Cenię dozę niepewności w filmie. Film "sam w sobie" nie jest pewny co do własnej wartości. Na pewno
jest bardzo przejmujący - urzeka przede wszystkim emocjonalną prostotą i pięknym obrazem. Plusem
reżyserskim jest brak przeciągania wątków. "Ida" trwająca 1h20minut na pewno zdobędzie rzeszę fanów
swojego minimalizmu. Gdyby przesiąknąć obraz symbolami, rozciągającymi dzieło do męczących trzech
godzin, na pewno pisałabym, że kicz i przerost formy nad treścią. Bo to właśnie ograniczona treść
podobała mi się najbardziej - kompatybilna z kreacją bohaterów, scenografią, piękną muzyką. Dużo z Was
pisze, że "Ida" nie zasługuje na tyle nagród. Mi wydaje mi się, że Pawlikowski pokazał klasę - adekwatnie
połączył fabułę z elementami filmowymi i pozostał wierny idei scenariusza, nie popisując się reżyserskimi
sztuczkami grającymi na emocjach. Bardzo przyjemny seans mnie spotkał dzisiejszego wieczoru - do "Idy"
powrócę na pewno za jakiś czas. Gorąco polecam fanom estetyki i minimalistycznych rozwiązań.

BTW. Ostatnia scena, w której występowała Agata Kulesza (nie zdradzając fabuły filmu) - mistrzostwo.