Przed chwilą, skłoniony opiniami krytyków i mnóstwem nagród, postanowiłem po raz drugi obejrzeć
Idę. I zamiast przekonać się do tego filmu, skłonny jestem raczej obniżyć mu ocenę, ale nie będę się
już pastwił. ,,Ida" nie dorasta ,,Papuszy" do pięt.
"Papusza" to zdecydowanie jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat, mnie się "Ida" podoba ale do "Papuszy" jej bardzo daleko.
Nie zgodzę się. PAPUSZA jest filmem z potencją, której twórcy nie wykorzystali. jest nudna, ciągnie się (właściwie snuje) przez dwie godziny i nie wiadomo o kim opowiada: o Papuszy, o Ficowskim, o Cyganach, o Dionizym. Nie ma w sobie tej iskry co IDA, W IMIĘ, CHCE SIĘ ŻYĆ. Dlatego to właśnie te trzy filmy zgarnęły wszelkie nagrody filmowe za zeszły rok, a nie PAPUSZA. Choć szczerze życzyłem Krauze wielkich nagród i bardzo mu kibicowałem. Szkoda tego tematu. Może uda mu się w przyszłości przemontować trochę ten film, wyostrzyć go, zlikwidować te długie przejścia z wątku na wątek, zagęścić akcję.
Każdy preferuje inne kino. Dla mnie nie jest problemem brak akcji w tradycyjnym rozumieniu, brak określonego punktu zaczepienia. Film mi się w ogóle nie dłużył - lubię taką senną atmosferę, uwielbiam długie ujęcia. Dla mnie "Papusza" jest wyrazem magii kina - jest filmem klimatycznym, inteligentny, nienachalnym, pełnym głębi - jest dużo miejsca na własną interpretacje i to od widzów zależy na czym skupią uwagę - czy to będą relacje w romskiej rodzinie, ich obyczajowość, osoba Ficowskiego, niezwykła postawa Papuszy.
"Ida" to prosta historia, ot taka nowelka - prostolinijna, uczciwa ale żadne wielkie dzieło.
"Chce się żyć" to dla mnie wielka zagadka - nie rozumiem zachwytów - typowe granie na emocjach, wymuszanie poklasku współczuciem, empatią, poczuciem winy. Ten film mi się prawdziwie dłużył, znudził mnie bo mniej więcej od połowy seansu wdarł się sprawozdawczy ton...
Natomiast "W imię" to małe dziełko - powierzchowne, miałkie, pełne logicznych sprzeczności po prostu słabe - typowe dzieło Szumowskiej, która maluje świat stereotypowo, w sensacyjkach szuka natchnienia co jest dość słabe, szczególnie gdy później mówi, że robi to w imię tolerancji - a tak naprawdę skrzywia obraz swoich rozważań i następuje regres zamiast postępu - o tolerancji nie ma mowy, bo ona sama zdaje się nie rozumieć swoich bohaterów, więc jak nad nimi ma się pochylić widz?
Zgadzam się z Tobą, że akcja nie jest wyrocznią filmu, miernikiem tego, czy jest dobry czy nie. Po prostu płynności mi zabrakło w PAPUSZY. W IMIĘ bazuje trochę na publicystyce, to wiem. Ale magia tego obrazu - wieś, naturalizm chłopców wziętych do filmu i milczenie Chyry sprawia, że ten obraz zostaje pod skórą, nie jest powierzchowny. Natomiast jeśli chodzi o muzykę, PAPUSZA, W IMIĘ i CHCE SIĘ ŻYĆ biją IDĘ na głowę.
W "Chce się żyć" muzyka była obłędna, nieszablonowa i nieefekciarska - najmocniejszy punkt filmy.
W "Papuszy" również muzyka była świetna no ale to Jan Kanty Pawluśkiewicz, więc nie ma się co dziwić :).