za zlansowanie mózgów głównym bohaterom, i przy tym mi. Prawdopodobnie tego nigdy jej nie
wybacze ; / 3 część mnie powaliła emocjonalnie, uśmierciła tylu pozytywnych bohaterów i samą
relacje pomiedzy Peeta i Katniss, do której tak pieknie przygotowała nas w 2 czesci. Po
przeczytaniu z całej historii zostaje tylko pustka . Nie tego sie spodziewałam.
Rozumiem cię. Na początku czułem to samo. Śmierć Finnicka i Prim oraz innych może wydawać się po prostu zbyt brutalna w odbiorze. Po wydarzeniach związanych z Peetą poczułem, coś w rodzaju: ,, Już nigdy nie będzie tak samo". Mogłoby się wydawać, że tak właśnie jest... ale nie do końca. Zakończenie jest równocześnie dobre i złe - jednak uczucie Katniss i Peety pozostało i przetrwało najcięższą próbę. Według mnie zakończenie nie jest najgorsze.
Hmm... Moim zdaniem takie zakończenie było dobre. Collins nie zrobiła cukierkowego happy endu, wszyscy przeżyli, Katniss ożeniła się z Peetą, mieli piękny ślub, Kotna i Gale pozostali przyjaciółmi, on znalazł sobie inną miłość, Finnick wychowuje syna z Annie, Igrzysk nie ma, peace and love - NIE. Od samego początku trylogia była brutalna i taka pozostała do końca. Gdyby nie te wszystkie brutalne śmierci i wydarzenia, Igrzyska straciłyby swojego ducha. Pustka po przeczytaniu jest jednocześnie najlepszą i najgorszą rzeczą jaka mogła zostać po Kosogłosie. Suzanne - dziękuję za zmienienie i zrujnowanie mojego życia, dobranoc.
Dokladnie! Rowniez uwazam ze lepszego zakonczenia dla Kosoglosa nie ma. Igrzyska Smierci to nie Twilight czy Harry Potter gdzie wszyscy wrogowie umieraja a bohaterowi zyja dlugo i szczescliwie bez zadnych problemow. Ten film ma pewne odpowiedniki w rzeczywistosci a rzeczywistosc nie czesto konczy sie happy endem. Suzanne Collins pozwolila czytelnikom utorsamic sie z bohaterami, odczuwac ich bol i emocje i pozwolila by rowniez pozytywni bohaterowie odeszli poniewaz takie jest zycie, ludzie umieraja. Te ksiazki odmieniaja zycie czlowieka i chodz z poczatku moze sie wydawac to zakonczenie niestosowne gdy patrzy sie na to perspektywy czasu nabiera to sens i rodzi sie pewien szacunek dla bohaterow i samej autorki.
ale zlansowanie mózgu?? w taki sposób uśmiercić Peete? To najbardziej niespodziewana i najgorsza rzecz jaka mogła sie zdarzyć. Bo przecież to już nigdy nie bedzie ta sama osoba.
Tak to jest straszne ale to byla wizja autorki i nikt nie ma prawa jej z tego powodu potepiac. Ta wojna odbila sie na psychice kazdego czlowieka, nie wazne czy zostal mu wyprany mozg czy nie. Peeta i tak doznalby cierpienia. Ale przezyl i spedzil reszte swojego zycia u boku kobiety ktora kochal od dziecka. Uwazam ze to najpiekniejsze co moglo byc w tej historii. Pomimo 'zlansowanego' mozgu byl w stanie czerpac radosc z zycia. I ciesze sie ze autorka nie popelnila tego bledu ktory popelnia wiekszosc pisarzy: Nie stworzyla glownych bohaterow idealnych i nietykalnych, takich ktorych nie mozna zranic ani zabic chociaz wiele razy otarli sie o smierc. Tacy bohaterzy nie brzmia prawdziwie.Bohaterowie ktorych stworzyla Suzanne Collins sa ludzcy .
Zgadzam się z tobą. Dopiszę tylko że książki typu Harry Potter lub Percy Jackson są dla młodszych czytelników. HP czytałam w trzeciej klasie szkoły podstwowej, a THG w okolicach gimnazjum. Jest różnica. Co prawda Rowling uśmierciła parę(dziesiąt)osób i sprawiła że Harry, dosłownie, irytuje kiedykolwiek myśli o swojej krzywdzie i ile się to natrudził (szczególnie w Zakonie Feniksa) ale Igrzyska stworzone zostały żeby być brutalne i to w nich jest fajne. Fantastyka jest bardziej realna od tych "naprawdę realnych" książek. (mówiąc "fantastyka" mówię o tej bardziej poważnej typu właśnie tHG, a mówiąc "naprawdę realne książki" nie chodzi mi o te opierane na faktach)
Po przeczytaniu książki czułam się tak samo ale później zrozumiałam, że pani Collins po prostu nie przesładzała tylko ujęła wszystko tak jak by było naprawdę. W sumie "cieszę się", że tak to się skończyło bo ŻADEN człowiek nie byłby w stanie całkiem otrząsnąć się z takich przeżyć a gdyby nie śmerć niektórych osób(np.Finnicka i Prim :( ) to książka nie byłaby taka prawdziwa i nie pokazałaby w pełni okrucieństwa LUDZI.
Moim zdaniem zakończenie jest naprawdę dobre . Mówicie że źle że autorka uśmierciła tych dobrych , pozytywnych bohaterów , ale przecież była wojna. Cały czas na świecie dzieją się wojny i ludzie umierają , także ci , którzy chcą pokoju. Gdyby Collins tego nie zrobiła książka wydawałaby się zupełnie przeciętna , nie prawdziwa. Bo jednak głodowe igrzyska , zimna wojna , chęć zemsty i tu nagle cukierkowy happy end - brzmi sztucznie i bez sensu i takie też stały by się te książki. Każda śmierć nie idzie na marne , śmierci Prim i Finnicka pokazują że każda brutalna bitwa ponosi ze sobą ofiary , które giną po to by ktoś inny mógł żyć . Zakończenie udowadnia że podczas wojny ludzie pokazują prawdziwe ,, JA,,. Peeta pomimo wszystko został z Katniss i kochał ją. A Gale wyjechał i nie utrzymywał z nią kontaktu. Miłość Petty i Kattniss przetrwała , wytrzymując najcięższą próbę jaką mogła dostać , więc wydaje mi się że lepszego zakończenia byłoby trudno wymyślić