Kiedy filmy Jarmusha pojawiły się w Polsce, nie mogłem zrozumieć, skąd zachwyty krytyki. Dla mnie pomysły i stylistyka były żywcem wzięte z kina czeskiego lat 60-tych. Ale cenię akurat ten film za rolę muzyka Johna Lurie. Jarmush podoba mi się w wielu wersjach "Kawy i papierosów".