Przez prawie cały film zastanawiałem się co w nim takiego wyjątkowego oprócz
niebanalnych zdjęć i fabuły- a chodzi tylko o zakończenie. Ogląda się średnio, ani
nie wciąga ani nie odstrasza ale pociągające na pewno nie jest.. Widziałem
mocniejsze dramaty z głębszym przekazem dlatego ten jest dla mnie bezbarwny.
P.S Jeśli chodzi o "międzynarodowy" rozgłos to bym uważał, jakby ktoś nie
zauważył Polak w tym filmie został generalnie pokazany jako gbur i antysemita,
a ten film (mimo że akcja dzieje się zaraz po wojnie) dla niektórych tylko będzie
potwierdzeniem że wciąż żyjemy w szarym nudnym kraju. Także ja bym się tak
nie cieszył z możliwych nagród czy nawet Oskarów
Dwa "ale":
1) Polaków mamy w tym filmie zasadniczo dwóch (w sensie dwie liczące się postacie): Feliksa Skibę i "Lisa". Ten pierwszy to rzeczywiście gbur i w jakimś stopniu antysemita (choć na pewno nie "żydożerca"), ale drugi to młody, sympatyczny, przystojny, inteligentny i czarujący muzyk - postać w 100% pozytywna przecież. Zatem z tym "generalnym pokazaniem Polaków..." to bym się nie rozpędzał.
2) Akcja filmu dzieje się na początku lat 60. To jest "zaraz po wojnie"?
Dorzuciłabym również starego Skibę, o którym wiadomo, że "nigdy nie poszedł do Niemca" oraz że opiekował się "swoimi" Żydami najlepiej jak potrafił. To syn dopuścił się zbrodni ale nawet jego trudno uznać za typa, powiedzmy, z "Pokłosia". Ciężko jednoznacznie powiedzieć co było motywem jego postępowania, ale prawdopodobnie chodziło o strach (również o ojca) lub/oraz chciwość. Scena w rozkopanej mogile pokazuje jednak, że ma świadomość potworności tego, co zrobił i nie zachowuje się jak stereotypowy bezzębny, posiniały z nienawiści na gębie wieśniak-antysemita.
Zgadzam się, ale jednak ciężko uznać starego Skibę za postać ważną w tym filmie. Zgadzam się również co do motywów zabójcy, też odniosłem wrażenie, że kierował nim przede wszystkim strach. No ale to już chyba kwestia osobistych odczuć...
Miejmy nadzieję że zagraniczna widownia doceni bardziej artystyczną stronę tego filmu niż "historyczna".. Mimo wszystko niesmak jest, a tak w ogóle jeśli chodzi o kwestie "żydowską" to Pokłosie bardzo mi się podobało jako thriller (pomijając fakt że to obelga dla Polaków)
P.S Lata 60-te to i może nie jest "zaraz" po wojnie, ale 15 lat to też nie są wieki, więc nie łąpcie mnie zasłowa
Zapewne tak właśnie będzie... Zresztą sam Pawlikowski mówił w wywiadzie, że u nas wielu patrzy na tę historię przez pryzmat... historii, natomiast zachodni widz dostrzega tu przede wszystkim dwie kobiety, nie historię, która za nimi stoi. IMO to właściwe podejście. A jeśli brak wyraźnie pozytywnych bohaterów budzi u ciebie niesmak, to nie zabieraj się za filmy Smarzowskiego, ostrzegam! Może tylko "Różę"...