:)
Zawsze to piszę zaraz po Berlinie, Wenecji i Cannes, taki mój znaczek rozpoznawczy :) Obok zayebistości oczywiście :D
Dzisiaj na Transatlantyku w Poznaniu :) Film otwarcia. Bardzo dobra rzecz, zacny film! Gęsta atmosfera, ze można nożem siekać. Nie wiem skąd wytrzasnęli tych aktorów o nazwiskach nie do wymówienia, ale bardzo dobrzy byli. Do kina marsz! Jak już będzie wyświetlany oczywiscie
Spoko, byłem na tym pokazie :D Niestety jestem nieco zawiedziony... Aktorzy wspaniali (oboje mogą dostać Cezara jak dla mnie), ale w moim odczuciu Audiard nie wyważył wątków tego filmu jak powinien, przez co ostatecznie nie udało mi się wzruszyć. Palme d'Or na 99% niezasłużona.
Jej wystarczy nominacja :)
A Palma na 100% niezasłużona, od kiedy "Syna Szawła" obejrzałem...
Dopiero 6 listopada regularnie w kinach. Co za rzeź... Potokami leją się ekranów multipleksów amerykańsko-holydwódzkie gnioty, a na dobry francuski film nagrodzony na prestiżowym festiwalu trzeba czekac MIESIĄCAMI. Bo oczywiscie kto oglada francuskie kino, jest takie trudne! Dystrybucja sie nie opłaca. Pora umierać. Dobrze że to już widziałam na Transatlantyku
Spokojnie, obywatelko... Takie filmy, nagradzane na ważnych festiwalach niemal zawsze trafiają do kin z kilkumiesięcznym opóźnieniem, wpierw robią "tour" po innych, mniej ważnych festiwalach. Poza tym filmy tego typu generalnie nie są wprowadzane do kin latem, bo wtedy jest najlepszy czas właśnie na te "holywódzkie gnioty" :) Jeśli wierzyć imdb, to film ten miał dotychczas premierę w normalnej dystrybucji tylko w swej ojczyźnie, a i tam "dopiero" pod koniec sierpnia. Na koniec: wprowadzanie na jesieni filmów złotopalmowych to praktycznie w naszym kraju standard (choć fakt, że dwa poprzednie były w październiku); w ostatnich latach chyba tylko "Drzewo życia" się wyłamało. Zatem: bez nerwów :)
Jak widzę polski tytuł jest... Wysoce marketingowy :/
Ja już ten film widziałam przecież. We Francji premiera była 26.08. Do czego innego piję. W PL jakieś 80 do 90% to produkcje hollywódzkie, okropnie złe, do wyrzygu włącznie. Pamietam jednego roku równolegle szły dwa filmy sci-fi, o tym jak Tom Cruise ratował świat przed najazdem kosmitów. Taka sama scenografia, scenariusz i obsada, jedyne co było inne to tytuł. Upadek na maxa. Ale ludzie ponoć to ogladają!
Generalnie to za bardzo nie ma na co chodzic do kina. Żeby trafić coś dobrego, to tylko niszowe przeglądy w kinach studyjnych, europejskie produkcje praktycznie nie sa dystrybuowane. Chyba że jest od razu Złota Palma, Lew albo Niedźwiedź, ale i to nie zawsze, bo z reguły filmy nagrodzone na europejskich festach mają opinię trudnych. A polski widz został zepsuty przez Hollywood i wyprano mu mózg bombastycznymi gniotami. Dlatego nieodmiennie irytuje mnie różnica pomiedzy tym co się wyświetla np. we Francji, Wlk. Brytanii, Niemczech, a tym co jest u nas. Nie dziw że potem torrenty szaleją.
Ja tam z reguły nie narzekam... Hollywódzkie filmy są największymi hitami praktycznie wszędzie na świecie przecież. A że na na zachodzie jest więcej kin małych z ambitnymi filmami... Cóż, ludzie najwyraźniej na te filmy chodzą. Problem zatem tkwi w widzach (jak już sama zauważyłaś). I nie tylko po kinach to widać - wystarczy sprawdzić jaką oglądalnością cieszy się np. TVP Kultura. A takie Arte we Francji i w Niemczech ma ponoć dość dużą, relatywnie, widownię. Vox populi :/
Przesadzasz jednak z tym, że nie ma nic ciekawego w kinach w normalnej dystrybucji. W ostatnich tygodniach może i nie było, no ale mieliśmy "sezon ogórkowy" przecież, teraz natomiast zbliżają się premiery kilku ważnych europejskich filmów. Już za tydzień "Młodość", zaraz po tym "45 lat" i "W piwnicy", plus kilka europejskich tytułów których nie kojarzę ("Cierpienia młodego Edoardo"?). Oczywiście zbliżają się do dużych miast...
Holywódzkie filmy sa hitami, bo mają potężne budzety na promocję i dystrybucję. Oraz ilość kopii do dystrybucji. Niezależnie od tego jak zły jest scenariusz, rzekłabym ze im gorszy scenariusz tym wiekszy budżet promocyjny i budzet filmu. Publika jest, bo wszedzie jest to grane, wszedzie w sensie w multipleksach. Ambitniejsze pozycje nie sa grywane raczej w Multikinach czy Cinema City, bo w jakim procencie zapełnią sale, w 3%? W 2%? Kto się bedzie meczył przy np. skandynawskim dramacie psychologicznym, gdzie trzeba myśleć, ludzie chcą się odmóżdżyć i zobaczyć amerykanskie gwiazdy, wypić cole, zagryźć popcornem :) Ambitne kino to tylko kina studyjne i trzeba mocno pilnowac repertuaru. Nie wiem jak to się stało, ze w PL Vox populi jest w wiekszosci taki miałki. Symbolem tego sa dla mnie 2 produkcje sci-fi z Tomem Cruisem w roli głównej, które wyszły jedna po drugiej i pewna jestem że były o tym samym. Who cares?
Oczywiście, masz rację. Ale, że się powtórzę, wszędzie przecież to hollywódzkie filmy są największymi hitami, może za wyjątkiem (a i to nie zawsze) Japonii i ponoć jeszcze Islandii. Tam mieszkają ambitni ludzie :)
Ale wszechobecnośc tego kina, najłatwiejszy kinowy dostęp do niego to jednak nie jedyna przyczyna - vide przykład z dość powszechnie przecież w naszym kraju odbieraną, a słabo oglądaną, TVP Kulturą. Circa 98% ludzi w naszym kraju mając do wyboru Bonda (którego widzieli już 25 razy) na "jedynce", a Bunuela (którego nie widzieli nigdy) na Kulturze, wybierze to pierwsze, mimo że do obu pozycji mają dostęp równie łatwy.
PS Żeby nie było - sam też kocham Bondy :)
Przecież to oczywiste. Jak masz wybierać miedzy surrealizmem Bunuela a czystą łatwą rozrywką Bonda to ZAWSZE wybierzesz Bonda. A TVP Kultura ma tak samo zszarganą opinię jak np. francuskie kino - dla ambitnych. Kto chce byc ambitny w kraju nad Wisłą?
Ano właśnie... I w tym tkwi, w mojej opinii, jądro problemu. Nadmiar amerykańskiej papki w kinach i niedomiar ambitniejszego kina to bardziej skutek tego jądra, niż kolejna z przyczyn... Pozdrawiam :)