Nie mogłam się doczekać zamknięcia tej serii. I szłam do kina z ogromnymi nadziejami. Może na tym polegał mój błąd - po książce miałam zbyt duże wymagania.
Gra aktorska na poziomie - Jenn w uwielbiany przeze mnie sposób gra postać, która jest zdecydowanie niebanalna, a Josh jako osoba na skraju załamania psychicznego też poradził sobie bez zarzutu. Szkoda mi postaci Liama, bo do samego końca widz powinien mieć nadzieję, że Kosogłos wybierze jednak jego - a tutaj od początku było wiadomo, że nic z tego. Nie jest to jednak wina Liama tylko scenariusza.
Nie wiem czy to kwestia znajomości wątku, czy słabego filmu, jednak zdecydowanie nie trzymał w napięciu, a scena końcowa - w książce przepiękna - w kinie przez widzów (w tym mnie) przyjęta śmiechem.
Wielkie szkoda, bo mogło być dużo lepiej.