PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629224}

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2

The Hunger Games: Mockingjay - Part 2
2015
6,6 166 tys. ocen
6,6 10 1 165995
5,2 56 krytyków
Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2
powrót do forum filmu Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2

Jestem umiarkowanym fanem Igrzysk śmierci. Przy świadomości, kto jest grupą docelową serii - historię opowiedziano na tyle przystępnie, że nawet stare pryki (jak ja) czerpią przyjemność z oglądania zabijających się nastolatków. Pierwsza część pozytywnie mnie zaskoczyła, a druga okazała się jeszcze lepsza. Trzecia była filmem słabym i nudnym, a teraz okazuje się, że również niepotrzebnym. Mówiąc krotko: Kosogłos powinien być jednym filmem tak, jak poprzednie produkcje. Nie znalazłem absolutnie żadnego uzasadnienia dla rozbicia finału historii Katniss na dwa filmowe rozdziały. Poprzednio nie działo się prawie nic ciekawego, a teraz dzieje się za dużo, za szybko, a potem koniec. Dalej mogą pojawić się okazjonalne spojlery.

Walka zbliża się ku końcowi, panna Everdeen nadal służy głównie jako czynnik propagandowy, front zbliża się do Kapitolu i czekamy na wielki koniec prezydenta Snowa. Fabularnie jest po prostu głupio. Wojska Kapitolu (świetnie uzbrojone itp.) schowały się w górze (!), a prezydent zamiast bronic miasta instaluje w nim pułapki znane nam z regularnych igrzyska na arenie. To właśnie największy problem Kosogłosa. Igrzyska na arenie są sensowne. Pomysł ma ręce i nogi. Jest wiarygodny. Tylko, że regularna wojna tak nie wygląda. Zamiast zdobywania miasta widzimy kolejną wariację na temat pokonywania kolejnych pułapek. W mieście wygląda to groteskowo, idiotycznie, a sens takiego zabiegu strategicznego jest żaden.

To wszystko sprawiło, że nie czułem kompletnie wagi wydarzeń. Głupota scenariusza i banalne sceny a'la igrzyska sprawiły, że straciłem prawie całe swoje przywiązanie do bohaterów. Kiedy zaczęli ginąć, nie czułem niczego poza nudą. Jedyna postać, która zamiast stracić - zyskała, to Peeta Malark. Jego postać to najjaśniejsza część filmu. Po torturach i praniu mózgu w stolicy to jest zupełnie inny człowiek. Agresywny, niekontrolujący się, z totalnym bałaganem w głowie. Nie wie co jest prawdziwe, a co wmówiono mu podczas kaźni. W końcu ta jednowymiarowa postać nabrała głębi. Niestety nie można tego powiedzieć o nikim innym. Jeszcze Snow jest ok, Donald Sutherland jak zawsze mistrzowsko, ale co z tego? Pojawia się w sumie na jakieś 5 minut? Może 8 jakby zebrać wszystkie sceny. Reszta aktorów gra nijako, emocji generują tyle co kartonowe pudła.

Pod koniec robi się już tak banalnie, że ciężko się to ogląda. Do pewnego momentu, bo potem mamy zwrot fabularny, który ratuje finał. Aczkolwiek im więcej o nim myślę tym bardziej nie rozumiem skąd nagle taki zakręt. Nic wcześniej na to nie wskazywało i motywacja bohaterów (szczególnie pani prezydent z 13. dystryktu) jest dość niejasna. Dodatkowy zarzut to niekonsekwencja w przekładaniu powieści na ekran. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale w trzech poprzednich odsłonach nie padło ani słowo zmiech, ani awok. Tutaj nagle posługują się tymi terminami co chwilę, a widz nieczytający oryginału nie wie o co chodzi. Dowiedziałem się po fakcie, ale w trakcie seansu to było denerwujące.

Igrzyska śmierci są świetną formułą na film o nastolatkach postawionych przed śmiertelnym wyzwaniem na arenie. Kiedy poza arenę wychodzą - nie potrafią przeistoczyć się w coś równie ciekawego i próbują robić jeszcze raz to samo. To niestety nie działa i zamiast godnego finału dostaliśmy rozwleczoną, nudną i groteskową historię, w której stawka przestała się liczyć, bohaterowie przestali widza obchodzić, a scen godnych zapamiętania jest tyle co kot napłakał. Szkoda.

http://zabimokiem.pl/smutne-pozegnanie-z-katniss/

ocenił(a) film na 9
SithFrog

Zacznę od zmiechów: 1 część - stwory podobne do wilków, które miały cechy zmarłych Trybutów, 2 - małpy, które zaatakowały Trybutów, 4- jaszczuropodobne stwory, które syczały "Katniss" i pachniały białymi różami zmieszanymi z krwią (jak Snow).
Awok - to po prostu błąd w tłumaczeniu, bo prawidłowa nazwa to Awoks. W filmach pominięto wątki z awoksami. Tzn są pokazani ale nic o nich nie mówili. Awoksami robiono osoby, które czymś się naraziły Kapitolowi. Odcinano im języki i robiono z nich służacych/niewolników.
Coin - Wysłała poduszkowca ze spadochroniami, które miały zabić dzieci tylko po to aby zakończyć wojnę (jak w filmie, Strażnicy Pokoju i jego słudzy nie bronili go po tym "incydencie") i ostatecznie zniszczyć wizerunek Snowa, by móc przejąć władzę "aż sytuacja się ustabilizuje" - wiadomo co to oznacza.
Pułapki w Kapitolu: po poprzedniej wojnie domowej w Kapitolu powstawały kokony, które miały za zadanie bronić miasto. Co jakiś czas powstawały nowe. Po III Ćwierćwieczu szpiedzy D13 wykradli dane o nich i stąd urządzenia holo je miały. Ale w Kapitolu nadal powstawały pułapki, dlatego holo nie miało ich wszystkich w bazie. Powstawały one po to aby uniemożliwić rebeliantom zdobycie miasta. Kapitol miał wyśmienitą pozycję między górami i jednocześnie świetną obronę przeciwlotniczą, dlatego jedyna droga zdobycia miasta prowadziła przez ulice. Kokony w czasie pokoju były "uśpione" aby mieszkańcy mogli w spokoju pławić się w luksusach.
A co się tyczy góry czyli Orzecha: przecież gdzieś musieli mieć bazę. A że była świetnie strzeżona i rebelianci przez długi czas nie mogli jego zdobyć (aż ktoś wpadł na pomysł zasypania bazy) to czemu nie mieli by tam składować broni i pojazdów? Dodam, że Dystrykt 2 zajmował się szkoleniem Strażników Pokoju i produkowaniem broni.

A co się tyczy reszty to mi także sporo rzeczy się nie podobało. Głównie przez PG-13. Gdyby nie było ograniczenia ten film byłby milion razy lepszy (jeśli wzorowaliby się na książce, tak jak w poprzednich częściach). Mam nadzieję, że coś tam wyjaśniłem ;) (2 lata temu czytałem serię więc mogłem trochę zapomnieć, za niedługo będę czytał znowu, znacznie lepsza - polecam :) )

ocenił(a) film na 5
BitchesLoveCake

Dzięki za wyjaśnienia. Teraz przynajmniej wiem co było czym (Awoks, zmiechy) tylko podtrzymuję zarzut, że jak przez 3 filmy nie sięgają do tych nazw, a potem nagle używają ich bez tłumaczenia to wypada to słabo.

Co do Coin to rozumiem jaki był zamysł, ale skoro oni byli już pod rezydencją Snowa to czy wojna nie była skończona?

A pułapki w Kapitolu - historia ciekawa, ale tak się nie prowadzi wojen :) To jest nieadekwatne, nieskuteczne i bez sensu. Tak jak strategicznym idiotyzmem jest koncentracja (prawie) całych wojsk i broni/sprzętu w jednym miejscu, w dodatku w środku góry skąd raczej ciężko wyjść. Nawet jak wyjścia nie są zasypane, to jest to dobry punkt do obrony, ale nie do ataku. Z tego co zrozumiałem w poprzednich filmach Kapitol miał regularną armię i był pod każdym kątem lepszy niż Dystrykty nawet wliczając 13.

Tak jak pisałem. Dopóki wszystko działo się w obrębie areny - było sympatycznie. Jak wyszli poza konwencje i zaczęli udawać kino polityczno-wojenne - całość w starciu z logiką posypała się jak domek z kart.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 9
SithFrog

Fakt. Dla osób, które nie czytały książki to mogło sprawić problem.
No właśnie o to chodzi, że Coin chciała wywołać wielkie oburzenie, dzięki temu łatwiej mogła by zająć miejsce Snowa. Miała wygraną w ręku, ale może bała się, że ludzie nie będą chcieli jej na prezydenta? Więc zrobiła tak, że wszyscy na nią by głosowali (każdy lepszy od tego potwora Snowa - dzieciobójcy). - takie mam przemyślenia.
Dystrykt 13 przed I rebelią zajmował się m.in produkcją broni. Snow mógłby całkowicie zniszczyć 13 ale 13 zniszczyłaby Kapitol używając broni jądrowej. Dlatego podczas rebelii obie strony miały na uwadze to aby ludzkość nie została wyniszczona całkowicie.
W Panem nie było aż tak wielu mieszkańców (prawdopodobnie 4.556.778 - a zdecydowana większość to cywile) a terytorium było ogromne (około 3/4 terytorium USA). Dystrykt 2 był "pupilkiem" Kapitolu, ludzie popierali Snowa, dlatego właśnie tam znajdowała się baza. Głupio byłoby produkować broń w 2 i przechowywać ją w innym Dystrykcie (koszty transportu itp.) + gdzie szansa jej utraty/zniszczenia była znacznie większa. I po to był Orzech aby przechowywać broń i pojazdy. Strażnicy Pokoju mieli wszystko na miejscu.
Nie znam się dobrze na prowadzeniu wojny ale uważam, że ciężko ją skutecznie prowadzić z tak małą ilością żołnierzy przypadających na tak wielki obszar.

Walki prowadzono głównie przez bombardowanie celów wroga. W miarę szerzenia się rebelii Strażnicy, aby nie zginąć (choć spora ich część na pewno poległa) przegrupowali swoje siły do 2 i Kapitolu. Nie powiedziałbym, że w Orzechu przebywała aż tak znaczna ilość Strażników. Rebeliantom chodziło o broń i poduszkowce, nie chcieli aby ich bombardowano gdy dojdzie do ostatecznego starcia.
A co do pułapek w Kapitolu - jak dla mnie to świetna ostatnia deska ratunku. Do tego Strażnicy pokoju i świetna ochrona przeciwlotnicza. Wydawałoby się, że twierdza nie do zdobycia. Kokony miały w rażącym stopniu osłabić przeciwnika i tak było. Tylko, że Snow okazał się ignorantem, nie spodziewał się, że wróg będzie tak potężny.

ocenił(a) film na 9
BitchesLoveCake

pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
SithFrog

wojen się może i tak nie prowadzi w realnym świecie ale w książce przedstawili to tak a reżyser widać że nie próbował sam pokombinować tylko wszystko ściągnął z książki dlatego wygląda to tak a nie inaczej i dlatego niektórzy zastanawiają się czemu ten film w poszczególnych miejscach był tak nielogiczny a wręcz głupi