Biorąc pod uwagę, że film jest z serii "kosmici napadli Ziemię", stwierdziłam, że nawet w tej kategorii wypada słabo. Obejrzałam, bo lubię tego typu filmy. Nie spodziewam się po nich za wiele i rzadko który jest dobry. Na "Inwazję: Bitwę o Los Angeles" szkoda czasu.
Obejrzałem ten film po raz drugi. I od razu zdjąłem dwie gwiazdki, które dane wcześniej :)
Szkoda wielka mógłby być połączeniem "Helikoptera w ogniu" z "Dniem niepodległości"
Film słaby tak w swojej kategorii gatunkowej jak i ogólnie. Szkoda, zmarnowany potencjał. Fabularna głupota i stereotypowość połączona z nudą.
Nie rozumiem, lubisz tego typu filmy, choć nie spodziewasz się po nich zbyt wiele i rzadko który jest dobry?? To tak, jak powiedzieć, że się lubi owoce morza jednocześnie przyznając, że są paskudne w smaku...
Masz rację - nie rozumiesz. Powiedzmy że lubisz czekoladę - bo kiedyś spróbowałeś i bardzo ci zasmakowała, jednak bardzo rzadko w sklepach możesz dostać czekoladę dobrej jakości - większość pod względem smaku jest tylko namiastką czekolady której kiedyś próbowałeś. Wynika to pewnie z samego procesu produkcji, innych składników itp.
Owoce morza to zły przykład ponieważ ich się nie produkuje.
Ja nabrałem się na dobrze przygotowany zwiastun po którym wydawało mi się że coś z tego będzie.
Nie wiem jak wam ale mnie już sie żygać chce od tej wszechobecnej amerykańskiej propagandy. Przegięciem była ostatnia scena, brudni zmęczeni głodni żołnierze ale wracają na pole bitwy bo trzeba ratować ojczyznę. Po wyłączeniu filmu miałem wrażenie że to film rekrutacyjny do amerykańskiej armii przez nią sponsorowany, żenada jak karmione jest amerykańskie społeczeństwo żeby ginąć z uśmiechem na ustach w iraku lub afganistanie żeby politycy sie mogli nachapać ropy.