Film ma swoje dobre strony. Na pewno poziom podniósł się od czasów pierwszej części Kosogłos-u/a. Pani Lawrence wraca do formy przynajmniej części drugiej. Niestety tu i ówdzie da się zauważyć aktorskie zgrzyty. Jennifer widać wytęża cały swój kunszt niemniej zdaje się iż rozciągnęła go już do granic możliwości. Postać Kasi stała się już zbyt złożona by aktorka mogła ją prawidłowo strawić. Zaplątana w miłosny z jednej strony a polityczny z drugiej trójkąt, rozchwiana emocjonalnie, niegotowa na to co los dla niej przyszykował panna Everdeen przekonuje jednak tylko częściowo. Aktorka wytęża swoje możliwości niemniej są sceny gdy jej postać stoi jedynie z rozdziawionymi ustami i patrzy bez życia na to co się wokół dzieje. To prawda w kolejnych scenach odżywa na nowo niemniej takie zgrzyty da się wychwycić. Postaci drugoplanowe przeważnie dają radę. Donald Sutherland jest satysfakcjonującym Prezydentem Snowem. Peta oraz Gale trzymają dystans. Nieco rozczarowuje jednak rola pani Moore. Aktorka grająca panią prezydent nie da się lubić w swoim wcieleniu. Tak naprawdę nie da się dostrzec w niej dobrej postaci co działa na niekorzyść filmu gdyż w pewien sposób niszczy zaskoczenie i końcówka staje się częściowo przewidywalna. Co do fabuły jest ona znacznie ciekawsza. Mamy tu nieco Igrzysk Śmierci, czyli tego co wszyscy lubimy oraz duuuużo polityki. Akcja posuwa się naprzód w satysfakcjonującym tempie, efekty specjalne są wyważone i nie wwiercają się niepotrzebnie w film jak to bywa w przypadku innych produkcji dzisiejszego holywood. Dobry zwrot fabularny a nawet dwa na koniec znakomicie się wkomponowują w scenariusz. Trochę miałem wątpliwości czy scenarzyści wykażą dość odwagi by odpowiednio film przypieczętować jednak szczęśliwie mnie tym razem nie zawiedli. Co prawda sama Kasia okazała się niezdolną do działania pierdołą i nie zajęła należnego jej miejsca przywódczyni ale w przedostatniej sekwencji śmiałem się w głos razem z prezydentem Snowem.
Podsumowując druga część Kosogłos-u/a do w miarę przyzwoity film. Nie rozczarowuje tak mocno jak jego preqel o tym samym tytule niemniej na tle całej kwartologii wypada co najwyżej miernie. Czy warto zobaczyć ? Jeśli widziałeś poprzednie części to tak. Niemniej nie oczekuj poziomu genialnej jedynki czy bardzo dobrej dwójki.