Nie zwykłem tego robić. Pisać. Dzielić się opinią z innymi, zwłaszcza w anonimowym internecie.
W zasadzie to co napiszę mogłoby znajdować się pod odpowiedzią na każdy z poniższych
tematów. Być może jednak fakt ,że tak rzadko to robię sprawia, że oczekuję od tej wypowiedzi
czegoś więcej, niż zalane morzem narzekań, żalów i złości , cztery zdania.
"Ida" (tak moi mili - cudzysłów jest ważny ,w merytorycznym kontekście wypowiedzi) jest filmem
,w której główną bohaterką jest - uratowana przez Polaka - Żydówka. Czy fakt ten kogoś wzruszył,
wzbudził w kimś jakiekolwiek refleksje? Nie widzę.
Może za bardzo z grubej rury. Zacznę więc z innej strony.
Film Pawła Pawlikowskiego jest dziełem nakręconym w nieco podstarzały sposób . Czy traci
przez to na wartości? Absolutnie nie. Brakuje mi ,w obecnych czasach, filmów kręconych w tym
stylu. Reżyser prowadzi akcję bardzo powoli, majestatycznie, dając widzowi czas na
interpretacje. A interpretować jest co. Zdjęcia zostały wykonane fenomenalnie. W ciągu całego
filmu zdarzyło mi się cztery razy od tak zatrzymać klatkę i chwilę pokontemplować. Ogromne
brawa należą się Ryszardowi Lenczewskiemu i Łukaszowi Żalowi. W tym miejscu należy
pochwalić również zachwycającą Agatę Kuleszę ,która rewelacyjnie zagrała swoją postać. Każda
jej wypowiedź na początku filmu budziła we mnie coraz większy spokój o tę produkcję,
utwierdzając mnie w tym, jaki klimat ma zamiar budować reżyser. Niesamowity efekt
,pogłębiający ów klimat stanowi czarno-biała oprawa. Świetnie spotęgowała wizję dawnej,
ponurej rzeczywistości nawiązując tym samym do kina sprzed trzaskania klatkami co dwie
sekundy.
Wracając jednak do kontrowersyjnej ,dla niektórych, fabuły. Większość widzi w tym filmie
antypolskość. Tło ,w którym autorzy osadzili swoją opowieść, to lata 60. Nie jestem historykiem,
nie powiem Wam czy charakter tych czsów został oddany z pieczołowitą należnością. Ja to
kupiłem. Film pokazuje ludzi niespełna 20 lat po końcu wojny. Dotyka tematów relacji polsko-
żydowskiej. Czy przedstawia ją w niekorzystnym świetle dla Polaków?
Szymon Skiba był mężczyzną ,który podczas wojny, pomagał Żydom ukrywając ich w lesie.
Podczas rozmowy z protagonistką i jej ciotką mówi ,cyt. "To byli dobrzy ludzie".
Potem dowiadujemy się ,że rodzinę głównej bohaterki zabił syn Szymona (nie ,nic nie ma o tym
w jaki sposób to zrobił. Jeden z użytkowników zasugerował ,że zabił ich siekierą co mija się z
prawdą. Zrozumienie dialogów jest czymś tak istotnym w ocenie filmu jak rozumienie słów
modlitwy podczas sakramentu małżeństwa). Mówiąc o tym siedzi skulony w dole. Nie trzeba
długo się głowić żeby zobaczyć i usłyszeć jego żal za to co zrobił. Wyznaje ,że nie zabił Idy
ponieważ nie było takiej potrzeby. Wiedział że Niemcy nie zobaczą w niej Żydówki. Uratował ją.
Czy te trzy argumenty są podstawą do tego ,żeby stwierdzić że "Ida" nie pokazuje Polaków jako
barbarzyńców nienawidzących Żydów? Dla mnie jest to oczywiste, ale wiem że nic nie przekona
większości Tych ,którzy uważają ten film za antypolski.
Sama postać Idy jest dla mnie jednak momentami niewyraźna. To w zasadzie jedyne ,do czego
mogę się przyczepić w ogólnym rozrachunku tego filmu. Owszem, sam wstęp doskonale
pokazuje jaka i dlaczego jest główna bohaterka. Autor do samego końca starał się nie zepsuć
obrazu ,który wykreował. Jednak prowadząc film w tak pozbawionym pośpiechu filmie ,nie
sposób było nie zdziwić się jak szybko reżyser ukazał zmianę Idy. Dosłownie w minutę ,lub dwie
,po kilku niedługich scenach, szybkich klatkach ,naszym oczom ukazuje się Ida - dziewczyna
,która rezygnuje z zakonu kosztem "normalnego" życia. Końcówka filmu wygląda przez to jak
rozpędzony rumak ,przy samochodzie osobowym jadącym do Warszawy na odcinku Raszyna...
Koniec filmu jest interesujący i zmuszający widza do odrobiny wysiłku ,jeśli ten chce zrozumieć
co Ida w zasadzie robi.
Nie jestem krytykiem filmowym. Nie jestem nawet żadnym znawcą. Jestem zwykłym ,kanapowym
widzem ,lubiącym od czasu do czasu dobre,ambitne kino. A to właśnie takie jest. Film Pawła
Pawlikowskiego stał się bardzo popularny na zachodzi ,pobijając rekordy "Popiołu i Diamentu"
Wajdy i Dekalogów Kieślowskiego. Daje to możliwości rozpoczęcia kampanii i nadziei na
nominację do nagrody Oscarów. Z mojej strony, liczę nie tylko na nominację za najlepszy film nie
anglojęzyczny ,ale również za najlepsze zdjęcia. Kto wie, w ciągu ostatnich lat mogę z całą
pewnością powiedzieć ,że "Ida" może bez problemu stawać w szranki z ekipą filmów z dwóch lat
,w nominacji za najlepszy film roku. Czekam na jakieś konstruktywne komentarze ,pozdrawiam
;).
na nie:
1. fatalny dźwięk, jak w prawie każdym polskim filmie muzyka wyje, natomiast dialogów (których zresztą za wielu nie ma) trzeba się dosłuchiwać; 2. momentami mało spójny i jasny (rozumiem, że ma to zachwycić krytyków...); brak zakończenia (otwarte zakończenie też raczej dla krytyków)
(czyli, czym więcej widz nie rozumie, jeśli musi się czegoś domyślać, jeśli zakończenie pozostaje otwarte - powoduje to dyskusję, o filmie się mówi - dla krytyków super dla widza niekoniecznie)
ja osobiście wolę zamknięte historie, pozostawia to pewnego rodzaju poczucie spełnienia, poznania jakiejś historii; tutaj rozumiem historia dotyczy zamordowania rodziny żydowskiej, wszystko inne jest tłem i wpływa na życie dwóch bohaterek, z których jedna się zabija a druga nie wiadomo co ze sobą zrobi... wydaje mi się, że Ida wraca do klasztoru, gdyby chciała zobaczyć świat, wyszłaby z domu ciotki ubrana nie w habit...
na tak: zdjęcia, lekko, delikatnie opowiedziana historia, gra aktorska
nie widzę niczego antypolskiego w tym filmie, tak wygląda historia, pomogliśmy wielu żydowskim rodzinom inne wymordowaliśmy...
coś z tym filmem do końca nie jest tak, niby mi się podobał, a jednocześnie czegoś mu brak...
jeśli chodzi o Idę, to moim zdaniem mimo dużych różnic Ida i ciotka bardzo zbliżyły się do siebie podczas podróży i odkrywania historii rodzinnej, ciotka psychicznie nie wytrzymała straty dziecka, siostry i Idy (na rzecz kościoła), a Ida po śmierci ciotki zachowuje się tak jak się zachowuje, ponieważ chce żyć jak ciotka, wydaje mi się, że w ten sposób chce ją zapamiętać, pożegnać się i uczcić jej życie, chce czegoś doświadczyć, ponieważ ciotka by tego chciała (zresztą pada w filmie takie zdanie ciotki, żeby użyła życia zanim poświęci się Bogu)
z drugiej strony, strata ciotki, która stała się jej bliska, spowodowała chęć poznania życia ciotki, jak to jest jak się pali, pije, jak to jest być z mężczyzną... jakby chciała ja bliżej poznać, zrozumieć...
Stąd moim zdaniem ta przemiana...