Masa filmów o tym jak to amerykańscy żołnierze są wspaniali i dzielni przejadła mi się że zaraz się porzygam. Ile można oglądać filmów ze wspaniałymi tekstami typu „Odwrót? Nigdy!” i tym podobne, od ludzi którzy podczas wojny światowej ponieśli najmniejsze straty w ludziach ze wszystkich państw. Gdyby zrobili by coś o Polskiej odwadze filmów byłoby setki xDD
Nigdy nie pojmę, dlaczego pod każdym amerykańskim filmem upchanym po brzegi patosem pojawiają się tego typu wypowiedzi: "Bleeeeee, znowu Amerykanie, znowu ratują świat, znowu nalot na USA". Nosz... Ok, nie będę przeklinał. Powiem krótko: amerykański film, amerykańscy aktorzy, amerykańskie... wszystko! Po jaką cholerę mieliby robić film o Polakach, Niemcach, Francuzach czy Hiszpanach ratujących świat?! Ich piaskownica, ich zabawki i ich zasady. Chcesz pięknego filmu o polskich żołnierzach ratujących cywilizację - pisz do Wajdy, pisz do Polańskiego - może nakręcą.
To jakiś objaw zakompleksienia narodowego ("tijaaaaaaa, zróbcie nam film o nas, jak to my jesteśmy kuuuuuuul, wyłóżcie na to swoje grube, zielone miliony, ale film o nas kufa, BO TAK I JUŻ"), czy skrajnego... nie powiem czego, a o czym Einstein dosadnie powiedział przyrównując do wszechświata?
Zgadzam się w 100%.
Koledze gari90 może film się nie podobał, ale przynajmniej nie marudzi że znowu amerykanie.
Oni tacy są i tak robią filmy, i tyle.
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie mam pewności do tego pierwszego." - Albert Einstein
Film przeładowany amerykańskim patosem to: Dzień niepodległości, aż do granic możliwości, na tamtym mogłeś faktycznie mieć nudności. Świetny pomysł na S-F zrąbany scenariuszem. Ten jest o żołnierzach i jest bardzo fajnie zrobiony. Nie podkreślają na każdym kroku przywiązania do prezydenta i flagi. Natomiast przywiązanie do jakichś tradycji związanych z jednostką czy formacją wojskową jest fajne. Tego nie powinni się wstydzić, za to my tak, jak nasi pijani rezerwiści wrzeszczeli jeszcze niedawno po dworcach: "cywil!", "j...ć MON!" i takie tam. O naszych żołnierzach i ich poświęceniu filmów się nie kręci bo POlewacka ekipa wmówiła nam, że polskość to wiocha i jest przejawem zacofania i w ogóle każdy patriota to zacofany katol. Zrób najpierw rachunek własnego sumienia kolego.
W pełni się z tobą zgadzam. Co do filmu to w/g mnie jest to dobry film i że napchany patosem ameryki - wcale mi to nie przeszkadza przynajmniej wiedzą jak taki film zrobić.
Nie bardzo wiem, czy powinien odpowiadać na Twój post, czy nie - z jednej strony piszesz o patosie, o którym ja wspomniałem, a z drugiej strony o elementach przywiązania do tradycji wojskowej, o której pisał założyciel posta. W gruncie rzeczy, to pomimo kreski łączącej Twój post z postem autora już sam nie wiem, kto powinien robić ten rachunek sumienia.
Przede wszystkim - patos: zupełnie niepotrzebnie utożsamiasz to słowo z patriotyzmem - to nie są synonimy. Patos jest zabiegiem, który ma na celu stworzyć atmosferę podniosłą, wzruszającą itp., także nie trzeba prezydenta i flagi, aby wyczuć patos w filmie.
Co do samych tradycji - uwielbiam, dlatego uwielbiam filmy o tematyce wojennej i wszelkie poboczne. Jak do tego jest to science fiction, to dla mnie też OK - bardzo lubię ten gatunek i w przeciwieństwie do niektórych terrorystów realistyczności stawiam przede wszystkim na fiction, a nie science.
Nie uważam, aby to było miejsce na rozmowy polityczne i nie będę się opowiadał za żadną z partii (bo i za bardzo nie ma za kim się opowiadać, jeśli chodzi o obecnie miłościwie nam panujących i ich opozycjonistów), ale patriotyzm i poczucie przynależności narodowej obrzydzają nam oni wszyscy, bez większych wyjątków.
Nie lubię tego stylu podkreślania PO czy PIS w słowach, takie to... głUPie.