wreszcie udało mi sie obejrzeć ten film. Warto to zrobić tylko dla samych aktorów - Ala Pacino i Russella Crowe.
Al jest właściwie w każdym filmie dobry, więc nic dziwnego, ze tu też. Ale Russell Crowe to rewelacja! jakże inny od Maximusa - grubszy, siwy, w okularach. Russell zagrał doskonale, postać Wiganda jest naprawdę świetnie przez niego 'zrobiona'.
Właściwie to Crowe powinien dostać Oscara już za ten film, bo rola Wiganda jest lepsza niż Maximusa (chociaż obie są świetne). Ale rozumiem, że w tamtym roku 'pewniakiem' (i zasłużenie) był Kevin Spacey. I dlkatego Russell dostł w następnym, w ramach rekompensaty. No a w tym, niewykluczone, że za "Piękny umysł" znów mu się dostanie nagroda...