Widziałem film w tym tygodniu i wyszedłem z kina dość obojętny. Nie dlatego, że jest słaby
albo źle zagrany. Problem tkwi raczej w tym, że jest on nijaki.
Do gry dwóch głównych aktorek ciężko mieć zastrzeżenia. Choć postać Idy nie dała aktorce
wielkich możliwości- gra cały film jedną, choć bardzo ciekawą miną. Rola Wandy, napisana o
wile ciekawiej, zagrana bardzo dobrze ale i tak do bólu grzecznie.
W tym filmie praktycznie wszystko jest grzeczne, stonowane, symboliczne, spokojne, dokładne
itd. Jest to film dobry ale NA PEWNO NIE OBALA ŻADNEGO TABU!!! Z niczym się nie rozlicza,
niczego nie załatwia. Wszystko opowiedziane jest od początku do końca, bo i sama historia nie
pozostawia wielkich wątpliwości- tak na prawdę materiału jest tu na niecałe 60 min.
Zgadzam się z jury Warszawskiego Festiwalu Filmowego, pod którą podpisali by się pewnie
też jurorzy Festiwalu w Gdyni: film pięknie i delikatnie portretuje Polskę lat 60-tych. Trudno się z
tym nie zgodzić, pytanie tylko czy to wystarczająco dużo na pierwszą nagrodę festiwalu?
Pozostaje tylko żałować, że reżyser ograniczył się do opowiedzenia małej historii, która jednak
o historii (tej przez duże "H") i o nas samych nic nie jest w stanie nam powiedzieć...
Może sprostuję: rozumiem zachwyt nad tym filmem, lecz mam nadzieję, że w kolejnych latach zachwycać będą bardziej zachwycające filmy...
a widziałeś 'Tango Libre' które wygrało Grand Prix rok temu? ten film jest jakby z innej galaktyki