A nawet bardzo dobrego. Do tego polskiego. Widzę dużo, w sumie pobocznych, dyskusji, o problemach polsko żydowskich. To nie był główny problem pokazany w filmie, raczej pretekst, osnowa, do przestawienia o wiele ważniejszych ludzkich dramatów. Mimo wszystko nie zapominajmy, że takie morderstwa się zdarzały. Pamiętajmy, że Polska była jedynym krajem okupowanym przez Niemcy, w którym za pomoc Żydom groziła, i była powszechnie wykonywana, kara śmierci. Niech każdy z nas wyobrazi sobie jakby się wtedy zachował i o czym myśli człowiek zagrożony śmiercią na co dzień. Przede wszystkim myśli o sobie i swoich najbliższych. Dla ich ratunku jest zdolny do wszystkiego, również morderstwa, zwłaszcza istnień tak niewiele wtedy wartych jak Żydzi. Straszne czasy. Lepiej sobie nawet nie wyobrażać w nich siebie.
Ale film jest o czym innym. O dramacie kobiety w średnim wieku (znakomita Agata Kulesza), która walczy z własnymi koszmarami. Ona straciła syna, przeżyła koszmar okupacji. Miotała się między swoistą zemstą i sypianiem z przygodnymi facetami. Z tego letargu wyrywa ją dopiero młodziutka Ida. Nie daje rady. Znakomita gra.
Film jest też o poszukiwaniu sensu życia. Czy lepiej brać życie takie, jakie ono jest, z jego radościami i problemami, czy może lepiej schronić się pod "bezpiecznym" habitem i nie dotyczy to tylko habitu zakonnego.
Bardzo dobrze pokazane lata 60-te. Dobrze je pamiętam. Właśnie tak było. Mimo wszystko nie ustrzeżono się kilku błędów. Samochód, słynny Wartburg z DDR, wyposażony był w silnik dwusuwowy, ten filmowy jest czterosuwowy. :) Niezbyt szczerze i prawdopodobnie zabrzmiał dialog między Idą i saksofonistą. Nie tak mówi mężczyzna, któremu zależy na kobiecie. A może mu nie zależało?
Bardzo dobry film.