Temat może zawierać treści zdradzające fabułę filmów z serii Igrzyska Śmierci, a także filmu Battle
Royale.
Przeglądając różnego rodzaju fora, dyskusje na temat Igrzysk Śmierci wielokrotnie można natrafić
na oskarżenie pod adresem Suzanne Collins i serii książek/filmów, że są one kopią japońskich
książek/mangi/filmów : Battle Royale. Ponieważ jestem fanką amerykańskiej serii poczułam się
zaniepokojona. Bardzo nie chciałam by okazało się, że dałam się porwać sprytnemu oszustwu.
Postanowiłam więc obejrzeć japoński film i podzielić się moimi spostrzeżeniami. Uważam, że
wszelkie oskarżenia są (jakkolwiek bezsensownie to brzmi) jednocześnie uzasadnione i
niesprawiedliwe. Na wstępie zaznaczam, iż czytałam wszystkie książki z serii Igrzyska Śmierci i
widziałam obydwa, dotychczas wyprodukowane filmy. W kwestii Battle Royale niestety widziałam
tylko film.
Kwestie, których podobieństwa i różnice chciałabym omówić:
Trzon fabuły – mordercze zawody.
Podobieństwa: młodzi ludzie zostają zmuszeni przez totalitarne państwo do zabijania siebie
nawzajem. Myślę, że to jest to, co głównie razi w oczy fanów Battle Royale. Prawdopodobieństwo
by niezależnie powstały dwie książki o zabijających się nastolatkach jest naprawdę nikłe. Ten
argument trudno podważyć. Podam jednak kilka przykładów mogących przedstawić Igrzyska
Śmierci w trochę lepszym świetle. Historie zmuszania ludzi (niebędących żołnierzami walczącymi
po przeciwnych stronach) do wzajemnego zabijania się pochodzą już ze starożytności. Czym
przecież były walki gladiatorów? O wyborze dzieci na ofiarę można poczytać już w mitologii. W
historii Tezeusza, pojawia się wiadomość o tym, iż Ateny zmuszane były do wyboru 7 chłopców i 7
dziewczyn na ofiarę dla potwora Minotaura. O inspiracji, jaką był właśnie ten mit można przeczytać
w wywiadzie z autorką, dostępnym tu: http://www.slj.com/2008/09/authors-illustrators/a-killer-story-
an-interview-with-suzanne-collins-author-of-the-hunger-games/#_ W wywiadzie tym Suzanne
Collins opowiada także jak pierwszy raz wpadła na pomysł Igrzysk. Oglądając telewizję
przełączała kanały i natrafiła najpierw na teleturniej, w którym młodzi ludzie walczyli zaciekle
niewiadomo o co, a potem na program o wojnie, w którym ludzie w podobnym wieku musieli
walczyć o życie. I to zlało się w jedno. Młodzi ludzie walczą między sobą na śmierć i życie, bo tak
chce państwo.
I to moim zdaniem jest jedyne, tak rażące podobieństwo, mogące być jedynym solidnym
argumentem przeciwko amerykańskiej serii. Cały mechanizm, organizacja „gry”, bohaterowie są
różni. Także ewentualny sens i przesłanie historii znaczącą się różnią. A więc do rzeczy:
Cel „gry”:
Podobieństwem jest fakt, iż organizacja rzezi przez państwo ma na celu zwiększenie jego wpływu
na społeczeństwo, zapobiegnięcie buntom i zastraszenie ludzi. Różnice: W Battle Royale młodzież
zostaje „ukarana” za swoje obecne działania, za brak szacunku dla państwa i dorosłych. Z kolei
Głodowe Igrzyska są karą za powstanie, które wybuchło wiele lat wcześniej.
Mechanizm „zawodów”: Podobieństwo – dzieciaki są losowane, wygrywa jeden. Ale nie do
końca… W Battle Royale organizatorom wcale, aż tak nie zależy by ktoś wygrał, by zabijali się
tylko między sobą. Po trzech dniach zginą wszyscy, którzy przeżyli, ( jeśli zostanie więcej niż jedna
osoba), czyli nikt nie wygra. Co więcej Kitano, czyli tak jakby główny organizator gry własnoręcznie
pozbawi życia dwie osoby. Nikt nie powstrzymuję młodzieży od samobójstw. To jak i z czyich rąk
zginą nie ma znaczenia. Najlepiej żeby zginęli wszyscy.
Głodowe Igrzyska muszą mieć zwycięzcę. Ma to przynieść radość i nadzieję oglądającym.
Organizatorzy nie zabijają trybutów „własnoręcznie”. Robią wszystko by zmusić ich do walki
między sobą. Owszem, zsyłają katastrofy i zagrożenia. Czasem ma to skutek śmiertelny, ale
częściej ma to na celu zapędzenie uczestników w jedno miejsce. Ostatecznie w 74 Igrzyskach
wygrywają dwie osoby, ale nie przynosi to nic dobrego państwu i organizatorom, wtedy właśnie
wszystko zaczyna się psuć.
Mordercza gra, a opinia publiczna:
Duża różnica. W tym akurat aspekcie Igrzyska Śmierci są trochę bardziej przerażające. Wszyscy
wiedzą o Igrzyskach. Nie może być inaczej – Głodowe Igrzyska to wielkie telewizyjne show,
rozrywka dla całego kraju! „Piękna” walka, pełna wzruszeń, odwagi i siły. W tak pozytywny obraz
Igrzysk wierzą mieszkańcy Kapitolu, wierzą też mieszkańcy dystryktów 1. , 2. i 4. . To jest to, co
wzbudza największe obrzydzenie, dla tych ludzi (przede wszystkim dla Kapitolińczyków) Igrzyska
to najlepsza rozrywka. Oglądają wszystko na żywo i sprawia im to radość. Dla nich fakt, że zginą
23 młode osoby, nie jest niczym złym. W wymienionych wcześniej dystryktach bycie trybutem to
największy zaszczyt, jaki może Cię spotkać. W Battle Royale jest inaczej. Media owszem wiedzą o
tej grze, sugeruje to pierwsza scena filmu, kiedy dziennikarka relacjonuje przyjazd zwyciężczyni,
ale nikt nie wie co dokładnie dzieje się z dziećmi. Ich zmagania nie są nagrywane, nawet
organizatorzy nie widzą co dokładnie się dzieje. Trudno dociec czy przeciętni ludzie wiedzieli o
projekcie Battle Royale. Kiedy Kitano ogłasza nowym uczestnikom, co się z nimi stanie nie
rozumieją, o co chodzi, myślą, że to żart. Jednocześnie obecność chłopaka, który „zgłosił się dla
zabawy” wyraźnie wskazuje, że wiedziano o grze, skoro można się było zgłosić. Nie potrafię tego
rozstrzygnąć. Być może zostało to wyjaśnione w książce.
Główny bohater:
W Igrzyskach dziewczyna, w Battle Royale chłopak. To już różnica. Podobieństwem jest fakt, że
dla obojga jednym z najgorszych wydarzeń w życiu była śmierć ojca, a ponadto oboje są gotowi
się poświęcić za kogoś, kogo kochają. Ale ich poświęcenie jest różne: Shuya chce ocalić
dziewczynę, w której jest zakochany, co więcej Noriko była ukochaną jego przyjaciela, zabitego na
początku gry przez Kitano. Poświęca się więc także dla pamięci przyjaciela. Shuya wie, że jeśli
Noriko ma przeżyć to on musi zginąć. Mimo wszystko szuka sposobu na ocalenie zarówno jej jak i
siebie. Shuya nie chce nikogo zabijać. Nie potrafi znieść myśli, że nawet przypadkiem mógł
przyczynić się do czyjejś śmierci (sytuacja z chłopakiem z siekierką). W ostateczności jednak, jeśli
nie ma innego sposobu na obronę ukochanej próbuje zabić chłopaka, który zgłosił się dla zabawy
(nie pamiętam jego imienia), a także śmiertelnie rani organizatora gry. Katniss poświęca się dla
siostry, zgłaszając się na ochotnika, gdy Prim zostaje wylosowana do wzięcia udziału w
Igrzyskach. Wie, że prawdopodobnie zginie, ale wie też, że jej siostra nie jest bezpośrednio
zagrożona. Katniss, także ciężko znieść myśl, że będzie musiała zabić innych trybutów, ale robi to,
by ocalić życie. Stara się stłumić ludzkie uczucia, bo wie, że w sytuacji, w której się znalazła nie
ma na nie miejsca. Zabijanie nie sprawia jej radości, nie tropi innych osób i unika konfrontacji, ale
jest gotowa zabić.
Pozostaje jeszcze kwestia Peety. Peeta szczerze kocha Katniss i pragnie ją chronić tak jak Shuya
Noriko. Jednak Katniss nie wie czy ma w to wierzyć, czy to tylko intryga Peety mająca na celu
osłabienie jej czujności. Nawet wiedząc, że Peeta ocalił jej życie stając do walki z Catonem stara
się o nim zapomnieć. Nie darzyła go miłością, wiedziała też, że jeśli chce wygrać, Peeta będzie
musiał umrzeć. Gdy organizatorzy ogłaszają, iż może wygrać dwójka trybutów z jednego dystryktu
Katniss łączy siły z Peetą. Rozpoczyna grę mającą na celu zapewnienie im wsparcia od
sponsorów. Miłosne wyznania, pocałunki, uściski. Peeta myśli, że są szczere, dla Katniss to tylko
strategia przetrwania. Z czasem jednak sama nie wie co jest prawdziwe, a co tylko na niby. Główni
bohaterowie Battle Royale darzą się szczerym uczuciem, nie chcą zabijać, chcą uciec z wyspy,
oszukać organizatorów, przeżyć razem. W Igrzyskach Śmierci nie jest to takie proste. Katniss
myśli, że oboje udają, Peeta, że to wszystko jest szczere. Gdy zmiana umożliwiająca zwycięstwo
pary zostaje wycofana, Katniss machinalnie napina cięciwę łuku i celuje do Peety, bo jest pewna,
że on także spróbuje ją zabić. Dopiero po chwili uświadamia sobie swój błąd i postanawia zmusić
organizatorów do ogłoszenia pary zwycięzców.
Miejsce walki, zaopatrzenie, umiejętności i broń:
Sporo różnic. W Battle Royale areną jest wyspa, na której normalnie mieszkali ludzie (zanim się
ich wojsko pozbyło). Są na niej domy (a w nich jedzenie) i klinka (a w niej leki). Wyspa sama w
sobie nie stanowi zagrożenia, problemem są wprowadzane systematycznie zakazane strefy. W
Igrzyskach Śmierci arena zostaje specjalnie przygotowana na każde zawody. Nie ma tam
budynków, tylko dzika przyroda. Żywność trzeba było zdobyć polując, lub zbierając rośliny. O
lekach lepiej nie wspominać… . Jeśli nie miało się sponsora, było niezwykle ciężko. Arena pełna
jest pułapek, które organizator w każdej chwili może uruchomić. Broń i zapasy można było zdobyć
z Rogu Obfitości, ale by to zrobić trzeba było wdać się od razu w walkę. Im cenniejsze przedmioty,
tym większe niebezpieczeństwo. Wśród broni nie mogła pojawić się broń palna. W Battle Royale
uczestnicy wyposażeni są we własne plecaki (mogą mieć tam różne rzeczy np. komputer), każdy
otrzymuje też na start torbę z żywnością, latarką i losową bronią (także palną). Uczestnicy nie
przechodzili żadnych treningów w obsłudze broni, w walce, w zabijaniu (co widać w scenach, gdy
kilka osób strzela do siebie z pistoletów będąc w odległości zaledwie paru metrów i nie mogą w
siebie trafić), ale czasem można odnieść wrażenie jakby każdy przeciętny nastolatek w Japonii
przynajmniej raz w tygodniu ćwiczył strzelanie z karabinów, pistoletów uczył się jak precyzyjnie
podrzynać gardła za pomocą sierpa, jak najskuteczniej obezwładnić kogoś za pomocą paralizatora
i jak idealnie przeszyć komuś głowę strzałą za pomocą kuszy. Uczestnicy Głodowych Igrzysk
otrzymują kilkudniowy trening z zakresu walki, kamuflażu itp. Najlepiej i tak radzą sobie ci, którzy
przygotowywali się do startu w Igrzyskach przez wiele lat (np. Cato), a także Katniss, która od
dawna chodzi nielegalnie polować.
Przesłanie:
Do pewnego stopnia podobne, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę kontynuacje obydwu
filmów: młodzi ludzie są w stanie przeciwstawić się złu świata, zmienić go na lepsze, wystarczy, że
się odważą itd. .
Ale to tylko jedna ze spraw poruszanych w seriach. Battle Royale jest filmem zdecydowanie
brutalniejszym i bardziej szokującym niż Igrzyska Śmierci. Pokazuje, że w każdym człowieku czai
się zło, że nigdy nie można stwierdzić, że się kogoś dobrze zna. Na wyspę nie trafili obcy sobie
ludzie – to była jedna klasa. Wszyscy się znali, lubili (mniej lub bardziej) było tam wiele
zakochanych par, były grupy przyjaciół. Ale mimo to wielu z nich było w stanie o tym zapomnieć,
by ratować własne życie. Wpadali w panikę, histerię niektórzy w obłęd. Jedną z najlepiej
obrazujących to scen jest strzelanina, która ma miejsce w latarni. Kilka minut wcześniej koleżanki
swobodnie rozmawiały, żartowały. Śmierć otrutej dziewczyny nastawia je przeciwko sobie, nie ma
zaufania, strach jednej tylko pogłębia strach pozostałych i odwrotnie. Jak oszalałe strzelają do
siebie nawzajem, przy jednoczesnych próbach usprawiedliwienia się, że „zabiłam, bo sięgnęłaś po
broń, to twoja wina, że nie żyjesz” . Dziewczyna, która użyła trucizny w kółko powtarza, że to nie
jej wina. Jej celem był ktoś inny.
W Igrzyskach Śmierci ukazana jest siła medialnej manipulacji. Jeśli w telewizji powiedzieli, że
Głodowe Igrzyska są dobre to tak jest i każdy mieszkaniec Panem powinien w to wierzyć. Jest to
ważne ostrzeżenie dla naszego świata. Jak łatwo można manipulować ludźmi za pomocą telewizji,
radia, Internetu, prasy. Wielu mieszkańców Panem jest zmanipulowanych do tego stopnia, że nie
potrafią rozpoznać oczywistego zła.
Podsumowując, Battle Royale i Igrzyska Śmierci z pewnością mają kilka wspólnych cech, ale
moim zdaniem są to zupełnie różne historie, skupiające się na zupełnie innych rzeczach. Na
pewno nie można powiedzieć, że fabuła Igrzysk została (to nie cytat, tylko takie delikatne
zsumowanie różnych wypowiedzi) „ohydnie zerżnięta z Battle Royale, tak, że ło matko” itp. Gdyby
została „zerżnięta” to do walki zmuszono by wszystkich nastolatków z jednego tylko dystryktu,
akcja działaby się nie w Panem tylko w USA pogrążonym w kryzysie. Peeta i Katniss byliby w
sobie szczerze zakochani, oprócz dzieciaków z 12. udział brałby też psychopatyczny ochotnik
(Cato) i młoda zwyciężczyni wcześniejszych zawodów: Johanna Mason. Z jej pomocą niewinni
zakochani uciekliby z areny. itp. itd. fantazjować można do woli : )
Cóż przepraszam, za tak wielką ilość tekstu, ale jak już omawiam jakiś temat to staram się zrobić
to porządnie. Zapraszam do dyskusji niezależnie od tego czy ktoś się ze mną zgadza czy nie.
Uprzedzam jedynie, że nie będę odpowiadać na agresywne komentarze.
Czasami wchodzę na forum "igrzysk" próbując odgadnąć fenomen wysokiej oceny tego filmu oraz znaleźć jakieś merytoryczne uzasadnienie, że zasługuje on na nią, Kiedy widzę 10 nie piszę wcale, kiedy widzę, że ktoś się postarał się i napisał tyle co Ty wtrącam swoje 5 groszy.Porównanie dobre. Ale odniosę się do IŚmierci Po pierwsze nikt nie neguje, że film ma jakieś przesłanie- jak większość filmów. Najgorsze są filmy które z całą powagą próbują nieść wielkie przesłanie, pouczać a wyreżyserowane są strasznie i nie są do obejrzenia. Ten film jest przede wszystkim nielogiczny- tyle. Sceny następujące po sobie zaprzeczają jedna drugiej, wyeliminowują, czynią z uczestników Igrzysk debili. Scena kiedy wszyscy czekają pod drzewem aż bohaterka "zgłodnieje" i zejdzie, zasypiając jeszcze do tego :), takich scen jest mnóstwo. Kolejne to motywy "widma" jak to nazywam czyli wątki z postaciami pojawiające się po to żeby już nigdy w filmie się nie powtórzyć. Wątech "chłopaka" bohaterki a przynajmniej tak się zanosi wspólne polowanie, westchnienia "ochy achy".Zaistniał. Narobił nadziei, że rozwinie się. Niestety jak się pojawił tak zniknął. I tak wyglądał cały film. Myślałem że po tym filmie przestanę lubić Woody Harrelson' a. Jedyną jego zaletą były krajobrazy i efekty specjalne - nie złe. Druga część filmu nieporównywalnie lepsza. Zmiana reżysera na takiego, który wie jak się tworzy filmy tego typu- wcześniej "constantine" czy "Jestem legendą". pierwsza VS druga część. Jaka potężna różnica na bazie tego samego scenariusza.
Cóż rzeczywiście niektóre sceny sprawiały wrażenie nielogicznych. Scena z tym drzewem w książce była dobrze wyjaśniona. Katniss potrafiła się świetnie wspinać, dlatego udało jej się wejść bardzo wysoko, na dość cienkie gałęzie, nikt z zawodowców nie mógł jej dosięgnąć, Glimmer nie najlepiej strzelała z łuku, a ponadto byli zmęczeni zmaganiami (oni także uciekali przed pożarem). Ale to niestety książka, w filmie wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych, dopowiedzianych, a to właśnie film omawiamy :) rozumiem opinię i niezadowolenie, ale trudno mi zgodzić się z oceną 1. Ale nie chcę się kłócić, zasadniczo nie założyłam wątku by dyskutować o tym co jest dobre, a co złe w Igrzyskach Śmierci, tylko o podobieństwach i różnicach pomiędzy tym filmem a Battle Royale. Za to stuprocentowo zgadzam się, że druga część lepsza - po prostu fabuła dużo bliższa książce niż w przypadku pierwszej części. Pozdrawiam :)
Cóż to jedną scenę można jakoś wyjaśnić,, że czekali pod drzewem ;) ąz zgłodnieje, zejdzie i da się zabić :). POrównać tylko można z drugą częścią igrzysk. Zmiana reżysera i jaka różnica. Zresztą ten drugi ma wprawę w kręceniu podobnych filmów. Ocena 1 wystawiana jest zazwyczaj spontanicznie i jest odzwierciedleniem wielkiego zawodu w stosunku do tego czego się spodziewamy. Przynajmniej ja tak wystawiam jedynki. Druga sprawa ten film nie zasłużył na taką ocenę od drugiej części jest wyraźnie wyraźnie gorszy. Pozdrawiam
Tak z ciekawości pytam (nie chcesz nie odpowiadaj) ile masz lat i tak pi razy drzwi ile książek dotąd przeczytałaś (nie kpie)? Z całego postu, który miał w założeniu być dowodem, że Igrzyska Śmierci to nie zżyna, wynika, że jednak tak jest. Dlaczego? Bo wymieniłaś główne cechy obu filmów i wskazałaś różnice: zmiana płci bohatera, zmiana świata, zmiana miejsca itd. Chodzi mi oto że zmiany, które wymieniłaś są kosmetyczne. Wygląda to tak jakby Collins usiadła nad Battle Royal i stwierdziła, że zrobi swoją wersję, ale tak pozmienia kilka rzeczy i doda parę ze Zmierzchu, żeby wszystko się ładnie sprzedało (chwała jej za to, że z tej Katniss nie zrobiła Everymena). Żaden ze mnie hejter, książki nie czytałem, ale po obejrzeniu obu tych filmów, łatwo można stwierdzić skąd został wzięty surogat dla Igrzysk. I nie byłoby w tym wiele złego, gdyby autorka się do tego przyznała. Rozumiem, że podobała ci się książka lub film, ale w kategorii dystopii czy powiedzmy post-apokalipsy jest wiele pozycji lepszych o lata świetlne (Rok 1984, Nowy, wspaniały świat czy nawet Metro 2033) poruszających problemy przedstawione w Igrzyskach.
Jestem osobą dorosłą, książki to moje życie: jeśli mam czas to czytam. Różnorodne książki, choć przyznaję najbardziej lubię historie przygodowe, nie przepadam za psychologicznymi książkami, i takimi gdzie symbolika jest ważniejsza od fabuły (czyli książki, które często są lekturami np. w liceum). W każdym razie nie jestem w stanie powiedzieć ile książek przeczytałam. Zaryzykuję stwierdzenie, że czytam kilka nowych pozycji na rok (oczywiście nie same 900 stronicowe, ani same krótkie opowiadania) , a także chętnie wracam do już przeczytanych książek. Pozwolę sobie zauważyć, że omawiając różne zagadnienia skupiałam się nie tylko na "kosmetycznych sprawach". Np. kwestia zmiany płci. Tak zaznaczyłam to i to jest zmiana kosmetyczna, ale potem napisałam jeszcze całkiem sporo na temat charakteru i psychiki głównych bohaterów. Katniss i Shuya to zupełnie różne osoby. Czy istnieją lepsze książki poruszające przedstawione problemy? Na pewno, książki dużo trudniejsze i mocniejsze, ostatecznie Igrzyska są przeznaczone dla ludzi młodych, nastoletnich (Lecz nadal omawiają sprawy bardzo trudne). Ale nie są kopią. Takie moje zdanie nic na to nie poradzę. I jedna rzecz: nie wydaje mi się by Igrzyska miały wiele ze Zmierzchu, co prawda nie czytałam tej wampirzej sagi, ale widziałam pierwszy film i nie dostrzegam nic podobnego. Ale mimo wszystko, dzięki za wypowiedź i przedstawione argumenty :) Ostatecznie na tym polega dyskusja. Pozdrawiam.
Sorry ale pierwsze skojarzenie do Battle royale miałem juz po ok 30 minutach filmu. Nie czytałem wcześniej żadnych recenzji, komentarzy, niczego. Podszedłem do filmu bez żadnych uprzedzeń ale po zakończeniu mam 100% pewność że to zwykła zżynka od Japończyków(nie pierwszy raz). Parę kosmetycznych zmian scenariusza nie zmienia faktu że trzon fabuły jest zwykłą kopią. Film da się oglądać ale bez sensacji.
No cóż rozumiem, podejrzewam, że też miałabym podobne odczucia gdybym najpierw znała produkcję "Battle Royale", mimo to uważam że jeśli spróbować bardziej "wgryźć się" w temat to da się zauważyć wyraźne, nie tylko kosmetyczne różnice. Bądźmy szczerzy tyle zostało już wymyślone, że trudno jest stworzyć nową historię tak by nikt się nie przyczepił, że to plagiat. Owszem często się zdarzało że w USA powstawały filmy identyczne do mniej znanych produkcji japońskich, ale uważam, że w tym przypadku jest inaczej. To jest zupełnie inna historia, nie "Battle Royale" z amerykańskimi aktorami. Niestety przyznaję filmu "Igrzyska Śmierci" dawno nie widziałam, przede wszystkim bazuję na książce (a to prawda jest forum FILMweb), ale pamiętam, że był od książki słabszy, więc bardzo możliwe że film został troszeczkę wystylizowany na japońską produkcję. Jak tylko obejrzę to ewentualnie zmodyfikuje w pewnym stopniu wysunięte wnioski. Pozdrawiam :)
o rany, nie myślałam że ktoś odkopie tą starą dyskusję ;) A odpowiadając na Twoje pytanie an_onim : i tak i nie. Oceniłam film 6/10. Co nieco na temat wad i zalet (moim zdaniem) znajdziesz w napisanym przeze mnie porównaniu. Brakowało mi m.in. lepszego przedstawienia świata, w którym rozgrywa się akcja, jaki jest dokładnie cel tej rzezi itp. Zakończenie też mnie nie zachwyciło. Ale zdecydowanie trzyma w napięciu, krew się leje i z racji tego że nie jest to amerykańska produkcja, którą tworzy się tak by mogli ją oglądać także 12-latkowie, śmierć każdej z osób jest pokazana z całą brutalnością (to już w zależności od gustu można lubić lub nie). Dość ciężki film mimo wszystko, ale tak jak napisałam wcześniej: po prostu brakowało mi w tym sensu, jakiegoś wyraźnego celu. (no, ale to tylko moja opinia) Pozdrawiam ;)