Byłem pełen nadziei po tym co o tym filmie usłyszałem. Wydawało mi się, że skoro został doceniony za granicą, że jeżeli rywalizuje nawet o Złote Globy to będzie dobry film. Niestety zawiodłem się bardzo. Kompletnie nie rozumiem skąd te zachwyty nad filmem. Nigdy nie czułem się kimś "kompetentnym" czy znawcą kina jednak wiem co w filmie najważniejsze. Dla mnie najbardziej istotnym elementem jest autentyzm. Komuś coś gra w duszy jakaś historia i przekłada to na język kina. To coś można od razu wyczuć jest - lub tego nie ma. W przeszłości w naszym kinie tego elementu nie brakowało. Potrafiliśmy tworzyć autentyczne wiarygodne historie, rysować bohaterów. Nasuwa mi się tutaj chociażby postać Leszka z serialu daleko od szosy. Wielkość naszego kina było widać chociażby w filmie Ziemia obiecana. Filmy , w których grał Zbigniew Cybulski to było coś. Obecnie niemal wszystko co powstaje to jakieś nieudolne próby naśladowania czegoś co już było - robienie czegoś dla poklasku, pod kogoś nie z potrzeby ducha. Cóż z tego, że w tym filmie zdjęcia momentami są piękne i można się wpatrywać w ekran. Oczywiście w inspiracji nie ma nic złego jeżeli jest to inspiracja tutaj ktoś chciał być "artystyczny" jakby przerost formy nad treścią. Film kompletnie nie wciąga, główna rola jest przeraźliwie nudna i nieautentyczna. Nie chodzi tutaj o brak fajerwerków - tych nie potrzebuje. Ostatnio oglądałem film wydaje mi się w podobnej czarno-białej konwencji: Nebraska i to była historia... Oczywiście kolejny problem naszego współczesnego kina to kino skrajności. Albo skrajnie głupie i puste albo takie, które musi szokować. I tutaj była jakaś ekshumacja, było samobójstwo brakowało tylko gwałtu jak w filmie Cztery noce z Anną... Co to tematyki żydowskiej osobiście ją uwielbiam np. Pociąg życia, Wszystko jest iluminacją... Tutaj to jakieś po łebkach nie trzyma się kupy... nie wiem...