Maciej Pieprzyca nie zrobił Hollywoodzkiej hagiografii artysty, które teraz są tam modne tylko poszedł w kierunku portretu psychologicznego. Nie ma w tym trywialnosci czy jazdy na schemacie, to raczej robienie czegoś obok schematu niż w nim. Jasne, mamy pokazany wzlot bohatera ale dzieje się on tylko na jednej płaszczyźnie, tej artystycznej. Na drugiej nadal pozostaje przegranym. W hollywoodzkim filmie bohater przrzwyciezylby trudności i osiągnął pełnię szczęścia mając po drodze różne perypetie przeżywając schemat Kopciuszka. Tu główny bohater nie znajduje tego wszystkiego co bohaterowie ostatnich muzycznych biografii a nawet ten sukces zawodowy gdzieś tam blaknie, staje się powoli doświadczeniem pewnej grupy ludzi. To jest fascynujące, że nie topowi artyści z przeszłości a zapomniany, awangardowy muzyk jazzowy Mietek Kosz został bohaterem filmu fabularnego. Pieprzyca po raz kolejny staje po stronie słabszych i upomina się o nich. Dawid Ogrodnik błyszczy.