O czym mialby opowiadac? Czy mialaby byc to kolejna opowiesc o naszej historii, wojnie? Czy moze cos wspolczesniejszego? Moze o Polaku na emigracji? Albo film mlodziezowy? Moze biografia kogos wielkiego? Patologie zycia spolecznego? Historia wielkiej milosci? Pesimistyczny? O cierpieniu?
Co chcielibyscie obejrzec? Czesto mowi sie o typowosci polskich filmow a czego wam brakuje?
Ty co, chłopcze? Zbierasz materiały do wypracowania n.t. "Film polski jako taki, a jak nie taki, to jaki i dlaczego"? Czemu podczepiłeś się akurat do "Idy"? To temat na forum ogólne.
Niemniej odpowiem ci: ma to być film po prostu DOBRY...
dochodzenie? Pisalem na forum ogolny, ale malo kto odpisal. Podczepilem sie pod Ide, bo pomyslalem, ze m.in. tutaj moze odwiedzac duza czesc ludzi ten portal. Umiescilem to rowniez na Bogowie i kilku innych, poniewaz interesuje mnie zdanie wiekszej ilosci osob niz jedna, czy dwie. Chyba niczyja godnosc nie zostala urazona, starcze?
Godność nie, ale poczucie sensu tak. Podobne pytanie: czy jesteś za kaszanką czy kawiorem?; a może za kaszką manną?
Nie wiem po co piszesz skoro nie interesuje cie temat. Ale wiem, Polacy juz tak maja, zeby szukac dziury w calym.
Nie wiem, po co zakładasz taki temat , skoro nie jesteś producentem filmowym czy badającym zawodowo opinię publiczną. Polacy widać tak mają, żeby szukać, gdzie ich nie posiali...
A tu Cie zaskocze. Nie jestem producentem (bo niby tylko oni mieliby sie tym interesowac?), ale mam zamiar wyskrobac cos wlasnego. I tu szukam inspiracji. Nie jestem zadnym filozofem i nie musze wiedziec czym jest arcydzielo.
Jeżeli własnego, to po co szukasz tematu na forum? W sece własne zajrzyj, co ci tam gra...
Powinieneś wiedzieć. Dlaczego niby tylko filozofów ma interesować pojęcie arcydzieła?; jest ono w sztuce dość oczywiste; zajrzyj choćby do Wiki.
Niestety "dobry" dla każdego znaczy co innego. Doskonały warsztatowo film może być nieznośny dla części widzów, jeżeli będzie niósł przesłanie niezgodne z ich przekonaniami - daleko nie trzeba szukać. Równocześnie kino staje się odmóżdżaczem i w nurcie najbardziej kasowym nie oferuje już kina artystycznego (nowego "Czasu apokalipsy", czy "Lamparta" raczej nie będzie). To świadczy głównie o widzach i może na wzór zunifikowanego światowego fast food-u powstaną kiedyś fast movie, najlepiej interaktywne, z możliwością wpływania na rozwój wypadków (czujniki tętna, śledzenie gałek ocznych i kinowy komputer uśrednia gust danej grupy widzów). Czytałem wpisy fanów Avatara licytujących się, kto więcej razy był na nim w kinie. A gdyby każdy seans mógł być inny, to dopiero napędziłoby publikę.
Odnośnie tego "starca" - jeden z twórców Centre Georges Pompidou Renzo Piano nazywał tak drugiego, Richarda Rogersa - "vecchio" (raptem 4 lata starszego). W większości kultur z wiekiem wiązano mądrość życiową i rady bywały starszych, młodszych raczej nie...
No cóż, co do starca to ten smarkacz w zasadzie miał rację... Jemu się wydaje, że rzucił we mnie obelgą!
W całkowicie interaktywnych seansach i tak zapewne kończyłoby się na hardporno.
Wszyscy narzekamy na popkulturę, ale dobra rozrywka u mnie też czasami wygrywa z ciężkawymi, choć niewątpliwie "artystycznymi", filmami... a słodkie wino z wytrawnym. Na szczęście "wysoka" kultura ma się dobrze i może to słuszne, że pozostaje elitarna. Z wiekiem nabieram przekonania, że istnienie elit/arystokracji implicite wymaga istnienia też motłochu...
No cóż, pamiętam jak ledwo po czterdziestce, w trakcie wizyty u okulisty dowiedziałem się, że mam "wzrok starczy" i poczułem się dotknięty. Z jednej strony według piosenki Starszych Panów "Herbatka" - każdy wiek ma swoje przyjemności, z drugiej początek starości to podobno wtedy, gdy zaczynają facetowi podobać się koleżanki jego córki.
W mojej opinii nierówność ludzi jest bodźcem rozwoju, nawet teraz. Przeciętny zwolennik populistycznych polityków będzie utyskiwać na nadmierne zarobki przedsiębiorców, czy wysoko kwalifikowanych specjalistów, bo przecież "wszyscy mamy takie same żołądki". Ale nie ryzykował swoich pieniędzy w biznesie (a chce mieć wysokopłatny etat, najlepiej zagwarantowany w konstytucji), ani nie spędził najlepszych lat życia na nauce i wyrzeczeniach. Natomiast oni mają zadowolić się ograniczeniem dochodów, aby nie kłuć w oczy willami i mercedesami, bo mu przykro. Podobnie jest ze sztuką i kulturą. Kiedyś powstawała na zamówienie możnych, którzy chcieli za nią zapłacić. Teraz np "Grę o Tron" finansują abonenci płatnej telewizji, choć większość Filmwebowych fanów serialu uważa, że ściąga się go z internetu podobnie jak muzykę i gry za darmo. Bo im się należy - to jest właśnie mentalność motłochu.
Na szczęście, koledzy moich synów (córki nie mam...) mi się nie podobają.
Stare, dobre czasy, kiedy arystokrata ubiorem i posiadaniem wyróżniał się z motłochu. Teraz docenci chodzą w znoszonych portkach i pseudoadidasach a motłoch paraduje w garniturach i jeździ wypasionymi limuzynami. Podobnie mój zegarek za 6 zeta niewiele się różni od takich za parę tysięcy (żeby udowodnić dzieciom w klasie, że rzeczywiście tak mało kosztował, próbowałem go zgnieść butem... ale się nie udało; ani rysy i chodził dalej!).
Och, Ty snobie! Ja nie noszę zegarka... A jak tak piszesz o dzieciach w klasie, to większość czytających pomyśli, że dostałeś go na Komunię.
Co do wyróżniania się poprzez ubiór i stan posiadania, to sądzę że od arystokratów oczekiwano jednak więcej. W systemie feudalnym nie tylko wyzyskiwali swoich poddanych, ale też mieli ich bronić, a w przypadku np klęski nieurodzaju ratować przed głodem.
Myślisz, że ktoś to poza nami czyta? Wątpię...
Dużo więcej! Ważną cechą szlachty było też poprawianie puli genetycznej poddanych... Wraz z ochotą poddanych co do spełniania fanaberii szlachcianek daje nam to właśnie wymieszanie arystokracji z motłochem i tym samym powstanie współczesnych demokratycznych narodów. Chów wsobny w niektórych rodach doprowadził do czegoś takiego jak wiadomy Karol. Śledź skrzyżowany z kijem.
Co do przewidywanego zakończenia filmu interaktywnego, to efekt byłby nieprzewidywalny (chyba, że w koszarach, albo więzieniu), bo inne są oczekiwania zależnie od płci i wieku. Nawet wyposzczonym facetom by się znudziło oglądanie pornoli i obstawiałbym jako zwycięzcę mordobicie lub filmy wojenne. To tak jak z kotem siedzącym przed norką, z której naukowcy wypuszczają myszy. Wpierw przestanie je zjadać, potem zabijać, później łapać i bawić się nimi. Nie przestanie się czaić, no chyba, że śpi.
Na aż takie analizy socjologiczne nie jestem przygotowany. Nadal obstawiam pornosy w stylu sztuk walki na tle wojennym.
Gdy ostatni raz w 1988 byłem na ćwiczeniach, to w ramach szkolenia pokazali nam z pirackiej kasety vhs "Commando". Śmiechu była kupa, bo byliśmy saperami i wiedzieliśmy jak odległe od realiów były filmowe wybuchy. Mimo wszystko nie zamienilibyśmy tego filmu na popisy Teresy O. (poniekąd z zawodu technik budowlany - co za zepsucie w tych szkołach zawodowych).
Ja też wolę "O czym szumią wierzby" czy "Puc, Bursztyn i goście" nie tylko od Orlowski , ale i od np. "Historia O.".
Co do starca: ani ja nie znam wieku jaka45 ani on mojego. Stwierdzam, ze nazwal mnie chlopcem z racji na cyfre w moim nicku. Ja zrobilem to w ten sam ironiczny sposob a rownie dobrze moze byc na odwrot z wiekiem.
Niestety, ja wiek osądziłem po guście filmowym. Trzeba wielu lat doświadczenia, żeby wiedzieć, co to filmowe arcydzieło... albo śledzić naprawdę wartościowe rankingi (bynajmniej nie jest nim ranking F-webu, bo to ranking popularności - a to zupełnie co innego)
Oceniac czlowieka po guscie. To jest zenujace. Wolalbym sie do tego nawet nie przyznawac. Tyle ile ludzi, tyle gustow. Uwazasz, ze starzec nie moglby lubic blockbisterow? Niby dlaczego. Moj ojciec, ktory jest juz stary, nie wychowywal sie w latach gdzie mogl sobie ogladac co chce za pomoca internetu, lubi kino rozrywkowe. Wiec musi byc smarkaczem w starym ciele. Zapytaj sie najpierw kogos o wiek a potem pisz takie bzdury. Nie kazdy jest filozofem i nie kazdy oglada tylko to co wygralo Zlota Palme. Moi rodzice nawet nie wiedza co to jest.
Niepotrzebnie się ciskasz. Gdzie napisałem, że lekceważę kino/sztukę rozrywkową? Niemniej, ocena 10 oznacza ARCYDZIEŁO i do takich tylko filmów powinna być ograniczona. Z drugiej strony, niektóre filmy rozrywkowe to arcydzieła (choćby "Pół żartem, poł serio").
Zasadniczo, "de gustibus...", ale jednak nie przekonasz mnie, że słuchacze discopolo to melomani. Świat jakoś jednak skateregoryzował sztukę na popularną/rozrywkową i "wysoką". Pierwsza nas odpręża, bawi a druga rozwija, zastanawia, porusza; jest też często trudna w odbiorze a nawet męcząca czy depresyjna. Jednak rację miał ten, kto napisał, że sztuka, niezależnie od gatunku, może być tylko dobra lub zła. Pociesz się, że z mojego punktu widzenia, tak wysoko oceniane przez ciebie filmy są co najmniej niezłe.
Mam w znajomych kilku krytykow, ktorzy oceniaja wiekszosc z nich na 10. M.in. Kill Bill. Rowniez nie jeden z nich jest wysoko oceniany na rotten tomatoes. Dla jednych niezle dla drugich swietne. Kazdy moze miec swoje wlasne zdanie.
Akurat "Kill Bill" to przypadek szczególny - już od dadaizmu. przez pop-art do postmodernizmu, kicz jest wykorzystywany w sztuce. Tarantino, Rodriguez i Burton to właśnie robią.
Filmy według Tolkiena to ciekawie zrobiona, na wysokim poziomie rozrywka - jak zresztą pierwowzory literackie. Ale, wybacz, do arcydzieł im trochę brakuje... moim zdaniem.
A nawet nie wiem, gdzie ty tu widzisz gust filmowy? Ocenilem tu raptem kilka filmow. Myslisz, ze to jest wszystko co obejrzalem w zyciu? I to moj caly gust filmowy. Napisze ci nawet, ze w rzeczywistosci tak tych filmow nie oceniam. Wystawilem im takie oceny z racji na sentyment do nichi tylko tu.Ja tego konta nawet nie uzywam. Mam inne na ktorym mam kilka tysiecy ocen. Jednym z najwyzszych jakie oceniam to Stalker Tarkowskiego. Teraz pewnie sobie myslisz, ze Stalker to tylko dla ludzi wybitnych, ktorzy maja pojecie czym jest arcydzielo jak ty. Sadze, ze masz sie za lepszego od innych. I nie oceniaj ludzi w ten sposob. To jest dopiero dziecinada. Ktos inteligentny i doswiadczony zyciem raczej by tak nie wnioskowal.
Ależ nie uważam się za lepszego. Chcę tylko ustawić spectrum sztuki we właściwych proporcjach. Nie zaprzeczysz, że czego innego oczekujemy od rozrywki a czego innego od sztuki "wysokiej"?
Natomiast nie rozumiem, po co ci drugie, wstydliwe konto? Sam się wystawiasz na strzał.
Na tym pisze posty podobne do tych. Teraz prosilbym Cie o zrozumienie, ze temat nie dotyczyl sztuki. Ponoc jestes ten inteligentny. Chcialem wiedziec tylko, czego oczekuja zwykli zjadacze chleba. Co chcieliby sobie obejrzec. Wyklady na temat sztuki sa nie na temat.
Na tym pisze posty podobne do tych. Teraz prosilbym Cie o zrozumienie, ze temat nie dotyczyl sztuki. Ponoc jestes ten inteligentny. Chcialem wiedziec tylko, czego oczekuja zwykli zjadacze chleba. Co chcieliby sobie obejrzec. Wyklady na temat sztuki sa nie na temat.
Wybacz, ale na takie naiwne pytania wprost "zwykli zjadacze chleba" ci nie odpowiedzą. Zapytaj jakiegoś socjologa albo psychologa, jak się robi sondaże preferencyjne.
Temat dotyczy sztuki, odkąd obruszyłeś się na moje "wytykanie" gustu i emocjonalnie odreagowałeś. Ja mam zasadę, że najlepszych nawet filmów rozrywkowych nie oceniam wyżej niż 8 (oczywiście, czasem, sporadycznie, robię wyjątki - ale chyba w ostatnich latach na taką "perełkę" nie trafiłem)
Zescenariuszowałbym (nowy czasownik :] ) postać Szczęsnego Potockiego na podstawie książki Jerzego Łojka "Dzieje zdrajcy" - w kontekście, surowego wychowania, słabej edukacji, moralnego zatracenia i tragedii postaci -doprowadzających go do zdrady I RP (rozbiory) na rzecz Rosji, w imię źle pojmowanego interesu kraju (de facto przywilejów własnej kasty - magnaterii), wskutek nacisków jego sąsiada z włościami przez granicę - hrabiego Potiomkina. Postacią drugoplanowa byłby ostatni król I RP Stanisław August Poniatowski (uzależniony długami od carycy Katarzyny I i równie umoczony z Rosją) próbujący zapobiec - namowami, straszeniem - Szczęsnego do opamiętania. Byłby hicior!