Mówiąc wprost... mam głęboko w czterech literach koszerne "oskary" tak samo jak ten propagandowy paszkwil. Gdyby nie był o żydach nikt by na to nawet nie zwrócił uwagi, bo film jest po prostu słaby. Zresztą w Polsce i tak garstka ludzi miała ochotę zobaczyć to "arcydzieło". To, że media tak nachalnie i na siłę promują ten paszkwil to akurat mnie nie dziwi.
Wystarczy przytoczyć wypowiedź Rogera Watersa gwiazdy zespołu Pink Floyd:
"Żydowskie lobby jest tu niesłychanie potężne, zwłaszcza w przemyśle, w którym ja pracuję, to znaczy w przemyśle muzycznym i rockowym. Trudno jest z tym walczyć tu, gdzie żyję, w Stanach Zjednoczonych."
Zapomniał dodać przemysł filmowy i Hollywood (nie będę mówił, która nacja ma tam największe wpływy, bo to chyba oczywiste).
No właśnie tak się zastanawiam czy tak słaby film byłby nagradzany wtedy, gdyby nie Żyd był zabijany, tylko Żyd zabijałby innych.
Pytanie wydaje się w zasadzie retoryczne.
Jeśli komuś podoba się ten film, bez względu na te kwestie to musi mieć wypaczony gust.