Bardzo dobry film, dał mi dużo do myślenia, pełen symboli, bardzo czytelnych czasami aż za bardzo. Ja na szczęście mimo, że mieszkałam w Warszawie nawet nie otarłam się o takie problemy w szkole. W szkole czułam się dobrze i bezpiecznie. Mieszkałam w równie obskurnym blokowisku na Pradze a moi rodzice nie rozmawiali ze mną o niczym, pytali tylko: "Co dzisiaj dostałaś w szkole ?" Strasznie boję się natomiast o swoje dzieci, które będą chodziły kiedyś do gimnazjum i liceum. Ten film mną trząsnął i postanowiłam, że wyłączam komputer, odłączam TV i biorę się za wychowywanie dzieci, za rozmawianie z nimi i obserwowanie ich uczuć, problemów i trosk.
Telewizora nie mamy od kilku ładnych lat. Pojawił się przez chwilę w wakacje ale znowu wylądował na zapleczu. Rozmawiam z synem, dziesięciolatkiem, zamęcza mnie opowieściami o minecrafcie, niewiele rozumiem ale słucham. Nie ma na razie problemu w kontaktach między nami. Ale nie wiadomo co będzie za rok, dwa. Staram się nie bagatelizować jego problemów typu Marek zabrał mi na stołówce prince polo, a pani posadziła mnie z Zośką a ona strasznie się rozpycha łokciami. Mam nadzieję, że nie przestanie mi opowiadać o tym co słychać w szkole. Teraz oglądam coś jeszcze bardziej przerażającego w temacie slumsów i narkotyków, mianowicie "Prawo ulicy" czyli "The Wire". Mam nadzieję, że w tym akurat temacie pozostaniemy daleko za Ameryką. I jeszcze jedno: czytam te same książki co syn żebym miała kolejny temat do rozmów. Teraz czytamy serię o panu Samochodziku.