Byłam zachwycona chorym umysłem tego, kto wymyślił tak pokręconą fabułę :) No bo ja rozumiem, że jakis Bóg chce mieć potomka by nie zostało po nim tylko wspomnienie, ale żeby to od razu był starożytny bóg egipski i do swojego planu wybrał tak przystojnego mężczyznę, na dodatek wykorzystując dziwną błękitną kobietę, co to zmienia się z dnia na dzień bardziej przypominając Ziemianinkę? No fakt, może i film spokojny, ale ma w sobie pewien klimat i tyle niedopowiedzeń w trakcie... Na koniec wielka antysatysfakcja, gdy nagle sie okazuje, że widz który czekając na wszystkie wyjaśnienia, może sie pocałować, bo nikt mu nic nie będzie wyjaśniał :) Hehe. Ciekawe, ciekawe i kończy się tak jakoś dziwnie... Polecam.