Chyba jeden z niewielu "slaszerów" w których fabuła i bohaterowie nie robią jedynie za tło. Morderstwa pojawiają się dosyć późno, ale jest ich sporo, są krwawe i kreatywnie sfilmowane (dziwne kąty, zoomy), jest moc. Inne wyróżniające film elementy to: cycuchy Tylo, nieodparty urok Zunig'i, dużo ujęć pov, koleś w przebraniu penisa i wysmakowane świetnie budujące napięcie drony, które stanowią niestety niewielką część soundtrack'u.