Unikultura wcale nie musi oznaczać "jednorodnej masy". Taką masę zresztą już mamy w niektórych dziedzinach (np. moda, popkultura, czy dominacja angielszczyzny). W oczywisty sposób sprawy, które teraz dramatycznie dzielą ludzi, w takiej unikulturze przejdą na poziom etniczności, folkloru a z pułapu ideologii na poziom obyczaju. Kultywowanie swojej religii, języka, kultury narodowej/etnicznej, obyczajów (ważny element: kuchnie regionalne!) staną się elementem wzbogacającym, rozszerzającym. W mniejszej niż globalna skali to już istnieje. Górale nie protestują przeciwko Kaszubom czy Ślązakom; Afrykanki jakiś czas temu odkryły w tradycji alternatywę dla unimody kobiecej; papież odwiedził synagogę i meczet, itd.. Kluczem do tego jest oczywiście tolerancja. Tej faktycznie teraz nie mają fanatyczni muzułmanie - ale też Francuzi, którzy zabronili muzułmankom noszenia chust. Nie mają jej też Polacy, którzy wieszają krzyże i święte obrazki w instytucjach publicznych [sejm, urzędy, szkoły; swoją drogą, czekam, aż komuś się uda w Sejmie powiesić obok krzyża łacińskiego prawosławny i grecki, a także półksiężyc i gwiazdę Dawida (szkoda, że ateiści swego symbolu nie posiadają...)].
Napięcia i konflikty zawsze będą na świecie istniały, kwestią jest tylko pokojowe, polubowne ich rozwiązywanie.

Kto poniesie odpowiedzialność za mordy i gwałty pseudouchodźców? Oni? Ci którzy zezwolą na ich przyjście? Nie, kobiety które sprowokują ich brakiem burki czy innego gównianego uniformu

"mordy i gwałty pseudouchodźców". Nie strasz, nie strasz...
Kto ci powiedział, że oni gwałcą i mordują?!
Na tej zasadzie powinieneś zabronić wyświęcania księży - bo pedofilia, rodzenia dzieci - bo czasem są mordowane przez rodziców, meczy piłkarskich - bo kibole, ruchu drogowego - bo wypadki, itd. Absurdy!
Faktycznie - jawisz się jako jabolak...

Przydałoby się takie kino ale niestety żydzi by nacisnęli guzik i wszystkich związanych z produkcją "ostudzili"

Przydałoby się takie kino. Rozsądny postulat. Natomiast wiara we wszechmoc jakiegoś "żydostwa" jest już dziecięco śmieszna...

Mają duże wpływy tam gdzie pieniądz i zmowa rządzą od lat. Ale wciąż są wspaniałe miejsca gdzie nie mają wpływu, np Korea w której słońce narodu ma 100% poparcia:)

Chyba jednak trollujesz...

Nie, przecież jego ojciec za pierwszym razem jak zagrał w golfa to pobił rekord świata i potwierdzają to ochroniarze i kilku ludzi co to widziało. Mało tego umierając dokonał cudu dzięki któremu rybacy wyłowili o wiele więcej ton ryb którymi nakarmiono głodnych.
W Korei jest legalna marychułanina i ci którzy uciekają na południe są zszokowani nielegalnością, chcą wrócić ale Kim tych biedaków już z powrotem nie wpuści...

A tubylerczykom spełły fajle...

PS: zajrzałem na twoje filmy - też sobie jaja robisz.

Jakto robie sobie jaja? Jestem śmiertelnie pół-poważny!

No to niech będzie jedno jajo... Zbuk.

Jabolaka znam. Tak, to troll.

OK.

Wasze krzykactwo jest żałosne i odbiega od tematu. Pytanie było jasne - gdzie polscy bohaterowie w kinematografii? Ano nigdzie, bo do nie dawna nawet mówić o nich nie było można. Ileż to trwały zabory, które przeszły w I, następnie w II wojnę, później w komunę, a później w postkomunę w wykonaniu ludzi, którzy wciąż są w parlamencie.

Teraz, kiedy na powierzchnię wypływają żołnierze niezłomni, kiedy polskie społeczeństwo słusznie zacieśnia swój konserwatyzm i tożsamość, a do władzy dochodzą patrioci, to psy ujadają... Są wściekłe...

I nie chodzi mi tutaj o samą sprawę Żydów, lecz o zakłamywanie polskiej historii, jednej z najpiękniejszych w nowożytności, z pewnością najbardziej niesamowitej jeśli chodzi o 20 wiek.

Na przestrzeni tych przeszło tysiąca lat mamy mnóstwo postaci, wydarzeń, bitew, czynów, które powinny być na niewyobrażalną skalę przenoszone na kinowe ekrany. Cały świat, co roku powinien walić do kin na kolejne produkcje o Witoldzie Pileckim, ks. Popiełuszce, Sanitariuszce Ince, Płk. Kuklińskim, o setkach żołnierzach wyklętych, Cichociemnych, AKowcach itd.

A także o Maksymilianie Kolbe, św. królowej Jadwidze, o Zawiszy Czarnym, Janie Kochanowski, Wincentym Witosie, Andrzeju Bobola, Józefie Piłsudskim, o procesie szesnastu w Moskwie, o fenomenalnej Armii Andersa, która przemierzała świat (wyzwalając chociażby 700 polskich dzieci z Syberii), o tzw. "cudzie nad Wisłą", o bitwie pod Wizną o której słynny Sabaton nagrał piosenkę nazywając polskich żołnierzy Spartanami, o pogromie Turków pod Wiedniem przez Jana III Sobieskiego czy o niesamowitych grypsach z celi pisanych przez płk. Cieplińskiego, który bagatela, 65 lat temu, został rozstrzelany przez polskich komunistów.

Materiałów jest mnóstwo, tysiące niesamowitych historii, które nie ujrzały światła dziennego. To nie są historię do adaptacji tylko przez Polaków czy Słowian, to są scenariusze, o które powinien bić się cały świat, to są rzeczy, które muszą się sprzedawać, bo są prawdziwe, piękne, dumne, bohaterskie i ciekawe.

Tymczasem obejrzałem ostatnio Idę i Pokłosie. Filmy dobre, lecz bez słowa o Niemcach oraz Rosjanach, którzy pojawili się w zastępstwie. Głównym motywem obu filmów są mordy dokonywane na Żydach przez Polaków.

Gdzie historie o tym jak Polacy, jak żaden inny naród, pomagali Żydom ukrywając ich po domostwach? W zeszłym roku Radio Maryja zorganizowało projekt w ramach którego spłynęło do redakcji setki nowych historii/relacji o pomocy Żydom podczas wojny.

Tymczasem za naszą kasę robi się filmy, które ukazują nas w złym świetle. Niemcy natomiast na siłę szukają "współodpowiedzialnych" za masakrę, którą uczynili. Są skłonni nawet zapłacić Tomowi Cruzowi, aby ocieplić swój wizerunek, wykreować fałszywego bohatera, gdyż autentycznych bohaterów po prostu brak. Całą nagonkę na Polskę podsyca dodatkowo fałszerz historii, Jan Tomasz Gross, znajomy z młodości Adama Michnika, człowieka, którego rodzina z pokolenia na pokolenie przekazuje nienawiść do Polaków, fałszerstwo polskiej historii (jego matka pisała zakłamane podręczniki. Jego brat skazywał na śmierć Polaków. I taki człowiek kształtuje od czasu okrągłego stołu opinią polskiej inteligencji poprzez najbardziej poczytny język. Kiedyś, w wolnej Polsce, podobnie jak historia kryminalisty i agenta Bronisława Komorowskiego, to będą tematy, które również posłużą na scenariusze filmowe, a raczej na długie i mrożące krew w żyłach seriale.

W Polsce nie ma chętnych do finansowania projektów o bohaterach. Chyba reżyser filmu o Popiełuszce starał się o fundusze na film o księdzu Jerzym. Obleciał wszystkie stacje od TVP po TVN, nikt nie chciał nic dorzucić, bo lepiej nie podpadać starym UBekom finansowaniem filmu o księdzu bohaterze, bestialsko zamordowanym przez ustrój którego nigdy w Polsce nie rozliczyliśmy.

Na film o Rotmistrzu Pileckim zrzucało się społeczeństwo, podobnie jak na wszystkie pomniki upamiętniające ludzi, którzy ginęli m.in. po to aby zlaicyzowanego społeczeństwa nie zalali islamiści, którzy mimo swoich wynaturzeń, mają duchowość. A czymże jest człowiek, który nie rozwija siebie wewnętrznie?

Pisałeś to na klęczkach? To fatalna metoda, wpływa źle na jakość.
Może lepiej prościej, z serca i rozumu, a nie z bogohonoroojczyźnianego siana, jaki ci ktoś do głowy wrzucił? Nie piszę o istocie treści, tylko sposobie podejścia i o formie.
Ja wolę położenie wiązanki kwiatów, w ciszy, na grobie bohatera, niż orkiestry wojskowe, przemówienia "kuczci", wieńce formatu koła od lokomotywy ze specjalnie zagiętym końcem szarfy, żeby go "gówny oficjel" mógł poprawić, etc.

Proponuję jednak, by zacząć, jeśli taka Twoja wola, od tekstów wyważonych, np. Ewa Kurek - "Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945" (2014). Bo - jak sądzę, czytając całą tę dyskusję - uważasz siebie za kogoś, kto siedzi okrakiem na barykadzie i wie, co z jednej i drugiej strony słychać. Byłbyś relatywistą?

Nie można być relatywistą w zakresie faktów (szklanka jest do połowy wypełniona plynem), tylko w ich ocenie (szkalnka jest do połowy pełna/pusta). Część moich poglądów to fakty, część to ich ocena.
Nie siedzę też "okrakiem na barykadzie", tylko zdecydowanie jestem po jednej jej stronie - a wyboru dokonałem przede wszystkim na podstawie faktów o szczebel wyżej stojących niż dosłowne meritum sporu, takich "metafaktów".
W/w pracy nie czytałem... i pewnie już nie przeczytam.

Nawet na pewno nie przeczytam - wystarczyły mi recenzje. Babie odbiło albo szuka rozgłosu za cenę bycia hmm... oryginalną.

Niestety, wiem już, że należysz do tych, którzy wiedzą, a którzy - jednocześnie - są odporni na wiedzę inną niż zakosztowali wcześniej. Szkoda.

Istnieje coś takiego jak wiedza ogólna/nadrzędna, a ta mi mówi, że wszelkie teorie rasistowskie czy mówiące o istotnych różnicach między grupami etnicznymi, narodami, itp. są nienaukowe, więc nie muszę poznawać "wiedzy", która tworzona jest z pozycji (w tym wypadku) antysemickich czy "judeorealistycznych". Net jest pełen kłamstw, idiotyzmów, propagandy, itd. - nie mam czasu na takie bzdury.

Niestety, bzdurą jest również (bo masz swoje racje) traktowanie historii jako raz na zawsze zapisanego katalogu faktów i prawd. Z najróżniejszych powodów historię się zakłamuje, najczęściej po to, by ukryć działania tych, którzy pociągają za sznurki, a nie są zbyt znani. Ponadto - czy się zgadzasz, czy nie - różnice istnieją (od koloru oczu do predyspozycji etnicznych), chodzi o to, by nie budować na nich ideologii (ani tej lewej, ani prawej). Ja starałem się, tylko na jednym książkowym przykładzie, pokazać Ci, że historia jest ciągle pisana, a ta napisana - nieraz przekłamana. Nie o wiarę chodzi tam, gdzie autor czy autorka podają źródła, lecz o otwarty umysł tego, który czyta lub ogląda (a tego, zdaje się, odmawiasz ludziom myślącym inaczej).

Powtarzam - nie mam czasu na czytanie wszystkiego. Oparłem się na opiniach, które dają mi poważne prawdopodobieństwo, że autorka nie jest obiektywna oraz na wiedzy ogólniejszej. Tylko tyle. Całkowitą pewność mam tylko w sprawie nieuchronności śmierci i podatków.

Rozumiem, ale co do podatków... no cóż, podobnie jak z historią - płacą ci, co muszą, niekoniecznie ci, którzy powinni.

Za długie, aby czytać.

Za głupi, aby pisać.

Brawo za odwagę!

"ROŚNIE" `Wojti2000

Fakt, odwaga porażająca. Bo przecież trzeba zdawać sobie sprawę ze straszliwych konsekwencji upublicznienia takiej wypowiedzi. Chłopiec-bohater, po prostu.

Cieniutki, trzeciogatunkowy sarkazm.

Grunt że twój komentarz wybitny, prawda?

Spokojnie kolego @:-)
Twoje modły zostały wysłuchane.
"Lepszy" i przez to bardziej niebezpieczny z braci na dniach zadbał o wyidealizowany wizerunek prawdziwego, dobrego Polaka-Katolika @:-) @:-)
Oczekuj aż się ziści... zapewne kolejna polska, przeideologizowana szmira tym razem za masę PUBLICZNYCH pieniędzy.

Jakie skutki może mieć zrzucanie winy na Polaków za Holocaust? Granica absurdu została przekroczona?

Granicy absurdu nie ma. Jeżeli Polska nie zdobędzie się na skuteczną reakcję, to zjawisko będzie się nasilać i niebawem dowiemy się, że to Polacy odkręcali gaz w Auschwitz. Już dzisiaj większość studentów w USA jest pewna, że mordercami Żydów byli Polacy, a nie Niemcy. Polska reakcja musi być stanowcza i skuteczna: zamiast wysyłać protesty trzeba wynająć profesjonalną kancelarię adwokacką w USA, która będzie za szkalowanie Polski wytaczać procesy. Kilka dużych odszkodowań powinno sprawę radykalnie zakończyć. Trzeba też skończyć z finansowaniem środowisk i historyków, którzy tak jak Gross, lansują się na szkalowaniu Polski i przypisywaniu jej winy za holokaust. Sponsorowanie takich filmów jak „Ida” czy „Pokłosie” to przysłowiowe strzelanie sobie w stopę. Musimy dbać o wizerunek naszego kraju – bo to przekłada się na pozycję międzynarodową Polski. Szczególnie w sytuacji, gdy Moskwa wykonuje nieprzyjazne ruchy pod naszym adresem. Jeśli pozwolimy się sprowadzić do pozycji narodu pomagierów Hitlera, przegramy politycznie. Bo w sytuacji, gdy administracja USA będzie musiała wykonać jakieś stanowcze ruchy w obronie Polski, np. przed prowokacjami zbrojnymi Rosji, może się okazać, że amerykańska opinia publiczna zaprotestuje: „Dlaczego mamy bronić Polaków – nazistów którzy mordowali Żydów w Auschwitz? Czy USA musi popierać nazistów?!". Niezależnie od obrony historycznej prawdy, kwestią honoru i prestiżu - o czym nie wolno zapominać – musimy bardzo poważnie podejść do kwestii obrony dobrego imienia Polski. Inaczej po prostu nasza pozycja na arenie międzynarodowej zostanie osłabiona i ta strata będzie nie do odrobienia.

Tyle że Żydzi nie mieliby korzyści w zwalaniu winy na Polaków?

.........do kwestii obrony dobrego imienia Polski. Inaczej po prostu nasza pozycja na arenie międzynarodowej zostanie osłabiona i ta strata będzie nie do odrobienia.

Rozmawiał Stanisław Płużański

Dr Wojciech J. Muszyński – historyk, pracownik naukowy IPN, red. naczelny pisma naukowego „Glaukopis”

a mało jest westernów i pokazanego w nich okrucieństwa rdzennych mieszkańców czyli Indian na przybyszach czyli Żydo-masonach pochodzenia holendersko-brytyjskiego? a filmy o wojnie w Wietnamie w których źli żołnierze AMERYKAŃSCY gwałcą i mordują niewinnych cywilów? Zatem zły przykład podałeś choć filmów propagandowych i patriotycznych jest pewnie 98%. Tyle że i w Polsce kręcono kiedyś niemal same filmy patriotyczne - wszakże nie mogło być inaczej za PRL-owskiej cenzury. Jednak nie martw się. Cenzura wróci i znów będziemy mieli same patriotyczne propolskie filmy. Już nowy rząd o to zadba

Do całej dyskusji pewnie nie dorzucę niczego odkrywczego, raczej coś, co zostało powtórzone już przez wiele osób, ale jak widać nie brakuje tych, którzy się z tym nie zgadzają. Otóż filmy fabularne nie powinny służyć celom propagandowym. Oczywiście, jeśli ktoś chce, by jego film służył promocji kraju, historii czy jakiejś ideologii nikt nie powinien mieć nic przeciwko temu, ale spór toczy się o to, czy dzieła propagandowe powinny być finansowane z pieniędzy podatników. Ponieważ bardzo trudno określić, co ową propagandą jest, myślę, że obok filmów idealizujących historię powinny powstawać takie dzieła jak Ida czy Pokłosie, które pokazują drugą stronę medalu. Aktualny rząd zamierza zablokować finansowanie dzieł, które nie zgadzają się z promowanym przez niego światopoglądem i jest to moim i wielu innych osób zdaniem problem. Można przyjąć, że Ida szerzy antypolską propagandę, a na przykład 1920 Bitwa Warszawska propolską, tylko po co mieszać do filmów fabularnych historię, która miała miejsce i kłócić się, czy dane dzieło jest zgodne z rzeczywistością? Wartościami filmu są rozrywka czy uniwersalne przesłanie, jakie jako odbiorca odnajduję jako mające związek z moim życiem. Tymczasem filmy historyczne próbują nieść walory edukacyjne, przypominać, utrwalać przeszłe wydarzenia, a taka wobec nich wierność negatywnie odbija się na jakości. Lęk przed ahistorycznością, przyprawianiem realiów fikcją doprowadził do powstania wielu nudnych, sztampowych, pomnikowych biografii czy efekciarskich widowisk historycznych z papierowymi postaciami. Teraz owa postulowana chęć kręcenia dzieł o polskich patriotach może oznaczać powrót do monotematyczności, przewidywalności polskich dzieł z najwyższym budżetem, które powstają i powstawać będą dzięki dofinansowaniu przyznanemu przez PISF.

Dodam jeszcze, że na Idę PISF wyłożył połowę budżetu - 3 mln zł. Prawdopodobnie przy aktualnej sytuacji politycznej projekt dostałby czerwone światło. Moim zdaniem jest to dość słaby film, mnie fabuła niezbyt przypadła do gustu, ale nie ze względu na wątek wydania Żydów Niemcom, a historię młodej zakonnicy. Niemniej jednak różnorodność produkcji jest potrzebna, a słysząc, że działania polskiego parlamentu mają na celu narzucanie cenzury kinematografii, nietrudno o tak pochopne działania, jak demonstracje z obraźliwymi hasłami. Celem kina nie powinna być propaganda, określana łagodnie jako promocja kraju, ale na szczęście na finansowaniu państwowym kino się nie kończy.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zapędy PIS do etatyzacji i zawłaszczania wszystkiego, że sferą kultury włącznie oraz lansowaniu "jedynie słusznego" widzenia historii, patriotyzmu, obyczajowości. Grozi to w filmach zastąpieniem "produkcyjniaków" "patriotyjniakami".
Przy tym widzimy powstawanie/kontynuowanie typowej "nowomowy" (nawet hasła są podobne - np. "zgniły Zachód" czy "zdrajcy narodu" i "komuniści" zamiast "reakcjonistów"), idei "wrogów ludu" (dokładnie tych samych, czyli "bankrutów politycznych", "posiadaczy" i inteligencji, jako klasy "próźniaczej") , europejskiego i niemieckiego "imperializmu", itd. - czyli powtórki z niedawnej historii.

Z jednej strony zapędy PiS-u mogą niepokoić. ale z drugiej strony warto popularyzować naszą historię, walczyć z jej przekłamaniami właśnie poprzez kinematografię - przeznaczając duże fundusze na anglojęzyczne produkcje z zachodnimi aktorami (najlepiej tymi z górnej półki) i w ten sposób zapoznając świat z polską historią. Pokazywać że nie mamy takiej antysemickiej mordy jaką nam próbuje przyprawić Gross, bredząc coś o zabijaniu przez Polaków większej liczby Żydów niż Niemców. Jasno mówić, że obozy zagłady nie były polskie, czy nawet nazistowskie, ale niemieckie, a ZSRR zamiast wyzwalać zniewalało i mordowało. Każdy kraj prowadzi politykę historyczną i my musimy również to robić, upolitycznić pewien wąski segment w kinie i stworzyć z niego broń przeciw antypolskiej propagandzie w kulturze masowej.

Inna rzecz aby nie cenzurować sztuki, nie przekłamywać dyskursu publicznego unikając tematów kontrowersyjnych, nie idealizować naszej przeszłości i nie robić kuriozalnych laurek filmowych na jaką zapowiada się "Smoleńsk" Krauzego. :-)
Obawiam się poważnego przechyłu w drugą stronę i tak jak kilka projektów "patriotycznych" nie doczekało się finansowania za rządów PO-PSL, tak teraz mogą zostać podjęte próby cenzurowania sztuki "politycznie niepoprawnej", bo np. pokazującej niewygodne epizody naszej historii albo mającej wydźwięk świecki, antydewocyjny.

Gross to pseudo historyk, który szuka kontrowersji. A cenzura to draństwo. Z tym się zgadzam.

Polityka historyczna nie polega wcale na naiwnej propagandzie w hollywoodzkim stylu - takie zagrania raczej nas ośmieszą. To już wypróbowała sowiecka kinematografia; dopiero powojenne filmy wojenne ją z tego wydobyły.
Z tą antypolską propagandą to gruba przesada - w większości to niewiedza. Za to sami sobie robimy antypropagandę, pokazując światu zaściankowość, kompleksy narodowe i "polskie piekło" połączone z wymachiwaniem szabelką, demonstrując nietolerancję, antysemityzm, ksenofobię i kołtuństwo obyczajowe.

Dokładnie tak, zaściankowość, kompleksy narodowe, nietolerancję, antysemityzm, kołtuństwo pokazała światu "Ida".

Kufa znowu ty. Myślałem, że masz bana :(

Tak mi przykro, serio. Może dla ciebie usunę konto.

Gdybyś naprawdę był taki miły.

Za to wszystko, a zwłaszcza za antysemityzm, dostała Oscara. Chyba oglądałoś jakiś inny film, zapewne "Heimkehr".

Szkoda, ze w takim zlym swietle stawia nas ten film, bo technicznie bardzo mi sie podobal.

W żadnym złym świetle nas nie stawia, chyba że masz na myśli smętne realia zakonne.
Nie ma w nim za grosz czegoś "antypolskiego". Większość znakomitych światowych filmów o tematyce społecznej mówi o mrokach ludzkiej duszy i ani Włosi (neorealizm), ani Francuzi czy Anglicy ("nowa fala"), ani Amerykanie (filmy rozliczeniowe po Wietnamie) jakoś antypatriotycznych treści w nich nie widzą.

Weźmy przykładowo Amerykanów. Zanim nakręcili taki "Pluton", to wcześniej zrobili milion filmów jacy to oni są bohaterscy, niezrównani, najlepsi i jakie sukcesy odnoszą jako naród, albo jakich wspaniałych prezydentów mieli. My mamy o wiele piękniejszą historię niż Amerykanie, ale to nic, bo jesteśmy postrzegani jako żydobójcy, antysemici, zbrodniarze, faszyści, twórcy obozów zagłady i w ogóle samo zło, bydło i chamstwo.