Nie idzie go oglądać. Tło muzyczne jest na cały regulator, gdy bohaterzy ledwo pod nosem mruczą cicho swoje teksty. Do dupy z takim fajansem
Wat, zdjęcia i kadrowanie to chyba największe zalety tego filmu, jak mogą być do kitu? :)
Po prostu odechciewa się mi oglądania tak zrealizowanego filmu.
To bardzo przykre, że można przez taką głupotę zniszczyć cały film.
Dlaczego nie dostrzegają tego problemu realizatorzy filmu i naprawiają go? Oszczędzają pieniądze?
Szkoda...
Piszesz o dźwięku, tak? Faktycznie jest z tym problem. Co prawda polskiego kina oglądam tyle co kot napłakał i ekspert ze mnie żaden, ale każdy film Smarzola jest fatalnie udźwiękowiony, "Obława" i "Plac zbawiciela" to samo. Problem zapewne musi leżeć w procesie post produkcji. Ciekawym jest to, że w kinie polskie filmy są raczej przyzwoicie udźwiękowione.
Film "Ki" jest niezły, ale ma ten sam problemy. Dźwięki jest do niczego, przez co trudno ogląda się i ten film. Podobno w "Ki" realizatorem dźwięku był hiphopowiec? Nie chce się mi tego nawet sprawdzać.
A propos "Idy" to jazz chyba był zakazany w tych czasach, ponieważ rzecz musi dziać się przed 1968 rokiem.
Element wywrotowy tj bikiniarze słuchali jakiś nieudolnych polskich wersji jazzowych. Wątpię, aby ktokolwiek znał dobrze w owym czasie twórczość Coltrane`a.
zalety?chyba zartujesz.Moim zdaniem to mialo byc cos nie standardowego a wyszlo strasznie amatorsko i tandetnie.Nie da sie tego ogladac.
Z grzeczności napiszę tylko, że do zdjęć naprawdę nie ma sensu się czepiać. Kadry ładnie stylizowane, gra światłem też dobra. Nie wiem z której strony może to wyglądać na amatorkę.
Ogólnie to jest problem wielu polskich produkcji, jeśli chodzi o udźwiękowienie to jesteśmy chyba dalej w latach 70. Ale co dziwne, już polskie seriale są udźwiękowione całkiem nieźle. Oglądałem niedawno "Zaginioną dziewczynę" i słychać tam było nawet mruczenie kota! Co z polskimi dźwiękowcami jest nie tak?
Wiem! Od lat to nie zmienia się :(
Nie ma studiów wyższych dla dźwiękowców w Polsce, czy głuchoniemych przyjmują na ten kierunek?
Może to jakaś przypadłość narodowa Polaków, że mamy problemy z tym?
Czyżby dźwięk w polskich filmach robili domorośli dźwiękowcy z utratą słuchu po znajomości z ekipą filmową?
Producent filmowy oszczędza pieniądze na normalnej realizacji dźwięku przez specjalistów?
Ja w ogóle nie wiem, o czym był ten film, jak już poruszano ważne kwestie, bohaterowie zaczynali mamrotać...
Jeśli miałabym go obejrzeć drugi raz, to tylko z napisami.
to jest duńska inwencja w tej produkcji - dzwięk pochodzi tylko i wyłacznie ze scen - jest brak muzyki, wszystko pochodzi od naturalnych odglosów bohaterów, gramofonu, etc, być moze stad taki odbiór - gdy jak ogladalem swoją kopie wszystko bylo słychac bardzo dobrze.nie wiem czy tak żle tez bylo w kinowej wersji.pozdrawiam