Szczerze przyznam iż zawiodłem się. Carey ma już najlepsze lata za sobą i pokazuje to na
siłę w każdym filmie. Tutaj też było to widać jak na dłoni. Jeżeli miałbym kogoś wyróżnić to
McGregora ... zagrał fantastycznie przekonywująco już nie pierwszy raz w zasadzie urzekła
mnie jego rola. Początek filmu ciekawy i bardzo zachęcający. Potem robi się gorzej ,
smętnie i nudnie ale również ciekawie. Fajna końcówka ... aż nie chce mi się uwierzyć że
taka postać istniała na prawdę. Uwielbiam historię w których zagadka i podstęp grają
pierwsze skrzypce ,... niestety tutaj grały co najwyżej tło do mydlanej opery. 5/10
Steven Russell był genialnym oszustem (miał 163 IQ), nawet nosi przydomek King Con i szkoda, że w filmie nie pokazali nawet połowy jego fantastycznych oszustw i ucieczek, np. kiedy udawał agenta FBI (Russesll miał 190 cm wzrostu i był mocno zbudowany). Spokojnie mogli przedłużyc film o pół godziny i pokazac jego oszustwa i ucieczki nie tak chaotycznie lecz bardziej szczegółowo. Co do opery mydlanej, nie można było tego uniknąc, bo sam Russell przyznał w wywiadzie, że wszystko to robił dla Phillipa Morrisa, nawet kiedy uznano go za zmarłego i mógł życ spokojnie, postanowił uwolnic Morrisa i właśnie wtedy go schwytano, skazano na 144 lata więzienia w totalnej izolacji. Redaktor, który robił z nim niedawno wywiad, ma nadzieję, że genialny umysł Russella kombinuje nad kolejną ucieczką :) Ludzie podpisują nawet petycje o uwolnienie go.