Skoro wielkie koncerny tytoniowe wydają ciężkie pieniądze na adwokatów, to nie mogli wydać na (dodatkowy) podpis zwolnionego wiceprezesa? Przecież, nie od dziś wiadomo, że zamykają oni usta potencjalnym informatorom wielkimi wynagrodzeniami. Mogli się z nim dogadać, a groźby (nabój, email) i tego typu perswazje przedstawone w filmie, wydają mi się mocno naciągane. Żaden koncern nie pozwolił by sobie, na takie akcje. Wydali pewnie bardzo dużo aby zataić cały ten bałagan, mowa była nawet o wykupieniu stacji telewizyjnej, a nie pomyśleli o tym by zapłacić Wigandowi. Bzdura.
Skoro tak bardzo doszukujesz się nieścisłości w filmie to przynajmniej sam bądź dokładny - nie było mowy o żadnym wykupieniu stacji lecz o możliwości przejęcia jej przez koncern tytoniowy w przypadku przegrania sprawy w sądzie i wielomiliardowym odszkodowaniu na jego korzyść. Odnośnie wielkich wynagrodzeń dla byłych wysoko postawionych pracowników koncernów tytoniowych to była przecież mowa w filmie o dużej satysfakcjonującej odprawie i ubezpieczeniu rodzinnym, no i trzeba tutaj pamiętać że film jest na postawie autentycznych wydarzeń więc zapewne działo się to jakiś czas temu i była to jedna z pierwszych spraw tego typu - teraz zapewne koncerny wyciągnęły szeroko idące wnioski i zdały sobie sprawę z niebezpieczeństwa ujawnienia tajnych danych i na pewno nie żałują pieniążków w zamian za trzymanie buzi na kłódkę :) Pozdrawiam
film w 100% na faktach więc o naciąganiu nie mam mowy-jest chyba już książka na ten temat-nie ma tu prawie zadnej fikcji literackiej
Na koncu podana jest informacja, ze nie wszystkie zdarzenia ukazane w filmie sa oparte o fakty, ale wiekszosc dotyczy historii, ktora wydarzyla sie naprawde.