Wałęsa, Papusza, Ida , Chce się zyc, Płynące wiezowce czy moze cos innego?
znając polskie wybory to będzie to bejbi blues i tak jak zwykle polegniemy z kretesem.
Wałęsa byłby nośny. W imię spodobało sie zachodnim krytykom. Papusza może być zbyt egzotyczna.
nawiązuje do wczorajszego rozdania nagród na festiwalu w gdyni, gdzie nagrodzono właśnie bejbi blues, a pominięto chociażby drogówkę i imagine.
Specjalna nagroda jury dla "Bejbi Blues" było za "oryginalną i odważną formę", nie za ogólną jakość filmu. Przynajmniej tak powiedzieli przed ogłoszeniem werdyktu...
Ani dla mnie to odważne, ani oryginalne. To czemu nie nagrodzili Drogówki? Bardziej wpasowuje się w te dwa określenia. Nie rozwinę tematu, bo musiałabym spojlerować.
"Drogówka" jest odważna, ale na pewno nie oryginalna. Nie powiesz mi, że Smarzowski się nie powtarza... Co oczywiście nie jest (jeszcze) wadą.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polskie_filmy_zg%C5%82oszone_do_rywalizacji_o_Oscar a_w_kategorii_filmu_nieangloj%C4%99zycznego
Kilku kandydatów, ale żadnego pewniaka na oscara. 'Papusza' i 'Chce się żyć' wydają się być najbardziej w stylu Akademii.
Serio? Nasza praktyka ostatnich lat pokazuje, że największe pewniactwo daje dawanie filmów twórców znanych Akademii, jak Wajda czy Holland. Ja bym teraz chyba wystawił "Wałęsę", a za rok "Chce się żyć", przy czym najpierw wprowadziłbym ten film do kin amerykańskich, reklamując go zwycięstwem w Montrealu.
I generalnie... Coraz trudniej stwierdzić co jest pewniakiem oscarowym. Kto jeszcze 3, 4 lata temu pomyślałby, że taki film jak "Miłość" aż tak się Akademii spodoba?
No właśnie nie. Amerykanie patetyczne biografie wolą własne. 'Wałęsa' odpada z miejsca, Wajdę odfajkowali dając mu honorowego oscara i do niego nie będą wracać.
Lepiej dawać swoje własne klimaty, bo podrabianie hollyłódzi nie ma sensu. Akademia ma oryginalnych wersji na kopy.
Przecież już raz do Wajdy wrócili, dając mu nominację za "Katyń". Dodatkowo na korzyść "Wałęsy" oprócz samego Wajdy działa tez Więckiewicz (chwalony w Hollywood za "W ciemności") i tematyka oczywiście.
Własne tematy - owszem (choć wielu uważa dokładnie odwrotnie), jednak muszą to być filmy uniwersalne, zrozumiałe poza naszym kręgiem kulturowym. Zwycięstwo "Chce się żyć" w Montrealu i dobre recenzje "Wałęsy" z Wenecji udowadniają, że te filmy takie są. "Ida" również, bo zebrała dobre recki w Toronto, ale co do "Papuszy" to mam wątpliwości.
Po namyśle jednak 'Papusza'.
Biografia poetki, mniejszość etniczna, formalna pewność Krauzów i będąca- po 'Artyście'- na fali czerń i biel.
Hm, jakoś tej "fali" na ostatnich Oscarach nie było widać, a przecież np. hiszpańskim kandydatem był film czarno-biały i niemy. I rewelacyjny przy okazji.
Ja zaś, trzymając się względów formalnych, nie artystycznych, pozostanę przy "Wałęsie" i "Chce się żyć" za rok. No ale zobaczymy...
Tylko "Wałęsa" ma szanse na nominację, co udowodniły wyraźnie nominacje dla "Człowieka z żelaza", "Katynia" i "W ciemności" (a więc nasze trzy ostatnie). Tylko polska historia - i to ta, która ma jakieś znaczenie dla Zachodu (II wojna światowa, Solidarność) ma szanse się przebić (a przynajmniej tylko tego typu polskie filmy przebiły się do nominacji w ostatnich trzydziestu kilku latach). "Papusza" nie ma szans żadnych, "Płynące wieżowce" i "W imię..." także, a "Chce się żyć" i "Ida" bliskie zera.
Tzn. mógłby polski film innego typu poszaleć, ale wpierw musiałby wygrać jakiś festiwal typu Cannes i mieć dobrą (i dużą) prasę w USA. A takiego nie mieliśmy od czasu "Człowieka z żelaza".
Więc "Wałęsa" jest oczywistym wyborem. Czy zdobędzie nominację? Pewnie nie, ale jeśli coś ma ją zdobyć - to tylko film Wajdy.
Ale skoro tak, to po co nam nominacja? Ten pomnik jest już wystarczająco ozłocony. Akademia skromniejsze filmy w tej kategorii często nagradza.
O nominację i Oscara nie walczy się przecież po to, żeby docenić dobre kino, nie przesadzajmy. :P To wyścig, w którym trzeba wystawić najbardziej pewnego kandydata, nawet jeśli ten kandydat to kaszana. :P A Akademia w tej kategorii od lat nagradza albo filmy bardzo głośne ("Rozstanie", "Miłość", "Wszystko o mojej matce", "Przyczajony tygrys, ukryty smok") albo totalnie "z czapy" - ale jeśli już nagradzają coś z czapy to też jest to albo film o II wojnie światowej ("Fałszerze", "Nigdzie w Afryce") albo coś znanego w USA reżysera (choćby "W lepszym świecie"), a więc ważne są: temat i nazwisko. Z kontrkandydatów "Wałęsy" tylko "Ida" ma jedno i drugie, ale nazwisko Pawlikowski chyba jednak więcej mówi Brytyjczykom niż Amerykanom. :P
Nie nazwałbym "Nigdzie w Afryce" filmem o IIWŚ. Wojna tam jeno tło stanowi, jądrem historii jest co innego. I gdzie w tej klasyfikacji "Tsotsi" albo "Sekret jej oczu"?
Wiem, że tło, ale to nie ma nic do rzeczy. :P "Tsotsi" wrzuciłbym do listy "głośnych filmów" - zdobywało wtedy (prawie) wszystko, więc i z rozbiegu wygrało Oscara. A "Sekret jej oczu" to wyjątek potwierdzający regułę. :P
Zresztą wyjątek dość łatwy i strawny, a żaden z kontrkandydatów "Wałęsy" nie wygląda mi na kino tego typu. :P
Były 'Pożegnania'. To już dwa potwierdzające wyjątki :)
Nie chcę, żeby Wajda znów walczył / zdobywał nagrodę. Strata czasu dla polskiego kina.
O 'Idzie' niewiele wiem, ale rzeczywiście Pawlikowski niewiele znaczy w USA.
A właśnie, jeszcze "Pożegnania"...
Niech spróbuje jeszcze raz... Jeśli udałoby się mu zdobyć nominację (w co jednakże również wątpię), to stałby się pierwszym w historii reżyserem z pięcioma nominacjami obcojęzycznymi. Zawsze to jakiś powód do dumy dla polskiego kina ;)
Uwielbiam Wajdę, ale do 'Pana Tadeusza'. Potem zmienił się w dziada. Na następne nagrody nie zasługuje. Ta liczba może mieć znaczenie tylko dla statystyków, a to jest szczególik.
Z 'W ciemności' inna bajka. Holland jak Polański: na zachodzie nie traktują jej jak Polki. Ich mogą nagradzać, ale to nie jest nagroda dla polskiego kina. Bardziej dla zachodnioeuropejskiego.
...
Nie wiem co odpowiedzieć na takie dictum. Film reprezentuje Polskę, więc ew. nagroda jest dla Polski. Jak Olisadebe strzelał bramkę w reprezentacji, to też się nie cieszyłeś, bo to nie Polak, więc bramka niepolska? I w zasadzie co nas obchodzi za kogo mają np. Holland, ważne że ją lubią. Jakoś np. Francuzi nie mieli problemu z cieszeniem się, gdy Hiszpan Bunuel wygrał dla nich Oscara, więc i my nie miejmy, tym bardziej że pani Holland to jednak jest Polka (żydowskiego pochodzenia). Fakt, że "W ciemności" było koprodukcją międzynarodową, ale jednak kręcone było w Polsce, z polską (w większości) obsadą i ekipą, przez polska reżyserkę i po polsku (w większości). Mało?
Jak Olisadebe strzelał dla Polski to się cieszyłem, jak strzelał dla Panathinaikosu to już mniej :) Przejrzyj filmografię Holland. Ostatni polski film nakręciła w 1981r. Potem do 'W ciemności' już przerwa. To jej swego rodzaju powrót do Polski.
Moja dziewczyna mówi, że nominowałaby 'Pokłosie'. Jeśli liczy się do tegorocznych nominacji to jest to całkiem niezły typ :)
No dobrze, przez wiele lat kręciła zagraniczne filmy, ale to nijak nie zmienia faktu, że "W ciemności" to film polski, z polskimi aktorami itd. To że robiła karierę na zachodzie oczywiście prawie na pewno filmowi pomogło na Oscarach. Pisaliśmy już chyba z Davusem o tym, że znane Akademii nazwisko reżysera to promocyjny kop dla filmu. Ale czemu miałaby być to nagroda "dla zachodnioeuropejskiego kina", to wciąż nie rozumiem.
"Pokłosie" nawet by się nadało, uważam. Moglibyśmy go reklamować jako polski "Czarny dzień w Black Rock" ;) Kompletnie jednak nie wierzę, by ten właśnie film wystawili.
Moim zdaniem "Tatarak" to był "bardzo dobry Wajda". A "Pożegnania" to może i wyjątek, ale taki nie bardzo :P, bo jednak japońska kinematografia jest potęgą w porównaniu z polską i na stówę łatwiej jej się wypromować. Zresztą nieważne. :P Twierdzę, że jeśli już chce się walczyć o Oscara to trzeba wysłać film z największymi szansami. Natomiast jeśli się uważa, że Oscary są po to, żeby promować nowe nazwiska w kinie międzynarodowym - to równie dobrze można filmów w ogóle nie wysyłać. Szkoda czasu i zachodu. :P
Co by nie mówić - "Katyniowi" udało się przerwać trwającą ponad 25 lat złą passę polskich kandydatów, co dowodzi, że Wajda ma sporą siłę przebicia w Akademii.
Zobaczymy, co zrobi nasz komitet, który powinien szybko podjąć decyzję, bo koniec września coraz bliżej.
Cytat z zagranicznej stronki: "Nothing official but the Polish press has been reporting for months that it would be impossible to choose anything other than Oscar winner Andrej Wajda’s new biopic Walesa, about the beloved Nobel Peace Prize winner and ex-President. It’s opening in Poland in October, but is likely to get a qualifying release if selected" (czyli "Wałęsa" już ma prasę w USA, bo wątpię, czy autor tego bloga czyta polską prasę :P ).
Link: http://thefilmexperience.net/foreign-submission-pt-2/
Przyznaje ci rację z tym 'Tatarakiem'. A mogłem sprawdzić filmografię zanim to napisałem..xD Choć gorące tematy akurat Wajdzie nie wychodzą. Sądzę, że 'Wałęsa' raczej podzieli los 'Zemsty' i 'Katynia', a nie 'Tataraku'.
Tak naprawdę nie chciałbym żeby 'Wałęsa' dostał nominacje Wpływ dzisiejszego Wajdy na polskie kino jest za duży i bez tego. I to nie jest dobry wpływ. Polski film potrzebuje nowych nazwisk i nowego spojrzenia. Zaraz by się zaroiło od patetycznych biografii po takiej nominacji.
No dobra, niech wysyłają "Idę". Zwiastun "Wałęsy" był okropny, ale to jest przerażające:
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=YyvF-QdQ6a4#t=99
;)
i to jest okropne, że Wajda stał się jedynym towarem na Oskara ("Pan Tadeusz" - parodia jakaś).
hm, ale od lat wiadomo, że Akademia się dziadowała :P
Polskie nominacje też słabe jak na Oskara lub za polskie.
Zgadzam się, że "Wałęsa" ma największe szanse w pościgu, ale osobiście bym chciała, żeby za rok wystawiono Chce się żyć lub Płynące wieżowce. Wydają się bardzo ciekawe tematyką i kosmopolityczne ;)
Jak wyżej - mówiąc "polskie wybory", nawiązałam do wczorajszego rozdania Złotych Lwów, które to zupełnie mnie rozczarowało i zbulwersowało, że aż wyżyłam się na tym forum :P. Ogólnie uważam, że Polacy nie potrafią dobrać filmu, który byłby zrozumiały dla amerykańskiego widza. "Pan Tadeusz"? Przecież nawet część Polaków tego nie zrozumie, jak to przetłumaczyć? Wszystkie te filmy z listy nawiązują bardzo do polskiej historii. A Haneke, czyli ostatni wygrany, zrobił przepiękny, uniwersalny film. W tym roku mamy naprawdę bardzo wiele filmów, zatem jest z czego wybierać. Teraz zależy, czy wybiorą film ze względu na popularność głównej postaci i uznanie w Wenecji (Wałęsa), kontrowersję (W imię/Płonące wieżowce), czy właśnie uniwersalność (Chce się żyć). Nie biorę innych filmów pod uwagę i uważam, że byliby głupi wybierając Papuszę. Bejbi blues to oczywiście podszyty sarkazmem żart, ale szczerze? Wcale by mnie to nie zdziwiło. Choć chyba i tak miałby większe szanse niż Papusza.
Nagrodzenie "Bejbi Blues" skomentowałem wyżej. "Pan Tadeusz" został wybrany ze względu na nazwisko reżysera, bo praktyka pokazuje, że to zwiększa szanse. Może nie był to najszczęśliwszy wybór, ale nie za bardzo było co wówczas wybierać, bo polskie kino na przełomie wieków było w potężnym dole. Może ew. "Dług" Krauzego, ale czy on byłby w USA zrozumiały? "Miłość" Hanekego rzeczywiście jest piękna i uniwersalna, ale formę ma taką, że jeszcze kilka lat temu nikt by na taki film nie postawił. Nie mówiąc już o tym, że Henekemu BARDZO pomogła nagroda w Cannes, wszak ze wszystkich jego filmów tylko owe dwa ze Złotymi Palmami znalazły uznanie u Akademii...
Przypomnę tez po raz kolejny, że wszystkie rozpatrywane tu filmy (poza "W imię") mają premiery tak późno, że moga nas reprezentować i w przyszłym roku, tak więc de facto rozpatrujemy tu dwóch ewentualnych kandydatów.
Oczywiście, masz rację. Nie będę tu teraz dywagować o innym kandydacie w czasie Pana Tadeusza, bo po prostu nie wiem co wtedy grali, aczkolwiek znając całkiem nieźle filmy z tamtego czasu, faktycznie kandydata nie widzę. Ale "80 milionów"? Tu znowu nawiązujemy do historii. Fakt, w dosyć hollywoodzkim stylu, ale jednak. Wiem, jak usprawiedliwisz "W ciemnośći" - bo Holland, no ale ten film też jest filmem trudnym, a Oscary to nie Cannes, Berlin czy Wenecja - wybierane są filmy komercyjne, nie wyskakujmy przed szereg, bo to nie ma sensu.
Widzę, że ogarniasz temat Oscarów całkiem nieźle - kiedy takie decyzje o wybraniu kandydata się rozgrywają?
Wybór "W ciemności" najłatwiej chyba usprawiedliwić faktem, że film doczekał się nominacji ;) Naprawdę sądzisz, że cokolwiek innego z naszej stajni miałoby wtedy szanse na coś więcej? W starciu z "Rozstaniem"? Co do "80 milionów" to się zgodzę, ale z tej prostej przyczyny, że to film "tylko" dobry...
Kandydat musi być zgłoszony do 1 października, dokładnie do godz. 5 nad ranem czasu LA. Nie wiem kiedy my wystawimy swojego, podejrzewam jednak, że właśnie w tej chwili komisja obraduje, bo dawniejsi kandydaci byli ogłaszani zazwyczaj zaraz po festiwalu w Gdyni (za wyjątkiem lat, gdy się Gdynia w maju odbywała).
Mam nadzieję, że - jeśli już wybierać spośród tych wymienionych przez Ciebie - to Wieżowce. A poza wszystkim, moim zdaniem, wszelkie nagrody powinno zgarniać "Imagine", choć nie wiem, czy koprodukcjs może być kandydatem.
"Imagine" nie może przede wszystkim dlatego, że to film anglojęzyczny... No, nie całkowicie, ale w ponad 50% (i to znacznie, o ile dobrze pamiętam), a tyle podług regulaminu Akademii limit wynosi.
pewnie masz rację. Trudno. To teraz mam tylko nadzieję na to, że kandydatem nie będzie "Ida". Dziwnym, jak dla mnie,trafem,pominięto wszędzie też "miłość"...pomyślę nad alternatywnymi nagrodami może :)