Pomysł scenariusza niezły, ale nie do końca wyszło. Według mnie głównie przez główną bohaterkę, która jak dla mnie, była trochę niewiarygodna. Rozumiem zamysł, żeby była skromna, wycofana, ale w powiązaniu z profesją, którą zaczyna się parać, trochę to nie gra. Jest jeden moment, kiedy się trochę otworzyła, czyli obiad po "pierwszym razie", ale to był moment. Potem znów ten wzrok i cisza. Przez to nie widzimy również tego, co budowałoby dramaturgię relacji z Brunem.
Relacja z magikiem również dla mnie, jako widza, była niejasna. Nie wiedziałam, czy mówi szczerze, czy chce zrobić na złość Brunowi...Przy tym ten brak zastanowienia ze strony Ewy-kobiety, która przecież z"niejednego pieca chleb jadła" . Jedynie relacji Bruna z Orlandem są przedstawione ciekawie, a Joaquin Phoenix jest jak zwykle rewelacyjny.