Film zaczyna się spotkaniem Cobba ze starym Saito w limbo. O ile się nie mylę, Saito nie rozpoznaje go, ale coś mu świta, mówi, że znał kiedyś człowieka, który to i tamto..., jednak teraz sam jest już starym człowiekiem umierającym samotnie. (chwilę potem młody Cobb spotyka młodego Saito)
Do tej pory sądziłam, że to zwyczajne złamanie chronologii i ów moment powtórzony jest w końcówce. Jednak dialogi znacznie się różnią, Cobb przynosi ze sobą totem, Saito go rozpoznaje, a gdy zaczyna słowa "stary człowiek pełen goryczy...", Cobb kończy za niego zdanie, dokładnie je już znając...
Ciekawi mnie, co miał znaczyć początek filmu? Był to sen Cobba? Czy zwyczajny wymysł Nolana, by bardziej zamieszać nam w głowach?
Tłumaczenie nie ma nic do rzeczy, to z ust aktorów padają inne słowa. Tak, jak mówiłam - w początkowej scenie Saito sam wypowiada kwestię o samotnym człowieku, w końcowej Cobb kończy za niego ;-)
Ciekawe, myślałem ze oba momenty są identyczne. Będę musiał zwrócić na to uwagę przy 2 seansie.
Ja po drugim seansie sądziłam, że wiem już wszystko, ale to naprawdę nie jest takie proste! Co chwilę znajduję kolejne pytania, na które nie znam odpowiedzi. Nolan jest naprawdę niesamowity.
A jeżeli obie sceny są różne to jakie ma to znaczenie dla odbioru całego filmu? Mam nadzieję, że ktoś wpadnie na sensowne uzasadnienie.
Może Galadh tutaj wpadnie? To człowiek, który wszystko umie wyjaśnić, przynajmniej w kwestii tego filmu :D
ma duze znaczenie. to moze sugerowac ze to jest kolejne spotkanie z saito poniewaz cobb sie zagubil w limbo i tak go ciągle odnajduje i się gubi ponownie w nieskonczonosc
Wydaję mi się a chyba nawet na pewno, zdanie to Saito wypowiadał już wcześniej (zanim był stary), mówił je do Cobba podczas całej tej akcji czy przed, Cobb zapamiętał te słowa i użył je na końcu dokańczając zdanie za starego Saito. Także nie ma co się doszukiwać tutaj jakieś super zagadki przy tym :) Tyle teorii tworzycie, że sam Nolan pewnie złapałby się za głowę :)
Owszem, to fakt. Dokładniej w chwili, gdy go złapał w helikopterze. Jednak kwestia początku wciąż niewyjaśniona ;-)
A nie zauważyłem, że już napisałeś o tym wyżej :)
Co do znaczenia umieszczenia sceny z końca na początku filmu...hmmm, trzeba zapytać Nolana :)
Na pewno coś w tym jest trzeba tylko troszku pomyśleć.
Ech, wciąż się nie rozumiemy! :-) Mnie chodzi przez cały czas o to, że obie sceny się od siebie różnią. Bohaterowie nawet siedzą w innych miejscach.
Mam wrażenie, że scena jest powtórzona i urozmaicona o ten właśnie dialog (czy raczej przemianę monologu w dialog), by zaznaczyć... zdobyte przez Cobba doświadczenie? Wiedzę? Sama nie wiem... Stąd moje pytanie.
Rozumiemy rozumiemy, chodzi Ci o to dlaczego scena jest inna, i nie chodzi o to dlaczego Cobb dokańcza za niego ale dlaczego w ogóle scena się zmienia.
A może miało to na celu zapętlenie historii. Może wszyscy albo chociaż Cobb byli cały czas w limbusie i w kółko wykonywali tą samą incepcję... xD abstrahuje już....
Ale zawsze mogło być tak, że będąc w limbusie, który zatracał poczucie rzeczywistości i nasi bohaterowie cały czas wykonując incepcję kończyli na niepowodzeniu, aż w końcu im się udało i dopełnili wszystkiego... xD wychodzi coś na zakończenie a'la trylogia Matrix. Wydaje mi się jednak, że ktoś tu próbuje się czegoś doszukać na siłę. Tak jak ktoś powiedział, często jest w kinie stosowany taki motyw, a ten tutaj miał być takim dopowiedzeniem przez Cobba zdania, które wynikało z tego, co ujrzeliśmy pomiędzy scenami otwierającą i domykającą.
Dlaczego porównujecie "Incepcję" do "Matrixa"?? :(
Nie mieszajmy już tak. Na pewno nie chodzi o to, że przez cały czas byli w limbusie i wykonywali tą incepcję. To nie miałoby żadnego sensu.
może jestem natrętny, albo mam jakąś posraną wenę ;) ale dlaczego to by nie miało sensu? Wykonywali incepcję, może i nawet któryś raz z kolei, nie udała się jakaś akcja, poginęli, nie mogli się obudzić więc trafili do limbusa i już masz wytłumaczenie tego co wyżej napisałem...
Jesteś natrętny i nie lubię twojej posranej weny XD
Dla mnie to nadal nie trzyma się kupy. Rozumiem, że filmy Nolana można interpretować na różne sposoby, ale nie dopatrujmy się aż takich zawikłań... Poza tym, gdyby przez cały czas byli w limbusie, totem Doma kręciłby się za każdym razem.
jezeli scena koncowa to jest dokonczenie sceny początkowej to wowczas mamy taki dialog:
saito: przyszedł pan mnie zabić? wiem co to jest. juz to (bączek) kiedys widziałem wiele lat temu. u kogoś kogo spotkałem w niemal zapomnianym śnie. kogos kto wyznawal radykalne poglądy.
>>>>>>>TU POKAZUJE SIĘ NAM CAŁĄ HISTORIĘ INCEPCJI<<<<<<<<<<
>>>i dalszy ciąg dialogu<<<
saito: przyszedł pan mnie zabić? czekam na kogoś.
cobb: na kogoś z prawie zapomnianego snu.
saito: cobb? >>>i tu juz dialog jest zupelnie inny, gdzie sobie nawzajem przypominają różne rzeczy<<<
dwa razy pytanie "przyszedl pan mnie zabic" jest bez sensu. w drugiej scenie saito juz wie, ze na kogos czeka, a cobb powtarza zdanie o zapomnianym snie, bo juz je kiedys slyszal. co znaczy ze spotykają się w limbo któryś raz z kolei.
To akurat mnie nie dziwi, bo taki zabieg stosowany był już wielokrotnie w filmach. Bardziej męczy mnie ta różnica...
No to skoro Saito gdzieś już wypowiadał te słowa(nie jak był stary) to nic dziwnego, że Cobb wiedział, co Saito chce powiedzieć.
A to, że jedna ze scen końcowych znajduje się na początku filmu przecież było wielokrotnie wykorzystywane. Tylko czemu nie są takie same...
a mi sie wydaje, że on w scenie z Saito podczas ich ostatniej rozmowy mógł sobie uświadomić, że wszystko się ciągle zapętla dlatego stworzył nowe limbo w którym budzi się w samolocie i wraca do dzieci (które może zauważyliście, ale były ubrane tak jak na początku kiedy nie widział ich twarzy)
A ja mam wrażenie, że ubranie dzieci ma nas po prostu zmylić - żebyśmy myśleli, że jednak coś tu nie gra.
I nie wiem, czemu tak przyczepiliście się do tej interpretacji z zapętleniem czasu XD
Bo to jest siła tego filmu, możliwość tworzenia wielu ciekawych i w miarę logicznych interpretacji. W Memento też Nolan taki motyw zrobił. Że początek i koniec jest w takim stylu jak tutaj? Więc może po prostu lubi coś takiego :) Ale jeżeli faktycznie te sceny w Incepcji się różnią to sprawa się komplikuje... i wtedy sprawa z zapętlaniem wydaje się, bynajmniej na początek, najbardziej przychodząca na myśl....
wlasnie jest to jedna ze scen ktorej totalnie nie rozumiem, nie mam pojecia czemu sie roznia :D
Czytałem już o tym problemie na nolanfans i ktoś to ładnie wyjaśnił, ale szczerze, jak to było...
To jest na pewno ta sama scena, tylko po prostu trochę inaczej zmontowana... Gdy Saito na początku zaczyna mówić, że widział już gdzieś taki totem, to Cobb patrzy na niego z nietęgą miną i zaczyna się jakby jego retrospekcja, a pod koniec, gdy mamy powtórkę, to posiadamy już tą samą wiedzę co bohater i dlatego możemy usłyszeć ciąg dalszy. Musiałbym to teraz obejrzeć, żeby powiedzieć dokładnie, ale nie doszukujcie się niczego, to na bank ta sama scena. :)
Jeśli znajdę wytłumaczenie tej kwestii na necie to napiszę coś bardziej przekonującego, ale na 100% to to samo.
Hmm, rozumiem, o co Ci chodzi. Ciekawe wyjaśnienie :) Muszę się tej scenie bliżej przyjrzeć :)
Dzięki wielkie :D
Ja już czekam, aż film będzie na necie (wczoraj byłam drugi raz w kinie). Wtedy na spokojnie będę go analizować, robić co chwilę pauzę i zastanawiać się, czy dana scena coś znaczy i tak dalej. Właśnie tak powinnam oglądać filmy Nolana XD
Galadh ma rację.. może ta ostatnia scena to tylko uzupełnienie pierwszej :) Nie raz coś takiego w filmie było. No i prosze kolejny przykład jak ten film z prostej sytuacji potrafi zrobić sieczkę :)
a według mnie nie jest...według mnie jest własnie diametralnie inna Cobb w ostatniej scenie dokancza zdanie, ktore wypowiadal w pierwszej scenie Saito, zatem to nie jest tylko inne zmontowanie...Cobb sobie nie przysnil przeciez pierwszego spotkania, wiec skad znal jego słowa? burzy to lekko moją interpretację...napewno dziewczynka ma w ostatniej scenie inna sukienke:)
Na to właśnie wygląda. Sceny początku i końca są te same, tylko inaczej zmontowane. W pozostałych zdaniach też się trzeba zgodzić z Galadh. Jednak mi się wydaje, że: Cobb mówi do Adriadne, że musi w limbusie odszukać Saito. Nie wiadomo ile tak na prawdę czasu tam na dole mija od momentu tych słów Cobba a jego wylądowaniem na plaży w limbusie, w którym rezydentem był Saito. Limbus mieszał w głowie, mieszał powoli Cobbowi. Wiedział on, że musi go odszukać, możliwe że potem pojawiło się stwierdzenie "muszę kogoś poszukać" i wszystkie wydarzenia związane z Incepcją powoli zaczynały mu się zacierać i przestał je dokładnie pamiętać. Kiedy stary Saito zaczyna opowiadać, mina Cobba może wskazywać na to, że zdaje sobie sprawę, że siedzi przed nim Saito, że to do niego miał dotrzeć, zaczyna też sobie przypominać wydarzenia, przez które dotarł do niego i jaki był jego cel dotarcia do Saito. I to właśnie moim zdaniem miała na celu ta powtórzona scena z początku.Na początku jesteśmy nieco zdezorientowani jak główny bohater. Potem, gdy na koniec niejako "przypomnieliśmy sobie" (a raczej mamy już pełną wiedzę) jesteśmy w stanie, jak Cobb, dokończyć zdanie i zrozumieć dokończenie tej sceny. Po części to też tylko teoria.. pozdrawiam.
Carolly jednak doszukiwanie się ukrytej głębi dało efekty :) poszperałem tu i tam, plus moja interpretacja w tym również dała takie efekty odnośnie sensu zamieszczenia na początku sceny z końca. Oto moje wnioski:
Film, który oglądamy w kinie jest jakby naszym (widzów) snem, Wiadomo, że film przenosi nas w świat wyobraźni a gdy się kończy wracamy do rzeczywistości czyli tak jak sen. Można tutaj powiedzieć, że to była taka ukryta sztuczka Nolana zresztą w mistrzowskim wykonaniu. Tutaj pisałem gdzieś wcześniej, że obrączka Cobba może być takim ukrytym totemem widza i rzeczywiście mogłoby tak być skoro film to jest nasz sen. Architektem jest Nolan, to on stworzył nam świat, który możemy oglądać na ekranie. Daję nam to do zrozumienia już w pierwszej scenie puszczając nam piosenkę Edith Piaf, oczywiście nie wiemy o tym że to jest piosenka Edith Piaf bo jest ona zniekształcona (bo gdyby podczas naszego snu ktoś założył nam słuchawki na uszy tak naprawdę jak śnimy to słyszymy dokładnie co jest śpiewane wyraźnie? Nie wydaję mi się, raczej na pewno jest to zniekształcony mocno dźwięk. Poniżej wstawiam małą ciekawostkę odnośnie tego utworu:
http://www.youtube.com/watch?v=UVkQ0C4qDvM&feature=player_embedded
Tak jak w przypadku tego filmiku, ten zniekształcony dźwięk piosenki Edith Piaf słyszymy my widzowie. To jest nasz sen. A teraz odnośnie tej sceny z początku, w artykule Los Angeles Times pojawił się pewien artykuł wyjaśniający. Poniżej.
http://latimesblogs.latimes.com/music_blog/2010/07/hans-zimmer-on-manipulating-e dith-piaf-for-%20inception-its-how-you-get-from-one-dream-level-to-the-nex.html
Dla nas w przypadku wyjaśnienia sprawy umieszczenia tej sceny na początku jest końcówka tego artykułu. A moja interpretacja jest taka:
Czasami jest tak, że śni się nam coś co nam się podoba, gdy następnym razem idziemy spać i chcemy powrócić do tego snu staramy sobie przypomnieć jak się skończył. przekładając to na film Incepcja. Film jest naszym snem, do zrozumienia nam daje to Nolan tym kawałkiem Edith Piaf, la nas tych śniących jest zniekształcony. Kończymy śnić (w tym wypadku koniec filmu) i wracamy do rzeczywistości i potem takie zaproszenia na drugi seans :) chcemy wrócić do tego snu bo nam się podobał. Więc przypominamy sobie jak się skończył (scena z końca na początku jak i muzyka zniekształconej piosenki Edith Piaf, która otwiera nam film w pierwszej scenie i zamyka w ostatniej)
Takie moje spostrzeżenia. Mam nadzieje, że zrozumiałe, pisałem na szybkiego bo muszę wyjść za kilka chwil :) .
Ciekawa hipoteza.
A uważasz, że jakie było zakończenie filmu- rzeczywistość czy sen? Pomijając pomysł, że cały film jest snem widza. Chodzi mi o Cobba.
Ja na przykład zmieniłam zdanie. Po pierwszym seansie byłam przekonana, że to sen. Wybrałam się na film drugi raz i teraz sądzę, że jest to rzeczywistość i raczej już nie zmienię zdania :P A ty, Georgiana? Co sądzisz?
Ja po pierwszym seansie, myślałam, że to rzeczywistość. Ale mi z głowy szybko uciekają obrazy i jak czytałam, że ludzie piszą, że się zachwiał, ale dalej się normalnie kręcił czy coś, to zaczęłam mieć wątpliwości. Ale jak dzisiaj obejrzałam film to się utwierdziłam w przekonaniu, że jednak bączek zupełnie inaczej zaczął się kręcić, więc twierdzę, że to rzeczywistość. :)
witam w gronie zwolennikow teori najprostrzej:) co nie zmienia faktu, ze dalej nie wiem czemu te sceny nie sa identyczne?:P
Też mnie to ciągle zastanawia! A może one są takie same, tylko (znając pomysły Nolana) doszukujemy się nie wiadomo, czego? XD
Na pewno nie są identyczne? Bo nie wiem, czy scena końcowa nie jest dokończeniem tej z początku.
nie są bo wlasnie przeczytalem ten watek a po dwoch projekcjach nie zauwazylem tej roznicy myslac ze ostatnia jest tylko dokonczeniem pierwszej jednak...sciagnales wersje nie wchodzmy w szczegoly jaka i to zweryfikowalem...Cobb zna dialog Saito z poczatku, nie jest to inny montaz.