PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1213}

Indiana Jones i ostatnia krucjata

Indiana Jones and the Last Crusade
1989
7,7 255 tys. ocen
7,7 10 1 254653
8,3 65 krytyków
Indiana Jones i ostatnia krucjata
powrót do forum filmu Indiana Jones i ostatnia krucjata

Pięć lat po premierze źle przyjętej przez fanów, z niewiadomych mi powodów, „Świątyni Zagłady”, Spielberg chcąc się niejako zrehabilitować, nakręcił „Indianę Jonesa i Ostatnią Krucjatę”. Powrócił w niej do klimatu znanego z „Poszukiwaczy zaginionej Arki”, ale stworzył film o wiele bardziej widowiskowy, szybszy i co najważniejsze śmieszniejszy. To niesamowite, ale trylogia o Indianie jest chyba jedyną, której każda następna część okazuje się być lepsza od poprzedniczki.

Film rozpoczyna się prologiem, w którym poznajemy przeszłość Jonesa, dowiadujemy się czemu tak panicznie boi się węży oraz czemu jego strój roboczy wygląda akurat tak, a nie inaczej. Przypominka dość ciekawa, ładnie połączona z prawdziwym początkiem filmu i akcją na statku. Później przenosimy sie na uniwersytet, by obejrzeć scenę, która jest prawie całkowicie kalką tej z „Poszukiwaczy zaginionej Arki”. Niestety sposób prowadzenia akcji w „Ostatniej Krucjacie” także bardzo przypomina ten znany nam z pierwszej części, a więc pościg - stop - ucieczka – stop itd. Szkoda, bo o wiele bardziej lubię filmy, w których (tak jak w 2 części) to wydarzenia wyprzedały bohaterów, którzy musieli na bieżąco dostosowywać się do sytuacji, przez co film był mniej przewidywalny.

Zaskoczył mnie trochę naiwny scenariusz - zawierający chyba najwięcej uproszczeń w fabule i naciągnięć w porównaniu do poprzednich części. Jednakże z drugiej strony ta część obfituje w najwięcej zwrotów akcji i zaskakujących, świetnie zrealizowanych scen. Ponadto twórcy wpadli na rewelacyjny pomysł wprowadzenia do filmu ojca Jonesa - w tej roli świetny, po prostu fantastyczny Sean Connery - który nie dość, że ciągle poucza Indianę, to jeszcze zupełnie nie jest przystosowany do” pracy” w terenie. Naprawdę strzał w dziesiątkę, do tego świetnie, w pełni wykorzystany. Od chwili gdy Connery pojawia się na ekranie film nabiera rumieńców, pojawiają się komiczne sytuacje, historia gwałtownie przyspiesza, a co najważniejsze staje się zabójczo śmieszna…

9/10 Naprawdę rewelacja, ale tylko dzięki Conneremu, gdyby nie on, byłoby średnio.