Prawdopodobieństwo zamieszkania IO przez ludzi jest bliski 0. Jest on bardziej toksyczny i niebezpieczny niż jakiekolwiek warunki na Ziemii.
Parę z cech IO:
-atmosfera składa się z toksycznego dwutlenku siarki i jest bardzo cieńka
-gdy IO jest w cieniu Jowisza dwutlenek siarki zmienia postać, zamarza i osiada na powierzchni Księżyca
- (-)130 stopni Celsiusza na powierzchni
- ponad 5 razy mniejsza grawitacja niż na Ziemii
-kilkaset wulkanów na całej powierzchni IO z wybuchami ciekłej lawy w promieniu kilkuset kilometrów (ze względu na ogromną grawitację Jowisza), w ich pobliżu temperatura sięga 1600 stopni Celsiusza
- przeogromna radiacja z Jowisza stale oddziaływująca na IO
Co do tego masz rację, ale poza tym film nie jest zły i nie jest bezdennie głupi, skupia się na relacji dwojga dramatycznie samotnych osób. Stąd to platońskie powiedzenie...
Ale z tego co zrozumiałem sama kolonia nie znajduję się na powierzchni Io, a na jego orbicie. Na początku filmu wspomniane jest również, że ludzkość zaczęła stawiać na rozwój energetyki geotermalnej na innych planetach/księżycach. Io (ze względu na swoją aktywność wulkaniczna) jest więc jedynie "elektrownią" dla orbitującej wokół niego koloni, a tym samym trudne warunki panujące na powierzchni nie wpływają na kolonistów. I miałoby to jakiś sens. Sprzeczać by się można chyba tylko o to jak to pozyskiwanie energii miałoby wyglądać, czy odbywa się przy udziale ludzi, czy jest w pełni zautomatyzowane?