Od dawna nie widziałam takiego filmu, w którym miałabym kluchę w gardle podczas, gdy ktoś za kimś płacze czy ktoś tam umiera. taka znieczulica mnie dopadła - a tutaj - ledwo powstrzymałam się od płaczu, a do tego skrajnie - śmiałam się jak dawno nie śmiałam się z komedii - uważam, ze niezły kawałek historii opowiedziano,
do tego podkreślam grę Evana Mcgregora-był świetny!!!powtarzam - świetny!! carey mi trochę nie pasował, ale też przyczynił się do stworzenia takiej atmosfery, jaka była. Może przesadziłam, ale daję 9/10.