Film bardzo odbiega od pierwowzoru pod względem wzbudzania emocji i pod wzgledem kunsztu rezyserskiego, tylko amerykanie potrafia tak zeszmacic swietny film, gra aktorow baaardzo slaba, mat demon sie nie nadaje do tarcia chrzanu, jedynie leonardo dicaprio zagral bardzo dobrze, przekonalem sie do tegop ze to swietny aktor, brak napiecia i brak emocji, poza paroma scenami ktore byly odwzorowane w 100% z wersja azjatycka to tylko spadek z jakosci, ja niewiem jeszcze nie widzialem aby amerykanie przedstawili jakas glebie w remakeu, wszystko musza upraszczac bo amerykanskie spoleczenstwo nie zakapuje jezeli wszystko im nie bedzie wylozone na tacy, gdybym nie widzial Infernal Affairs to byl by to film na 7 a tak to jest poprostu profanacja i daje 2
Podpisuje sie reką i nogą.Infernal Affairs musialo zostać topornie uproszczone by przecietny amerykanski móżdżek mógł pojąć o co biega.
Podaj może jakiś przykład tego uproszczenia bo jak na razie mój polski móżdżek nie za bardzo pojmuje o co biega... Inaczej rzecz ujmując daj jakiś konkretny przykład na to że Infernal Affairs jest bardziej "rozbudowany" niż jego robiony dla "durnych amerykańców" remake.
po pierwsze Infernal Affaris składa się z 3 części , wersja amerykańska wogóle niepokazuje wewnetrznych emocji,rozterek i przemian zachodzacych w głównych bohaterach,mafia z amerykańskiej wersji jest nieraealistyczna i bardziej przypomina grupe dresów,metody przekazywania informacji sa bardzo ubogie( kozystano jedynie z komórki),sam przebieg owej inflirtacji był nierealistyczny bo w ciagu paru lat zarówno obaj bohaterowie zajmowali wysokie stanowiska w swoich swiatach,gdzie dal porównania infernal affaris głownym bohaterom to zajeło conjamniej 10 lat(zwłaszcza policjantowi w mafii),napiecie jakie było w tym filmie i prawdziwy kunszt z jakim pokazano ta ciekawa i prawdobodobna historie niemoga byc nawet porównywane do totalnego chaosu,prostoty a raczej prostactwa i płytkosci wykreowanych postaci z inflirtacji i niemajacego ładu przebiegu wydarzen,mysle ze zrozumiec to moze tylko ten kto obejrzał Infernal Affairs bo przykładów jest zbyt duzo;]
Cóż, widziałem IA i nie zgadzam się zupełnie z tym co napisałeś. No może z jednym wyjątkiem - metody przekazywania informacji rzeczywiście były w TD ubogie.
Dalej nie widzę żadnego argumentu na "prostactwo" Infiltracji względem oryginału. To że chińczyk awansował wolniej od DiCaprio nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla fabuły - dodajmy fabuły wysoce NIEPRAWDOPODOBNEJ w obydwu przypadkach. Mafia jako taka nie występuje, raczej gangsterka a i to nie najwyższych lotów stąd "menelski" wygląd nie raził. Z tego co sobie przypominam w IA też były podobne męty. Opinia o braku wyrażanych emocji i drętwotę w ukazywaniu rozterek w kontekście choćby tylko roli LDC może co najwyżej zaskakiwać.
Pozostała wyliczanka to typowe subiektywne wrażenia które równie dobrze można odwrócić o 180 stopni. Co kto lubi.