Niejednoznaczność i niedopowiedzenia filmu zmuszają do zastanowienia nad możliwymi interpretacjami. Mnie to trochę męczyło i mogę podzielić się swoimi subiektywnymi wnioskami i po części domysłami.
Ida - trafiła do zakonnego sierocińca jako dziecko i dorastała w środowisku wyobcowanym z zewnętrznego świata. Nie poznała prawdziwego życia i nie była przygotowana na samodzielność. Moim zdaniem pozostanie w zakonie było właśnie ucieczką od decyzji, a nie powołaniem, stąd wahanie. Początkowo wcale nie chciała poznawać swojej ciotki, jadąc do niej wykonywała polecenie przeoryszy. Wydaje się wielu dyskutantom, że Idzie brak jest ekspresji uczuć. Nie okazuje zaskoczenia swoim pochodzeniem, nie rozpacza przy wykopywaniu szczątków rodziców, czy na pogrzebie ciotki. Tak się składa, że miałem w rodzinie osobę, która jako sierota wojenna przeszła przez sierociniec u zakonnic. Jej zachowanie ukształtowały bardzo podobnie. Gdy po śmierci ciotki Ida po kolei przymierza suknię z dekoltem (jako kontrast ze znamienną sceną kąpieli w koszuli nocnej w klasztorze) i buty na obcasach, a potem próbuje alkoholu, papierosów i seksu, wygląda to na odhaczanie z listy "rzeczy które trzeba zrobić przed śmiercią". Ona wcale nie chce poznać życia poza zakonem, ona sobie je podświadomie obrzydza. Powtarzane pytanie "i co potem" symbolizuje ucieczkę od kierowania swoim życiem i podejmowania ryzyka. Po ślubach zakonnych wszystko będzie już ustalone i niezmienne.
Wanda - pozostawiła syna siostrze i poszła walczyć do komunistycznej partyzantki. Może nie z powodu przekonań, ale dlatego że bezczynne czekanie było trudniejsze? Nie wiadomo, czy po wojnie szukała swoich bliskich (u Skibów wcześniej nie była), może bała się prawdy i gdzieś tkwiła w niej nadzieja, że jednak przetrwali. A przy okazji może porwała ją nowa "słuszna idea", dla której porzuciła też swoją tożsamość i religię (nie była już Żydówką, lecz "towarzyszką"). Historia pokazuje, że najgorszymi zbrodniarzami stają się nie karierowicze, ale właśnie neofici, bo nie liczą się dla nich ofiary, ani koszty nowego porządku. Akcja filmu toczy się w 1962 r. zatem po "odwilży 1956 r.", gdy sama władza komunistyczna odsunęła nadgorliwców. Może stąd wyznanie Wandy, "że teraz jest nikim", bo zabrano jej cel życia, pozostały jego namiastki - alkohol i seks. Podróż z Idą wzmocniła tą pustkę zmuszając do stawienia czoła prawdzie. I znów wybór stał się ucieczką - samobójstwo było łatwiejsze niż dźwiganie ciężaru egzystencji. Jeżeli były to wyrzuty sumienia, to raczej z powodu syna, a nie czynów prokuratora.
Skibowie - mam wrażenie, że w tej rodzinie nie było zgody co do narażania się dla Żydów. Z jednej strony zastanawia fakt, że Wanda wiedziała kogo spotka w rodzinnym domu, więc może Skibowie objęli gospodarstwo jeszcze w czasie wojny. Wtedy ukrywanie dawnych właścicieli mogło być "w zamian" za dom i wyjaśniałoby propozycję Feliksa Skiby, gdy dogadywał się z Idą. Chciał potwierdzenia stanu, który miał już miejsce od wojny. Pozostaje sprawa zabójstwa Lebensteinów, bo nie znamy okoliczności decyzji Feliksa (podjętej najwyraźniej bez wiedzy Szymona). Może działał pod presją okoliczności - dekonspiracji kryjówki przez kogoś ze wsi i oczekiwania donosu, albo planów Niemców przeszukiwania okolicy. W tej sytuacji złapani Żydzi mogli wydać, kto ich przechowywał. Nie próbuję usprawiedliwiać czynu, chodzi mi o to że w warunkach wojny dzieją się rzeczy nie do pomyślenia współcześnie. Ocalenie Idy sugeruje, że już wtedy dostrzegał zło swego czynu. Nawet przyjście do hotelu z propozycją wskazania miejsca pochówku wskazuje na działanie pod wpływem wyrzutów sumienia. Mógł się wszystkiego wypierać, a skoro bez szczątków ofiar nie można stwierdzić zabójstwa, to tak naprawdę pogarszał swoją sytuację. Również z początku nie było wcale mowy o wykopywaniu ofiar, coś wpłynęło na jego działanie. Może sumienie, może współczucie dla Idy i Wandy, a może po prostu chciał zrzucić z siebie ciężar przyznając się?
Moim zdaniem wszystkie omawiane postacie są tragiczne, a ich los spowodowała wojna, której konsekwencje trwały wiele lat. Po stronie widza jest wyważenie akcentów i może właśnie w tym tkwi wartość filmu. Problem w tym, że dopatrywanie się w kameralnej akcji daleko idących uogólnień antypolskich/antysemickich/antyklerykalnych prowadzi na manowce pieniactwa i nienawiści.
Mam prawie identyczną interpretację tego filmu. Wyrażałem ją wielokrotnie co rozsądniejszym dyskutantom, ale nigdy w tak rozbudowanej formie. Dziękuję...
Według mnie, kluczowe dla analizy filmu jest to, co napisałeś na samym początku: "niejednoznaczność i niedopowiedzenia". Jedna panienka, krytykująca zresztą film, użyła określenia sensu "to co, sama mam sobie nakręcić ten film?"; nawet nie wiedziała, że być może odkryła źródło takich sukcesów filmu na świecie!
Jedynym nie „zarażonym wojną” jest Lis. Gra na saksofonie, więc daje ludziom trochę normalnej normalności w kraju, który wygląda jakby dopiero co skończyła się w nim apokalipsa. Niedawno czytałem Tyrmanda więc uważam, że wybór akurat muzyka jazzowego na postać będącą uosobieniem woli wyrwania się z „zarażenia wojną” uważam za bardzo trafny.
A jak wyglądać ma według Lisa normalna normalność. Na pewno należy do niej przespanie się z ładną dziewczyną. Potem wyjazd do Gdańska na koncert. Być może również ślub, dzieci, kupna psa i kłopoty, nie mamy przecież powodów aby mu nie wierzyć gdy odpowiada Idzie „a co potem?”. Z nią mu się chyba nie uda, ale cóż, być może w tym kraju są jeszcze inne dziewczyny nie zarażone dopiero co zakończoną apokalipsą.
Postać która mocna zmienia wymowę filmu.
Trudno się nie zgodzić, bez wątku Lisa nie byłoby promyka nadziei. Ponadto w tym czasie muzyka była formą wyrażania dezaprobaty dla władzy.
To chyba raczej prawica krytykuje ten film za antypolskość,więc coś ci się pomieszało. Ostatnio Marian Piłka mieszał go z błotem, a to chyba jeden z twoich idoli jak sądzę.
A poza tym wysiliłeś się z tymi wypocinami. Sam dopisujesz sobie historię malujesz obraz postaci, gdy tymczasem nie ma z czego tego czerpać, bo film jest prostacki jak konstrukcja cepa, więc przestań już wymyslać głupoty.
Prowokacyjny tytuł tematu miał zwrócić uwagę tych, którzy to przeczytają. Więc chyba nie Ciebie, bo wmawiasz treści których w mojej wypowiedzi nie ma.