Występ Jennifer Lawrence, jak i jej postać w tej części była tragiczna - ona miała zachęcać ludzi do walki? Nie sądzę. Bardzo szkoda, że występuje w prawie każdej scenie - naburmuszona, albo płacze. A powodów... nie ma? Siostra, kot, matka, Haymitch, babka od wizażu, Gale, nawet Peeta (co prawda uwięziony, ale ratunek w drodze) żyją. Zniszczono jej dystrykt i pozabijano tam ludzi, ale hej, przecież to był bardziej obóz koncentracyjny, a z jej zachowaniem raczej nie miała tam innych przyjaciół. Szpital zbombardowano, bo sama chciała tam iść.
W końcu jest nadzieja, istnieje ruch oporu i są jakieś szanse na obalenie Snowa, inne dystrykty też się buntują, Q robi jej nowe gadżety, dostaje nowe ubranie, może się wyspać i najeść, wszyscy bliscy są bezpieczni, ale i tak trzeba popłakać. Zabijała ludzi już na poprzednich igrzyskach więc jest z tym otrzaskana i szoku nie przeżywa O CO JEJ CHODZI.
I skoro oni schodzili tak głęboko, a w późniejszych scenach widać, że ani klinika, stołówka, czy kwatery nie ucierpiały to co właściwie zbombardowano?-.-
Oprócz bardzo złej gry aktorskiej głównych bohaterów to film się broni, najmocniejszym punktem jest muzyka i klimat, którego brakowało mi w poprzedniej części, fajnie zagrali też ekipa kamerzystów i Ludwiczek.
Katniss płacze, bo obwinia się o śmierć większości obywateli Dwunastki i też o to co spotkało Peetę, Johanne, Cinnę, Annie, Lavinię, Dariusa i wszystkich, którzy są w Kapitolu i albo są torturowani, albo zginęli. Na początku martwi się o Peetę, bo jeszcze nie wie, że on żyje. Także już wiesz o co jej chodzi.
Ucierpiały kwatery mieszkalne na najwyższym poziomie.
Ja żałuję tylko, że nie było wszystkich scen z książki, zwłaszcza tych z Finnickiem. Bardzo lubię tego bohatera.
Polecam przeczytać książkę, jakoś lepiej się to wszystko wtedy zrozumie. Co do tego bombardowania, to te bomby to nie były z białych róż?
Z tego co pamiętam, to kiedy siedzieli w schronie, pył sypał się ze stropu na skutek eksplozji. Róże spadły ostatnie, lub było to później.
Tak, pamiętam że pęknięcia sięgały aż do ich schronu. Ale skąd wiadomo gdzie bombardowały poduszkowce? Nie musieli wcale zniszczyć stołówki. Mogła ocaleć. :)
Kosogłos nie powinien zostać w ogóle podzielony na dwie części. Dlaczego? A no dlatego, że w pierwszej części książki mało się dzieje, dopiero za połową wszystko zaczyna się rozkręcać. Co niby mieli wyczarować w tym filmie? Dla mnie totalnie bezsensownym pomysłem było rozdzielenie Kosogłosa. Ale przecież w ten sposób zarobią więcej kasy, więc co się dziwić. O nic innego raczej w tym zabiegu nie chodziło. Dla mnie Kosogłos część 1 jest ciszą przed burzą, chwilą oddechu po wydarzeniach z "W Pierścieniu..."
Nastolatki nigdy nie zrozumiesz. :) Bardzo lubię jej postać, ale fakt faktem w tej części była trochę irytująca.