Lubie "obcych" i w tym filmie mniej znaczy lepiej. Do pewnego momentu nie wiadomo z kim walczyc, rezyser tak prowadzi widza ze to sie sprawdza. Zaczyna pracowac wyobraznia. A taktyka, maszyny obcych i cala walka sa sugestywnie pokazane. Przy tym filmie Prometeusz jest ciekawy jak obieranie ziemniakow. Inwazja: Bitwa o Los Angeles to taki CNN breaking news z iraku tylko z obcymi. Mi sie podobala wartka akcja. Polecam

Zgadzam się z pisul. Ale generalnie film zepsuty przez hektolitry patosu, mnóstwo amerykańskich flag, bohaterstwa amerykańskich żołnierzy i obywateli ble ble itd. Ehh rzygać mi się chce jak takie coś widzę. W tym filmie przesadzili. Zresztą w jak większości tego typu produkcjach. Czasami można na to przymknąć oko, jeśli nie jest to zbyt nachalne. Pomysł na film fajny, nie wymagałem jakiejś szczególnie oryginalnej fabuły. Ale ten patos psuje wszystko.

święta racja thame to było obrzydliwe w tej fabule rzygać się chce przez takie filmy tylko dla efektów specjalnych się je ogląda po nic innego