6,6 47 tys. ocen
6,6 10 1 46727
6,2 17 krytyków
I Love You Phillip Morris
powrót do forum filmu I Love You Phillip Morris

Ogólnie rzecz biorąc Jim jest wspaniały. Pokazał, że potrafi zagrać wszystko. Pełna charakteryzacja i autentyczność. Jest po prostu dobry w tym co robi. Ewan też pokazał klasę, chociaż jak wiadomo trudno jest stworzyć obok siebie otoczkę chwały, kiedy w filmie jest Carrey. Ale to tyle z pochwał. Totalnie nie podoba mi się ta historia, dlatego cała produkcja traci w moich oczach. Tyle.

ocenił(a) film na 8
Mishievous

Coż... historia ma prawo się niepodobać bo jest prawdziwa. Życie to nie bajka, ale czy można kochać tylko fikcję? Mnie właśnie ujął w tym wszystkim fakt, że to się wydarzyło... że to się dzieje do teraz. Jedynie zachęcam: kochajmy to co autentyczne. Fikcja nic nie wprowadza do naszego życia - bywa piękna, ale to oszukiwanie siebie, świat wygląda inaczej. Gra aktorska Ewana to majstersztyk, każde jego spojrzenie można opatrzyć jednym cytatem: "Ja nie chodzę na spacerniak. Wiesz co tam robią z niebieskookimi, blond pedziami." Jima nie trzeba podsumowywać, on jeszcze nigdy nie spartolił roli, absolutny mistrz, moja największa inspiracja pozwolę sobie powiedzieć :) Oboje wypadli doskonale, nie widzę w tych rolach nikogo innego.

ocenił(a) film na 7
smoczur

Właściwie to też nie wyobrażam sobie nikogo na ich miejsce. A co do historii.. Nie to, że lubię fikcję. Prawdziwość mogła być urzekająca, ale.. U mnie nie o to chodziło w ocenie. Sytuacja w więzieniach jest podobno taka sama (nigdy nie siedziałam, więc nie wiem) , ale zniesmaczyło mnie trochę, że wszystko tak jest płacone albo przez pieniądze albo ciągnięcie. To prawdziwe, ale mnie osobiście trochę to odrzuciło. Dlatego właśnie nie podobała mi się ta historia.

ocenił(a) film na 8
Mishievous

Kochana, to tylko ułamek tej opowieści, na dodatek nie do końca prawdziwy. To ten z elementów, który Amerykanie MUSIĘLI wrzucić, żeby (jak im się wydaje) było zabawnie. Oni po prostu nie wyobrażają sobie, że Jim nadaje się do filmów innych niż komedie i teraz jaki by film nie był wrzucą masę głupawych żartów sytuacyjnych do dramatycznej historii, nazwą to przezabawnym i zarobią więcej kasy. A w więzieniach mężczyźni uwielbiają się klasyfikować na gorszych i lepszych (lepsi są złodzieje, oszuści, niektórzy mordercy, handlarze narkotykami, gorsi to pedofile, zoofile, terroryści). Bierze się to stąd, że dewiacje, zboczenia są postrzegane jako najgorszy rodzaj wypaczenia człowieka. Jak się wsadzi pedofila to istnieje jakieś 50% szansy, że nie przyżyje pierwszego roku w pace bo jest zwyczajnie unicestwany przez tych, którzy i tak mają dożywocie. Ktoś kto należy do kategorii zbok/świr nigdy nie zostanie proszony o ciągnięcie - to jeden przykład. Po drugie, istnieją mężczyźni którzy wychodzą z pierdla normalni, to najczęściej ci najsilniejsi. Nie dają się spedalić bo uznają to za swego rodzaju hańbę. Ale skupiamy się na 1/200 całego filmu, sposób życia w kiciu jest najmniej istotny w historii Stevena i Phillipa. Ta opowieść jest piękna, bo mówi o uczuciu, którego doświadczają nieliczni. Rzadko się zdarza aż takie szaleństwo za drugim człowiekiem. Więc pozwól, że troszeczkę sprostuje twoją wypowiedź: historia jako taka Ci się musiała spodobać bo oceniłaś 7/10 to całkiem sporo. Nie podobał Ci się sposób przedstawienia świata więziennego w filmie, nie cała opowieść o miłości.
PS. znajoma pracuje jako kurator sądowy, specjalizuje się w dewiacjach seksualnych, kolega jest strażnikiem. Podkreślam, bo mogłabyś zarzucić hasłem: skąd wiesz, siedziałaś? ;)