Z obcymi (póki co, bo film trwa) walczą sobie piechociarze z karabinkami.
Wiem że tu absurdów jest więcej, ale mnie razi właśnie ten.
Chodzi ci o czołgi itd? Proste wytłumaczenie.
1. Najbliższa baza wojskowa (Camp Pendleton w San Diego) należy do Marines, którzy służa na całym świecie. Posiadają oni własne lotnictwo, flotę i siły pancerne - ot, taka armia w armii - więc cały ciężki sprzęt pływa sobie po oceanach na okrętach desantowych, służy w Afganistanie czy ćwiczy w Korei Południowej. Jednakże kilka czołgów by się znalazło - możliwe, że zostały zniszczone przez ufo :D
2. Krajobraz miejski nie sprzyja walkom czołgów. Czołgi nie nadają się do walki w miastach, nawet jeśli Abramsy posiadają system TUSK (nie mylić z Donaldem naszym).
"czołgi nie nadają się do walki w miastach" - stereotyp powtarzany od lat. I od lat czołgi w tych miastach jednak walczą.
A zresztą dlaczego się właściwie się "nie nadają" ? Konkretnie poproszę.
Z nieco innej beczki - rozbawiły mnie do łez dwie sytuacje. Pierwsza - gdy chwilę po rozpieprzeniu przez obcych w drobny mak śmigłowca, postanowili nasi bohaterowie wezwać kolejny, bo bez tego ewakuacja się nie uda. :D Druga - tajemnicza mapa z zaznaczonymi (przez kogo) tzw. bazami, w których "wszyscy zginęli" :D
Zresztą - ten film to jeden wielki absurd. A już końcowa scena pt. "Odbijmy L.A" rozwala system.
Walczą bo muszą, ale nie walczą same bo muszą mieć wsparcie piechoty. Czołg nigdy nie idzie w pierwszej linii w mieście. pełni rolę wsparcia dla piechoty.
"muszą mieć wsparcie piechoty".
"pełni rolę wsparcia dla piechoty."
Pięknie to ująłeś :D
I jakże konkretnie ...
Cholera, masło maślane przyznaje się, ale po części dobrze napisałem. Czołg nie może być samotny w mieście, bo zostanie łatwo zniszczony przez przeciwnika np. z rpg. Piechota wspiera czołg by do tego nie doszlo, a zarazem dostaje w "podzięce" siłe ognia. Nie zmienia to faktu, że miasto nie jest standardowym polem walki dla czołgów. W mieście rządzi piechota.