Ten film od początku adresowany był do publiczności, która wiele po tej serii się nie spodziewa po za tym,że będzie się zabijało i miłowało. Więc usiadłem do projekcji nastawiony odpowiednio po obejrzeniu 3 poprzednich części czyli z wyłączeniem bodźców wyłapujących wyższe emocje i czekający na ckliwe miłosne rozterki głównej bohaterki a przede wszystkim na strzelanie i wybuchy bo do tej pory tylko tyle seria była w stanie mi zaoferować. Okazało się ,ze w 4 części producenci chcą mi zaserwować coś więcej czyli dobrą grę aktorską zamiast błyskających po ekranie scen wojennych tylko, że mnie to w ogóle nie obchodzi bo nie po to oglądam Igrzyska Śmierci żeby mi ktoś je nagle przerobił w Buntownika z Wyboru albo Piękny Umysł. To tak jakby zatrudnić do 2 odcinków Mody na sukces Jacka Nicholsona. IŚ to 120 minut x 4 braku myślenia i tak miało być a próba zmiany tego schematu okazała się strzałem w kolano.