dokładnie podpisuje sie pod tym Carrey jest świetnym aktorem i w tym filmie jeszcze umocnil moje zdanie na ten temat

ja dla odmiany jestem zauroczona Evanem w roli Morrisa :). Byl rewelacyjny, ta delikatnosc, wrazliwosc i niesmialosc, czlowiek po prostu mial ochote go przytulic i zaopiekowac sie nim :). Swietnie zagrana rola Jima rowniez, ale mnie Evan niesamowicie urzekl.

Zgadzam się, McGregor był fenomenalny :)

Fenomenalna była sekwencja ze sfingowaną śmiercią na AIDS

Racja, wielki plus tego filmu ;] Przypomniało mi to trochę Skazanego na Shawshank.

Zgadzam się, Evan był taki wrażliwy i kochany, nie dało się go nie lubić ;)

Zgadzam się. Carrey jest idealny do tej roli. Postać jest nieco komiksowa i nikt poza nim nie zagrałby tego hmmm... no wiarygodnie ( sama się sobie dziwię, ale to właściwe słowo).