Lepszy od Skyline , ale tylko ciut ciut :(
Poszedłem na ten film nie mając jakiś wielkich wymagań ale i tak się rozczarowałem. Trochę efektów (na poziomie Dystryktu9) i ogromny patos przelewający się aż do pożygania się.
Kolejna sprawa to Rambo , w pojedynke ratuje świat przed inwazją super rozwiniętych kosmitów którzy mają dużo lepszą technologię od nas i większą siłę rażenia.
Wkurza mnie w takich filmach że wielkie armie są rozpiżane w drobny mak nie czyniąc żadnych strat najeźdzcy a później 7 osobowa grupka rozpierdziela połowę kosmiczej armii, co to kurde ma być???
Człowieku, Skyline przy tym Badziewiu to była kwintesencja s/f. Bohaterowie byli postawieni nie jako gracze ale jako zwierzyna, która co najwyżej może się na chwilę schować i poobserwować bieg wydarzeń. W miarę normalna logika, według której nie mamy szans z cywilizacją przemierzającą układy słoneczne. Sensowne relacje między bohaterami w obliczu niewyobrażalnego zagrożenia A co najważniejsze, to zupełny brak gównianego patosu, który wylewa się z B:LA.
Ale tak samo było w Dniu niepodległości, i tak jest w prawie wszystkich filmach USA.
Tylko że tam 2 osoby z Willem Smithem na czele załatwiły całą inwazję, a tutaj 7 osób jeden statek matkę (a było ich 20).
Takich filmów jest na pęczki, widocznie właśnie takie lubią amerykanie i takie się sprzedają.
Amerykanie to patrioci, lubią jak wszystko kręci się w okół nich i jak to oni są bohaterami wszystkich ataków obcych, jak zawsze zwyciężają, choć 11 września pokazał co innego.
Niestety, musimy poczekać na film w którym obca rasa wygrywa choć wątpię że taki powstanie.