Moim zdaniem, nie. Katniss nie byłaby w stanie stworzyć związku z Galem po tym, jak przyczynił
się do śmierci jej siostry. Peetcie zrobili wodę z mózgu i zabili w nim praktycznie wszystkie dobre
wspomnienia związane z Katniss.
Uważam, że byli razem, bo z nikim innym nie potrafili by być po tym co przeszli. Smutne to
wszystko...
kochali się, ona długo nie rozumiała co czuje i na końcu sama przed sobą się przyznaje, że nie potrzebuje ognia Gale'a, ale spokoju i dobroci Peety. On po osaczeniu walczył ze sobą i zaprogramowanymi wspomnieniami by jej nie skrzywdzić. Przeszli wiele i dzięki temu rozumieli się nawzajem. Epilog też wiele wyjaśnia - sielankowa wizja szczęśliwej rodziny z dziećmi :)
Zasada jest jedna, jeśli chodzi o miłość - "Jeśli kochasz szczerze pierwszego nie zakochałabyś się w drugim" i ja się z tym zgadzam.
Katniss potrzebowała spokoju i normalnego życia, dlatego wybrała Peetę. Kochali się ;)
Tak na marginesie to mam nadzieję że będzie więcej szczegółów z książki jak będą dwa filmy :)
Jej uczucia musiały po prostu dojrzeć. Wiedziała,że coś do niego czuła,ale nie umiała określić czy jest to przyjaźń czy miłość,kogo kocha bardziej. Gdy to wszystko dobiegało do końca jej stosunki z Galem się psuły, nie umieli odnaleźć się w takich relacjach jak na początku, ona przeżyła coś co zrozumieć mógł tylko Peeta,bo on sam jej w tym towarzyszył. Ona potrzebowała takiej opieki jaką dostawała od niego...ciepła,dobroci.
Jestem pewna, że się kochali a nawet powiem że to wiem. Na początku Ketniss nie rozumiała tego co czuła do Peety, była na to zbyt niedojrzała . Każdy poza tym kto czytał książkę wie, że Ketniss nie była by z kimkolwiek tylko dlatego że tak trzeba gdy nikt jej do tego nie zmuszał. Gdy to wszystko się zakończyło nie umiała odnaleźć spokoju którego potrzebowała u Gale`a, a odnalazła go tylko u Peety. Byli dla siebie po tym wszystkim co przeszli wsparciem i podporą w trudnych chwilach. On wiedział że kiedy ma koszmar ma ją przytulić, ona wiedziała jak go uspokoi, co powiedzieć gdy nie wiedział co jest prawdą. I tak jak sama na końcu książki przyznała że nie potrzebowała ognia Gale`a, tylko spokoju i dobroci Peety aby żyć szczęśliwie.
Dla mnie zlansowanie mózgu Peecie to najgorsza rzecz jaka mogla zrobić Pani Collins. Dla mnie to była i jest osobista tragedia. Gale zachowywał sie w 3 cz jak dupek
Zgadzam się z tobą w 100% procentach. To co zrobiła autorka Peecie, ahh :/ A Gale niby taki co to nie on a jak zrobiło się słabo, naprawdę słabo to uciekł.
Bardzo dobrze zrobiła. To taki stary chwyt by skrzywdzić mocno na jest de cz niej sza postać. To wzbudza emoje. Czytelnik czuje współczucie i irytację a przez czyta dalej bo jest ciekawy jaki będzie los tej postaci. Najglupsza rzeczą jest połączy zakochanych za wcześnie. Tak to mamy wzloty i upadki ale przyjemny epilog.
Dla mnie to była najlepsza część mocno średniej i nudnawej trzeciej części. Świetnie oddana była trauma Peety, PTSD Katniss oraz ich próby poukładania swojej relacji.
Też się zgadzam! Bardzo osobiście to odebrałam i ryczałam jak bóbr. Cała książka jest tragedią tych dwoje i jak dla mnie ostatnie "dobre" strony, to proporcjonalnie za mało w stosunku do tych okropności z ponad 350 stron. Brakowało (i nadal brakuje) mi momentów wzajemnej bliskości Peety i Katniss po wojnie. Te kilka ostatnich stron to po prostu dla mnie zbyt mało, nie mogłam się uspokoić i pogodzić z ich przerażającą przeszłością. Nawet nie jestem pewna kiedy Peeta doszedł do siebie, nie wiem czy wtedy gdy sadził kwiaty dla Prim, czy już pamiętał swoje uczucia do Katniss? I czemu jej nie pomgógł wcześniej, gdy czekał ją proces, gdy tygodniami nie ruszała się z fotela w domu w Wiosce Zwycięzców? Nie uspokoiła mnie Pani Collins...
Peeta doszedł do siebie, kiedy zablokował jej dostęp do kapsułki a ona go ugryzła- to jest już ten Peeta, który ratuje Katniss, nie ten, który chce ją zabić.
tak, to był mega wzruszający moment :D Na samo wspomnienie tego mam łzy w oczach, a gdy to czytałam to płakałam jak bóbr, choć sama nie wiem dlaczego. Może po prostu dlatego, że wreszcie ujrzałam dawnego dobrego Peetę gotowego ocalić życie Katniss mimo wszystko. Szkoda tylko, że tak długo nic nie robił gdy Katniss była (na koniec) w wiosce zwycięzców ...
ja przez długi czas (czytając książkę) nie mogłam się otrząsnąć jak pani Collins mogła coś takiego zrobić Peecie - najlepszej i najmilszej postaci w całej serii (według mojej opinii). Trochę mi do niego nie pasowało to że byłby zdolny kogoś zabić z zimną krwią. Nawet Katniss wiedziała że Peeta zapewne najpierw próbowałby zawiązać sojusz np. z Enobarią i Brutusem zamiast od razu ich zabijać. Troszkę to zepsuło mi obraz całego Peety mimo, że przeżył osaczenie :/
Ja sądzę że na nic jest wymyślanie że Katniss kochała Peetę ponad życie. Prawda. Nie potrafiła bez niego żyć, po tych przeżyciach w Igrzyskach i rewolucji. Ale też nie kochała go tak mocno jak chłopak chciał. Nie mogła iść do przodu, nie mogła się cofnąć. To jest po prostu ironia. Gale okazał się być "chamskim, bezdusznym potworem" i tak dalej, i tak dalej. Natomiast Peeta był delikatny, kochany i do Igrzysk nie poczuł trudów życia tak jak Kotna i Gale. Collins musiała coś zrobić, bo jak dotąd tylko Katniss obrywała, zmieniała się, a Peeta był ciągle taki jakim go poznaliśmy, nie został pionkiem w ich igrzyskach. Kotna ciągle mówiła że nie chciała małżeństwa i w ogóle. Sądzę że po latach spędzonych "spokojnie" z Peetą jako mąż i żona, przyzwyczaiła się i obdarzyła go swoją miłością. Jednak każdy wie, że gdyby nie brali udziału w Igrzyskach, nawet gdyby K. odezwałaby się do P. (lub odwrotnie), to i tak (gdyby musiała) wzięłaby ślub z G., a nie z P. Wiemy to, ale nie przyjmujemy do wiadomości.
Ale to właśnie jest życie. Ile razy możesz widzieć dana osobę, a w pewnym momencie bum - nie możesz bez niej żyć. Tak samo możemy powiedzieć że gdyby nie śmierć ojca Katniss ona pewno nigdy nie zaprzyjaźniłaby się z Galem i wybrałaby jakiegoś innego chłopaka może nawet Peetę.
Tutaj możemy tylko snuć hipotezy co było gdyby. W życiu jest tak samo. Można też powiedzieć, że nie byłaby ani z Peetą ani Galem.
No chyba jednak nie tak całkowicie skoro jej potem mówił, że pamięta to i tamto. On do niej powoli wracał mentalnie bo ją bardzo kochał. Co do miłości Peety nie mam wątpliwości. Co do Katniss to je miałam ale ona cały czas myslała o jego bezpieczenstwie w drugiej czesci a potem gdy zostal porwany nie mogla przestac o nim myslec. Kochala go ale w ksiazce to bylo opisane w bardzo zakamuflowany sposob. Podkreslmy, ze seria nie jest napisana tak by czytelnik mial wszytko podane na tacy. To zmusza do tworzenia wlasnej opinii i to jest najlepsze w tych ksiazkach. Poza tym jesli Katniss by nie kochala Peety to by za niego nie wyszla i nie urodzila mu dzieci. Pamietajmy, ze na poczaku trylogii podkreslala, ze nigdy nie bedzie miala dzieci a koniec koncow je miala z Peeta.
Pomimo tego, że przeczytałam wszystkie części od początku nie lubiłam Peety i zawsze wolałam Galea, a tutaj mi takie coś wyjeżdża: Ona woli tego pierwszego, byłam załamana :P
Nigdy nie chciała mieć dzieci ze względu na igrzyska. Z nikim. Czemu dopiero po 15 latach od upadku systemu, zniesieniu igrzysk, wyburzeniu aren się na nie zdecydowała ? Bo Peeta je chciał. 15 lat ją namawiał na dzieci. Ona go nie kochała. Potrzebowała go do przeżycia, inaczej już dawno popełniłaby samobójstwo. Chciała utrzymać Peete przy sobie. Stąd powiedziała "prawda". Nigdy nie wspomniała że go kocha. Wspominała o więzi, zrozumieniu i pożądaniu. Już nawet w stosunku do Gale'a wspominała że kochała go na swój dziwny sposób. No i Prim. Matce mówiła raz, że ją kocha mimo chłodu między nimi. Nigdzie nie jest napisane że wzięli ślub. Mogli go nie brać w ogóle i żyć razem. Wystarczyło wspólnie zrobić tosta i koniec. Takie były czasy :)
Katniss mówi w ostatnich zdaniach ostatniego rozdziału, że wie, że i tak by do tego doszło, co można zinterpretować jako to, że i tak pokochałaby Peetę i go wybrała, nie mogłaby być z Gale'm nawet jeśli nie doszłoby do śmierci Prim. Ona nie rozumie go już w momencie ataku na Orzecha, mówi, że by go pokochała, co świadczy o tym, że go nie kochała.
Myślę, że ona go kochała, chociaż przed sobą się nie przyznawała. Bo co robi zakochana dziewczyna? Myśli obsesyjnie o chłopaku i się o niego martwi. O kim Katniss ciągle i ciągle myśli w 3 części?
Katniss (narrator) sama w książce mówiła, że nikt nie może jej zapewnić tego co Peeta
Czy Katniss szczerze kochała Peetę? Tego nie jestem pewna. Zastanawiam się nawet, czy ona w ogóle zdolna była do miłości w klasycznym tego słowa znaczeniu, oprócz silniejszej niż wszystko miłości do Prim oraz miłości do ojca. Trudno to stwierdzić, ponieważ Katniss jest narratorką i dlatego trudno nam złapać dystans wobec jej szalejących emocji. Najpierw zmusza się do okazywania miłości Peecie, potem ma wobec niego dług wdzięczności, w końcu poczucie winy. A po jej załamaniu nerwowym trudno mówić o normalnych uczuciach. Ja widzę to tak, że Katniss była już takim emocjonalnym wrakiem człowieka, że potrzebowała jedynie opieki i ciepła. Nie wiem, czy byłaby z nim, gdyby prim żyła.
Czy Peeta kochał Katniss? Z pewnością tak. Walczył o nią, doświadczał z jej strony upokarzającej obojętności, wrogości, zimna, ale nie zrezygnował. Znosił jej dołki i górki (przyznajmy szczerze, Katniss zawsze była trudna), stale gotów ją wspierać.
Po wojnie kariera stała przed nim otworem, nie zabił Coin, nie zwariował, mógł stać się kim chciał. Mógł iść drogą Gale'a. Ale tego nie zrobił. Wybrał życie na gruzach dawnego, życie z niezrównoważoną emocjonalnie, pogrążoną w depresji dziewczyną, która przecież nie była tą samą, w której się zakochał, zmieniła się cała, dawna Katniss umarła wraz z Prim. Wybrał życie polegające na leczeniu ran ukochanej osoby, osoby za którą (i od której) tyle wycierpiał.
Katniss na pewno nie kochała Peety, bo ta książka to jedno wielkie studium ludzkiej natury i miała na celu pokazanie tego, jak ludzie zareagują na stosowane wobec nich okrucieństwa. Pani Colins świetnie pokazała jak po latach życia w ciągłym strachu ludzie stawali się maszynami wypranymi z wszelkich emocji. Rodzice wybranych trybutów nie lamentowali, gdy widzieli swoje dzieci idące na pewną śmierć, bo już się do tego przyzwyczaili. Mieszkańcy Kapitolu traktowali Igrzyska jako swoistą rozrywkę, bo prawie od dziecka wpajano im, że to wielkie święto z którego należy się cieszyć (chyba nawet nie przyszło im do głowy, żeby postawić się w sytuacji trybutów). Snow był idealnie wykreowaną postacią okrutnika, który sterował całym państwem i wiedział co robić, żeby ludzie nie śmieli mu się sprzeciwić (fenomenalna scena w filmie w ogrodzie, jak prezydent tłumaczy Senece dlaczego urządza Głodowe Igrzyska dowodzi tylko tego, jak świetnie potrafił wniknąć w psychikę innych). Oczywiście zostali jeszcze ci, którzy nie rozumieli nastolatków, którzy przeszli przez to piekło (w tej grupie Gale). Trylogia od pierwszej części pokazywała nam, że gdyby nie Igrzyska, Katniss byłaby z Galem. Byli podręcznikowymi przykładami pokrewnych dusz. Dopiero po samych Igrzyskach dziewczyna nie mogła z nim być, bo on po prostu nie był w stanie pojąć jej uczuć. Dlatego została z Peetą. Bo on jedyny przeszedł z nią przez to piekło. Z tego co pamiętam w książce ona, ani razu nie powiedziała mu, że go kocha. Igrzyska ją zniszczyły i nie była w stanie.
,, Więc po wszystkim kiedy on szepcze:
Kochasz mnie. prawda czy fałsz?
Odpowiadam: Prawda''
Chyba nie czytałaś epilogu.
To są ostatnie linijki rozdziału przed epilogiem :) Ale racja, w końcu dojrzała do tej miłości. A co do Gale'a, moim zdaniem potrzebowała wypełnienia pustki po stracie ojca, przyjaźń z Gale'em była strzałem w dziesiatke, jednak to tylko przyjaźń, bo byli zbyt podobni, spontaniczni, żywiołowi. Do miłości jednak trzeba czegoś wiecej, m.in wzajemnego uzupełnienia i tu właśnie było miejsce Peecie :)
Zgadzam się z IKnowWhatYouAre. Chyba nie przeczytałaś epilogu. Z resztą, po tym, jak poznała jaki na prawdę jest Gale... Po prostu nie chciała z nim być. Ostatnie strony książki pięknie wszystko opisują. Zakochała się w Peecie (moim zdaniem) na arenie 75 Igrzysk Śmierci, a Kapitol chcąc ją zniszczyć zrobił ''wodę z mózgu'' Peecie.
a mi sie wydaje ze kochała Peete juz od pierwszej czesci, przypomnijmy sobie koniec ksiazki pierwszej jak Katniss mówiła sobie w mysli ze ,, Boi sie chwili kiedy bedzie musiała puścic jego ręke,, rzecz jasna ręke Peety . Kochała Go ale przez te igrzyska i zabijania bała sie miłości , bała sie ze kogos pokocha a potem straci jak np ojca. Dlatego też niechciala dzieci ale z miłosci do niego na koniec sie na nie zgodziła. Bla bla bla duzo by pisac , nigdy o Gale nie wyrazała sie tak jak o nim
A ja chciałabym myśleć, że Katniss kochała pitę…ale niestety
Katniss była wojownikiem, wyróżniała się analitycznym, strategicznym myśleniem nakierowanym na cel, na przeżycie. Pita był bliski jej sercu, ale jej serce po wszystkich okropieństwach wojny których doświadczyła nie było zdolne do miłości. Potrzebowało jedynie schronienia , ukojenia w ciepłych i bezpiecznych dłoniach pity. Katniss wybrała Pitę świadomie. Wiedziała, że nikt inny, nie będzie umiał uśmierzyć choć na moment rozrywającego jej serce bólu.