Dla wielu zapewne film jest bajeczką i tyle w nim prawdy co w wypowiedziach Putina na temat pokoju. Szczerze mówiąc uwielbiam tę bajkę. Wiem, że to wszystko fikcja, że zupełnie inaczej było można poprowadzić fabułę i wielu właśnie tego się najwięcej czepia ale nikt nie pisze, że film trwał prawie 3 godz!! i jakoś nikomu się nie dłużył! Dla tych co bardzo bardzo krytykują ten film - przyznajcie, że szybko zleciały te 3 godz. Mnie wciągnął bardzo i przyjemnie się oglądało - zakończenie z duchem, książkami i zegarkiem bardzo fajne. Fajnie też, że spotkał się na końcu z Murph. Jeśli chodzi o aktorstwo to Matthew zagrał fajnie a pozostali na poziomie ale stać ich na więcej. Podsumowując, żeby wszystko ładnie wyjaśnić na temat ziemi, co się stało, dzieje i co będzie za naście lat, loty w kosmos, czarna dziura, lata świetlne itp. zagadnienia, dobrze by było nakręcić serial i to mógł by być jeden z najlepszych seriali sci-fi bo naprawdę jest o czym pisać :-) Można pisać i pytać - chętnie odpowiem na pytania.
Dla mnie kit, Kontakt 9/10 a to ledwo 3... i tak dłużył mi się niesamowicie zwłaszcza początek.
ckliwy:
1. przesadnie czuły, słodki;
2. mdły, wywołujący nudności
z 1 się zgodzę, zwłaszcza jeśli ktoś ma uczucia na poziomie komputera HAL9000 lub ma przesyt uczuć na co dzień :P
Słodki? nie wiem z której strony? Dla mnie to gorzki i niepokojący dramat ale zgadzam się to jest dramat i to hardcoreowy, jakbyś się czuł w takiej sytuacji? "oh jak słodko lecieć w kosmos zostawiając nikłą szansę dla rodziny która znienawidziła Cię za to a przecież lecisz by dać cień nadziei nie tylko rodzinie ale i ludzkości? będąc świadom że raczej, szanse na powrót z innej galaktyki nie ma i taka podróż dla ziemian będzie trwała wieeele lat.
ad 3 to film mdły w sensie? Pewnie jakbym się najadł za dużo przed seansem to emocje, dzwięki, muzaka tak by mi szarpała jelita jak na kolejce górskiej, a mam chorobe lokomocyjną.
Troszeczkę sarkazmu zastosowałem ale nie bijcie :D
Luzik.
Normalnie zmuszony jestem do przyznania koledze racji, przynajmniej częściowo. Ckliwy jako całość Interstellar rzeczywiście nie jest, być może to ilość wylanych w tym filmie krokodylich łez wepchnęła mnie do uznania go za przesadnie czuły. Słodyczy w tym filmie rzeczywiście także niema, chociaż maniera prowadzenia narracji, przypomina postawę "słodkiej idiotki" wciskającej nam oczywiste bzdury przy zachowaniu śmiertelnej powagi. A to nawet mimo woli może wywołać zwrot z dwunastnicy...
Stephen Hawking też nie jest poważny często a mówi o rzeczach bardzo ważnych często w komiczny sposób, zwykły człowiek uznałby jego teorie za bełkot szaleńca a to przecież jedna z największych postaci współczesnej nauki, wizjoner i kolega Kippa co to niby niekonsekwentnie ten film starał się urzeczywistnić teoriami fizyki kwantowej i nie tylko. Jakby był taki śmiertelnie poważny to uznałbym jego książki za nudne i kompletnie niezrozumiały bełkot naukowy a jednak coś tam do tej mojej nieogarniętej główki trafiło, przez co cholernie interesje się takimi rzeczami :D
Pamiętajmy też, że miłość jest narzędziem które natura zaszczepiła niektórym ludziom aby mimo pewnych problemów nie myśleli tylko o sobie, bo w ten sposób nasza cywilizacja by długo nie przetrwała. Nie uważam tego filmu za doskonały bo doskonałość nie istnieje, ale za film kompletny na którym śmiało można by zbudować ciekawe uniwersum. Mam nadzieję na kontynuacje o problemach z którymi borykać się będą koloniści a także wizję ewolucji do istot ogarniających wielowymiarowość wszechświata.
fakt że film czerpie z pewnych koncepcji fizycznych, deformuje te koncepcje do swoich potrzeb, ale oczywiście nikt nie może mieć tego za złe bo to tylko sf.
miłość - w przypadku Interstellar jest to słowo-wytrych, jak nie wiadomo o co chodzi albo fabuła się nie klei, to się zawsze można miłością podeprzeć. Wygodne.
Mamy więc niby racjonalną treść, stanowiącą tylko tło dla łez, wzruszeń i miłości...
Właśnie ja odebrałem tą "miłość" nie jako pewnik, że piąty wymiar to miłość i to jest fakt naukowy :D, przywiązanie itd., tylko że tak sobie tłumaczyli to bohaterowie, bo dzięki miłości cała historia była pchana na przód. Niekóre dialogi bym wyawalił fakt, albo zmienił ale to już jest szukanie dziur w serze szwajcarskim a wiadomo że te z dziurami są najlepsze. Ja uwielbiam dziury fabularne bo daję pole to wyobraźni i domysłow i myślenia. Ten film mimo, że pozoruje na hard sci-fi to jest metafizyczną opowieścią o śmierci, życiu, nadziei, poświęceniu, i przeznaczeniu.
Do bełkotu można dopasować każdą teorię. Niedopowiedzenia zostawiające pole dla wyobraźni, to nie to samo co wewnętrzne sprzeczności i niekonsekwencje. Zgadzam się że film pozoruje.
Dla mnie hit. Fabuła to jakaś totalna miazga. Efekty specjalne, muzyka-Cudo! :) Ciągle nie wiadomo co będzie dalej, jak się potoczy historia i to jest w tym filmie wspaniałe :)