Dawno nie widziałem tak płytkiego filmu. Rezyser poruszył wiele waznych problemów z
najnowszej historii Polski, ale zadnego z nich tak naprawde powaznie. Jesli ktos jest
zorientowany w tym jak układały sie stosunki polsko-żydowskie podczas i po II wojnie swiatowej,
od biedy zrozumie o co chodziło rezyserowi.Film zdominowany przez malownicze zdjęcia - to jego
jedyny walor. Pardoksalnie ciagnie on film w dół-ogladanie nawet najpiekniejszych ujeć przez 2
godziny trudne jest do wytrzymania. Podkreslana troska o detale to zwykly PR, razily zdjecia w
scenografiach pochodzacych z zupelnie innego okresu, niz ten, o ktorym opowiada film. Gra
aktorska- snucie sie glównej bohaterki po planie. Widz może jedynie domyslac się jakiego
rodzaju rozterki ona przezywa. Wiele scen zywcem przeniesionych z innych polskich filmów o
latach 60-tych np. niesmiertelny PRL-owski dancing. Obiecywałem sobie o wiele więcej po tym
filmie niż to, co zobaczyłem. Chyba łatwiej jest mowic o filmie niz go zrobic. I z tego powodu nie
nakręce zadnego filmu :) . Reżyserowi polecam lekturę "Dzieci Holokaustu mówią" i powrót do
tematu.
Ps. na pochwałe zasługuje jedynie gra Pani Agaty Kuleszy.
Jeżeli ktoś istotnie zorientowany jest w smutku naszej najnowszej historii - i bynajmniej nie myślę tutaj o wczesnych latach 60-tych, w których rozgrywa się akcja Idy - to po przeczytaniu Qr (quasi recenzji?) łatwo wychwyci gdzie obecnie leży nasz największy problem. Nastały czasy, w których estetykę obrazu psuje malowniczość, a zrozumienie "o co chodziło" ( "od biedy"!) zależy od orientacji w "stosunkach polsko-żydowskich". Proste przesłanie, gwoli podniesienia jego niby-doniosłości przypuszczam, trzeba owijać w żargon typu: "walor - paradoksalnie - ciągnie w dół", "podkreślana troska o detale to zwykły PR" etc. Ida to bardzo solidnie i mądrze skonstruowany film, który pod warstwą duchowych i społecznych medytacji, swoim najgłębszym przesłaniem przypomina debiutancki obraz Nalina "Samsara". I tam widz mógł "jedynie domyślać się jakie rozterki przeżywa" główny bohater, lecz, podobnie jak w historii Pawlikowskiego, domysły te prowadziły do bardzo oczywistej, wzruszającej i pięknej konkluzji. Wniosek dodatkowy jaki nasuwa się po chwili namysłu nad Idą, nad "najnowszą historią Polski" i nad refleksjami Qr, jest taki, że może nadszedł czas by wprowadzić rekomendację: Film od lat trzydziestu. Trzydziestu pięciu może, tak na wszelki wypadek.
Hermann Broch napisał "Kilka uwag na temat kiczu". Kicz jest dla niego kłamstwem, ktore rodzi sie, gdy cel powstania dzieła , czyli poszukiwanie prawdy, opisywanie swiata - zamienia się na wrażenia czysto estetyczne. Piękno, powinno być srodkiem do szukania prawdy o swiecie i człowieku jako jego częsci a nie celem samym w sobie.
Czy "Ida" jest kiczem czy nie? Moje odpowiedź znacie ;) .
Acha. No więc jeśli to jest forma bez treści to nie ma to waloru obiektywności, no więc jest to formalizm. I to jest groźne, ale formalizm jest jeszcze groźny dlatego, że jak nie ma tam treści, to po prostu można tam sobie podkładać różne treści i może nawet takie, które by nam tu nie odpowiadały. :) :) ....troche klasyki dla rozluznienia atmosfery.
Ps. nigdy nie posluguje sie kryterium wieku, jako wyznacznika dojrzalosci. Podobnie jak wykształcenie nie jest dla mnie synonimem mądrosci.
"pod warstwą duchowych i społecznych medytacji"......jakie to malownicze.