Zdjęcia - suuper!! mój klimat. Inspirujące. Natomiast film...kiepski nie był, ale już gdzieś to widziałam, na pewno w podobnym klimacie coś czytałam, na pewno już takie dylematy, tematy rozkminiałam, dyskutowałam. Jakieś 10 lat temu pewnie byłabym zachwycona, ale teraz nie.
Jaki może byc świetny klimat zdjęc, jeżeli operator obcina aktorce brodę, a nad głową jest 3/4 ekranu ściana? Gdyby ktoś nagrał Ci w ten sposób Twoje wesele to byś mu nie zapłaciła i była wściekła, ale wystarczy zrobic w erze 16na9 obraz 4:3, pozbyc się koloru, by zostac uznanym za artystę. Niestety do mnie nie przemawiają takie zagrania na siłę.
Dźwięku się nie czepiam, bo jestem przyzwyczajony, że Polska nie posiada dźwiękowców i trzeba z pilotem w ręku polskie filmy oglądac. To, że ujęcia były celowo tak kadrowane, to się domyslam, ale nie widzę w tym artyzmu i mi się absolutnie nie podoba, a w wielu momentach bardzo mnie to drażniło.
Na pewno wolałabym takie zdjęcia i ujęcia ślubne niż przefotoszopowane, przekolorowane, na których bym samej siebie nie poznała. Na których odstawiają wciąz te same kadry i pozy. Dopiero bym była wściekła :)
Film tak samo.
Nie uważam, że były to zagrania na siłę. CZuć było, że nie, sama fotografuję amatorsko i się ciut tym interesuję, więc trochę tego widziałam i mam porównanie co kto na siłę a kto nie. Jednak tak, masz rację, że dużo "artystów" lubi tego typu zabieg jak odjęcie koloru żeby nadać swym pracom wartości. Właśnie zdaję mi się, że tu reżyser na siłę postanowił zrobić film B&W żeby podnieść wartość swego filmu. W ogóle jak oglądałam to miałam wrażenie, że zdjęcia sobie a film sobie. Dwa osobne dzieła jakby, reżysera i operatora. I operator wygrał.
I takie zdjęcia to właśnie sztuka a nie photoshop i idealny kadrzyk.