Wybrałam się wczoraj do kina na wersję 3D i nie pamiętam, czy kiedykolwiek czułam takie rozczarowanie po seansie.. Film był tak ciemny, że momentami nie wiedziałam, którego z bohaterów aktualnie oglądam. Jedynie sceny kręcone na dworze, w dzień, były znośne, a wszystkie te, gdzie akcja rozgrywała się w pomieszczeniach, tunelach itd, sprawiały wrażenie jakby ktoś majstrował przy ostrości i do tego przyciemnił film.. Nie wspomnę o scenach walki, gdzie kompletnie nie dało się zorientować, kto, gdzie i jak. Zastanawiam się czy to właśnie efekt wersji na którą poszłam, czy widzowie oglądający w 2D również mieli podobne odczucia.
Nie ukrywam, że czekałam na ten film i wszystkie pozostałe części oceniłam na 9, ale po wczorajszym seansie mam ochotę wystawić 6-7 i to z poczuciem niesmaku. Może ponowne obejrzenie, ale już w "normalnej" wersji, pozwoli mi na rzeczywiste ocenienie Kosogłosa...
Technologia 3D wciąż jest niedoskonała, przyciemniony, nieostry, często klatkujący obraz to standard. Z reguły to zwykłe wyciskacze kasy, w końcu za seans w trójwymiarze trzeba więcej zapłacić.
Film oglądałem w 2D, ale jak wszystkie części ta również cierpi na "kamerowego parkinsona" (obraz się trzęsie), nie wyobrażam sobie oglądać tego w 3D.
Podczas scen w tunelach zastanawiałem się ilu epileptyków na seansie dostało ataku padaczki.
Również zwróciłam uwagę na trzęsącą się kamerę. Jedyne co to dało, to utrudnienie w połapaniu się w akcji w wersji 3D. Np kompletnie nie wiedziałam kto na kogo się rzucił i kto kogo popchnął do tej czarnej wody/brei, która miała ich wszystkich potopić. Przez większość czasu twarze były po prostu nieostre, a w scenach, gdzie nie byli kręceni z bliska, prawie rozmazane. Zmarnowane pieniądze i nic poza tym.