Film świetny... do połowy. Kiedy bohaterowie wychodzą z więzienia film zmienia klimat. Nie jest śmiesznie i romantycznie, robi się nerwowo, przeczuwamy że Steven znowu wpadnie. Przestał mi się podobać bo czuję się zirytowana widząc jak bohater rujnuje swoje szczęście.
Ale cuż skoro fabuła jest na faktach... A może poprostu nie podoba mi się że Philip zniknął wtedy z ekranu...Bo McGregor był genialny. "Enough romanse let's fuck" :)