Ja się wystraszyłam, że to będzie naprawdę jakaś chała, ale na szczęście film nie był tak
tragiczny.
To nie jest opowieść typu od pucybuta do milionera i kolejny przykład spełnienia mitycznego
amerykańskiego snu. Nie mamy historii gdzie po krótkim czasie bohaterka spotyka przystojnego
nieznajomego, który okazuje się drugim Rockefellerem i zakochują się w sobie od pierwszego
wejrzenia.
Film nie będzie hitem w USA, bo demaskuje mit wolnego kraju pełnego szans i możliwości dla
każdego, gdzie z jedną walizką możesz zresetować poprzednie życie, pozycje społeczną i stać
się sławnym, bogatym, szczęśliwym itp...
Selekcja na dzień dobry, potem zdanie się na łaskę, niełaskę przekupnych strażników, od których
zależy czy w ogóle opuści się wyspę, wcześniej oczywiście ciułanie na sam wyjazd gdzie różne
rzeczy mogą się stać ( i bohaterce filmu się niestety przytrafiają co rzutuje na jej późniejsze
perypetie)..
Potem gnieżdżenie się w czynszówkach zwykle na Lower East Side, dzielnicy gdzie zwykle trafiali
biedni imigranci. Ewa , w swoim szczęściu nieszczęściu była ładna więc mogła zarobić więcej
aniżeli być szwaczką i pracować po 12 godzin w fabryce...
Film dobrze ukazuje pozycję kobiet, które może i wywalczyły sobie prawo wyborcze, ale nadal
niewiele mogły zdziałać w patriarchalnym społeczeństwie...
Bohaterka grana przez Marion Cotilard może nieco irytować swoim zahukaniem, niepewnością,
ale ona ma z tyłu głowy to, że nie może kompletnie wpaść w wir wielkiego miasta, dopóki jej
siostra pozostaje zamknięta w szpitalu...
Nie razi mnie nawet wiara bohaterki, może i naiwna, ale też Kościół był jedynym łącznikiem z
krajem i tradycja z nim nierozerwalnie związana stała się dla niej jakąś odskocznią, czymś
znanym i bezpiecznym... bo niestety rodzina tego nie zapewnia...
Akcja filmu, może nie epatuje nagłymi zwrotami akcji, ale reżyser ciekawie ukazuje relację
łączącą Ewę z Bruno Weissem. Phoenix - jak zawsze stworzył niejednoznaczną postać, pełną
sprzeczności, ukazując całe spectrum uczuć i emocji.
Marion - może grała nieco monotonnie, nie mówiła świetną polszczyzną, ale i tak uważam, że
dobrze nakreśliła portret młodej kobiety, która musi sama sobie radzić w wielkim świecie,
walczyć o swoje i nie oglądać się na innych, dostosować się do warunków, ale nie bezkrytycznie
robić to co dyktują inni.
Podsumowując - 7/10, warto się wybrać do kina i nie sugerować tą śmieszną średnią na
filmwebie...
Mi również podoba mi się to co napisałaś ;)
Na film co prawda czekałam od początku jego kręcenia. Chciałam iśc do kina ale najblizsze kino wyswietlajace ten film mam w Toruniu-3h drogi.Wczoraj akurat mialam egzamin na prawo jazdy i nie miałam szans zeby tam dojechać. Szkoda...obejrzę online
Smutno mi, jak widzę, że tak wartosciowe filmy wyswietlane są tylko w jakichś małych kinach i na dodatek w ograniczonym czasie n
To prawda! ja jestem filmem zachwycona,a ocena 5.5 na pewno wielu zniechęci, a szkoda. Wielka szkoda....
Średnia jest faktycznie niska, ale zauważmy, że ten film ma bardzo mało ocen. Polska premiera była przecież kilka dni temu.
Zabawne, wszystko co autorka wątku wymieniła w kontekście zalet filmu, dla mnie jest jego najgorszą wadą. Naprawdę nie sądzę żeby ktokolwiek, kto przynajmniej widział zwiastun, szedł do kina z nadzieją, że Ewa zostanie Rockefellerem. Samo przesłanie pt. "Ellis Island nie była fabryką szczęścia" nie uczyni z Imigrantki dobrego filmu. To wszystko już było - od Ojca Chrzestnego po Simpsonów. Nie wiem czy jest ktoś, komu stłoczona na statkach grupa europejskich imigrantów nie kojarzy się pejoratywnie. Moim głównym zarzutem w stosunku do filmu Gray'a jest absolutne niewykorzystanie potencjału tej historii. Zastanawiałam się długo i naprawdę nie wiem o czym jest ten film. O trójkącie miłosnym? Strzaskanych marzeniach? O tym, że zazdrosna koleżanka - prostytutka zawsze wsypie cię glinom?
Nie wiem co się stało z Marion Cotillard, ale nie odnalazła się w tej roli. Ewa, nie wzbudziła we mnie absolutnie żadnych pozytywnych emocji. Nie umiałam jej współczuć. Wręcz przeciwnie, złapałam sie na tym, że oddycham z ulgą za każdym razem kiedy na chwilę znikała z ekranu. I absolutnie nie chodzi mi o to, że bohaterka była wycofana i zahukana. Ja nawet nie wiem czy ona była zahukana. Była żadna. Snuła się ekranie jak manekin, powtarzając, że kocha swoją siostrę, że musi uratować swoją siostrę etc.
Pomyślcie tylko - dziewczyna na której oczach brutalnie zamordowano rodziców, gwałcona i poniewierana na statku, następnie pozbawiona jedynej osoby, która jej została, zmuszana do prostytucji w obcym mieście, obcym kraju... To jest materiał na wybitną rolę. Można pokazać cały wachlarz emocji. A Marion spaliła. Miała być Sonią Marmieładową a była Hanką Mostowiak. Przykro mi, bo jest dobrą aktorką. Okazuje się jednak, że niewystarczająco dobrą. Podobnie był z jej stosunkiem do Brunona. Widzieliście tam cokolwiek? Nie było ani jednej sceny, która oddawałaby jej uczucia do niego. Poza ostatnią, która z założenia miała być katalizatorem, ale okazało sie, że to za mało. Chwilami miałam wrażenie, że Phoenix gra do ściany.
Co do Phoenixa to jego gra jest chyba jedynym aspektem, które to filmidło ciągnie w górę. Już nie raz udowodnił, że jest aktorem wybitnym, szczególnie jeżeli mowa o postaciach z emocjonalnymi problemami. Oscara za Brunona nie dostanie, ale to i tak był kawał dobrej roli.
Renner uroczy, ale było go tak mało, że aż żal :(
Jeszcze malutki plusik za ledwo dostrzegalne puszczenie oka do Joela Grey'a z Kabaretu!
Największą głupotą było jednak zmuszenie aktorów do uczenia się polskiego. Wiem, że Amerykanom nie zrobi to różnicy, dla nich jest wszystko jedno: polski czy armeński, ale w naszych kinach wujek głównej bohaterki budzi mimowolne rozbawienie, a to przecież nie miała być groteskowa postać. Marion się męczy (chociaż z wymową poradziła sobie świetnie - pamiętajmy,że jest Francuzką a językowi polskiemu etymologicznie jest bliżej do arabskiego niż do francuskiego), my się męczymy słuchając jej. Scena w kościele i jej "matko bośka" miały być z założenia dramatyczne. Nie były. Poczytam wypowiedzi twórców,może znajdę w nich jakiś sens tego zabiegu, na razie żadnego nie widzę.
Generalnie rzecz biorąc, według mnie, film nie zasługuje na ocenę wyższą niż 5,5, a to jest i tak zawyżony wynik. Filmy o biednych imigrantkach i kobietach upadłych produkował już, niższym kosztem, Hallmark. I wcale nie były gorsze.
Bez przesady... A wtedy jak Bruno kazał jej się przyznać do kradzieży pieniędzy ze stołu - była taka wystraszona, zalewała się łzami, i tak gwałtownie reagowała na krzyk. Albo na końcu jak się rozzłościła.Według mnie nie była pozbawiona emocji i świetnie zagrała, ot piękna kobieta, która trafiła między wariatów i nie miała na nic wpływu. Co innego mogła zrobić, pójść do New York Timesa i się poskarżyć?...
Czytasz powieści realistyczne dla frajdy, czy jak? :P
Nie, ale często oglądam filmy i potrafię rozpoznać grę na pół gwizdka, kiedy rola wymaga więcej.
Ponadto przypominam, że to tylko moje zdanie. Wciąż jeszcze można je mieć bez narażania się na głupie przytyki. Przynajmniej tak mi się wydawało ;)
Nie będzie hitem w Stanach bo demaskuje coś tam? Wiesz, to raczej Polacy są ignorantami jeśli idzie o historię Stanów Zjednoczonych, niż rodzimi Amerykanie. Tam sporo ludzi wie czym była wyspa Ellis (i wyspa Angel z drugiej strony USA). Ty też sprawiasz wrażenie zaskoczonej faktami powszechnie dostępnymi.
To, że fakty są powszechnie dostępne nie znaczy, że wszyscy lub większość się z nimi zapoznaje....
I dlatego uważasz, że coś niebywałego będzie zdemaskowane? Bo nie wszyscy Amerykanie zapoznali się z oczywistymi faktami?
Ja tak nie uważam i tylko dlatego się odezwałem.
swietna recenzja - gratuluje. Przy okazji - film mi sie rowniez bardzo spodobal....uwielbiam obrazy z klimatem tego dawnego "brudnego" Nowego Jorku.....jesli ktos zna podobne filmy bede wdzieczny za sugestie? (tak, Gangi Nowego Jorku juz niejednokrotnien ogladalem ;-))
http://www.filmweb.pl/film/Diabe%C5%82+ubiera+si%C4%99+u+Prady-2006-250272/discu ssion/Inne+filmy+w+Nowym+Jorku,872337
W tym wątku może znajdziesz jakieś interesujące tytuły. Ja potrafię dla samych widoków Nowego Jorku obejrzeć film, nawet jeśli to jest jakaś denna komedia romantyczna cz inna chała :)