Sama nominacja do Oscarów tak słabego filmu jak „Ida” była dla mnie sporym zaskoczeniem. Jednak nagrodzenie Oscarem już nie budzi zdziwienia, bo skoro taka miernota znalazła się wśród nominowanych, walory artystyczne nie miały tutaj żadnego znaczenia, ważniejsze było potwierdzenie przez ten film określonej tezy. Ta teza jest w gruncie rzeczy banalna i sprowadza się do twierdzenia, że „Polacy są wynaturzonymi antysemitami i to oni zorganizowali holocaust, żeby zagarnąć majątki Żydów”.
Spróbujmy przeanalizować, dlaczego „Ida” ma tak istotne znaczenie w walce z polskością. Paradoksalnie jest znacznie skuteczniejsza w niszczeniu Polaków niż odpowiedzialne za śmierć milionów organizacje typu SS, czy NKWD. Ktoś zapyta: dlaczego? Otóż dlatego, że „Ida” to nowy sposób walki. Uderzenie, które wpisujące się w strategię marksizmu kulturowego. Fizyczna eliminacja, jak dowiodła tego historia, nie jest skuteczna, ponieważ rodzi chęć odwetu, podtrzymuje pamięć, budzi gniew i bardzo często zmusza do oporu, do walki. Dużo bardziej skuteczna jest anihilacja dokonywana za pomocą oddziaływania kulturowego. I właśnie ten drugi sposób niszczenia polskości reprezentuje „Ida” i cały nurt antypolskiej kinematografii.
Za sprawą filmu „Ida” w świat poszedł jasny przekaz: „Polacy w bestialski sposób mordowali Żydów, żeby przejąć ich majątki. Czasami oszczędzali malutkie dzieci, ale tylko po to, by „zatruć” je bakcylem chrześcijaństwa. Biedni Żydzi, którzy widzieli te niezliczone zbrodnie, wstępowali do organizacji wrogich wolnej Polsce i Polakom. Udział znacznego odsetka ludzi pochodzenia żydowskiego w stalinowskim aparacie zbrodni był formą odreagowania i wynikał z traumy, w którą wpędzili ich Polacy”. Utwierdzanie w takim przekonaniu opinii światowej ma oczywiście doprowadzić w rezultacie do wypłacenia przez Polskę odszkodowań za zorganizowanie holocaustu. Nikt na zachodzie nie będzie się dziwił żądaniom pod adresem Polski i Polaków, co więcej, wszyscy będą szczęśliwi, jeżeli Polacy te odszkodowania wypłacą, bo uznają to za sprawiedliwość dziejową. W końcu zasłużyli sobie na to, mordując i okradając swoich sąsiadów. Mało tego, władze rządzące nad Wisłą jeszcze pokornie przeproszą kogo trzeba w imieniu prymitywnego, antysemickiego ludu.
Taki to jest właśnie mechanizm. Pora w końcu zrozumieć, że zagrożeniem dla Polski nie jest żaden Putin ze swoimi dywizjami. Nawet jeżeli Rosjanie weszliby do Polski, nie zabiliby nas wszystkich. Jestem o tym przekonany, że Polacy stanęliby do walki, a wielu otworzyłyby się oczy, naród mógłby się zjednoczyć. Dlatego możemy być spokojni, nic nam nie grozi, no chyba, że nadwiślańskie władze dadzą się podpuścić możnym tego świata i same wciągną nas w awanturę.
Dla Polski i Polaków faktycznym zagrożeniem jest marksizm kulturowy. Film „Ida” pokazuje, dlaczego taki sposób niszczenia polskości stanowi znacznie skuteczniejszą broń niż czołgi i samoloty. Antypolskie lobby realizuje swój plan według koncepcji Antonio Grmasciego, który w końcowym rezultacie ma doprowadzić do tego, że sami znienawidzimy i wyprzemy się własnej historii, tradycji i wiary. To się dzieje na naszych oczach. Dziś każą nam cieszyć się z sukcesu antypolskiego filmu, filmu, który opluwa nas i naszą historię. Wojna już się zaczęła, tylko mało kto rozumie, co się tak naprawdę dzieje.
Ehhhh... Wypowiedź twoja denerwuje mnie pod kilkoma względami... Po pierwsze, kino jest w dzisiejszym świecie niezależne i reżyser może sobie za przeproszeniem robić co chce. Nie możesz mu narzucić koncepcji. Jeżeli film nie jest (no trudno, użyję tego określenia) "mainstreamowy" albo z góry można założyć że wzbudzi kontrowersje (w zdecydowanej większości niczym nieuzasadnione), to tym bardziej przemawia na korzyść jego twórcy - oznacza to po prostu, że nie robi filmu tylko dla kasy i prestiżu, ale dla samej sztuki.
Po drugie, w "Idzie" nie zostało przedstawione nic, co nie byłoby zgodne z realiami. Nie neguję faktu, że Polacy pomagali Żydom w wielu przypadkach, a naród polski był jedną z największych ofiar II wojny światowej. Niemniej, zdarzały się przecież takie momenty, w których to Polacy byli oprawcami, choć zazwyczaj było to wymuszone lub po prostu spowodowane działaniami nazistów (co też w pewien sposób ukazane jest w "Idzie").
Po trzecie, wszyscy którzy w tak niezbyt przemyślany sposób oczerniają "Idę" - również Ty - nie zauważyli chyba podczas projekcji filmu, że wątek historyczny odgrywa w filmie jedynie poboczną, marginalną rolę. Jest tylko tłem. Najważniejsze są przeżycia tytułowej bohaterki i jej wewnętrzne rozterki, a także postać Wandy Gruz. To one stanowią oś filmu.
I wreszcie po czwarte, a mało masz filmów które pokazują tryumfy (w sensie bohaterstwo) - a nie upadki - narodu polskiego? Trylogia, "Miasto 44" (dodajmy, że mierna produkcja...), Bitwa Warszawska, Wałęsa etc.